Dzięki uprzejmości rybnickich włodarzy, popularny "Siwy" szlifuje formę wraz z żużlowcami ROW-u. - Mamy rozpisany tygodniowy plan. Wolna jest tylko niedziela. W pozostałe dni ostro trenujemy. Prawdziwą katorgą są dla nas ćwiczenia z Arturem Kejzą, szkoleniowcem judo. Wychodzimy z nich ledwo żywi! Wbrew pozorom, męczący jest również piątkowy aerobik. Na szczęście są też lżejsze zajęcia, jak chociażby gra w tenisa stołowego. To pewna innowacja, bo w poprzednich latach ping-ponga nie było na rozkładzie. Ogólnie stworzono nam idealne warunki do przygotowań. Wylewamy siódme poty, ale wierzymy, że zaprocentuje to w sezonie.
Mitko choć w grudniu opuścił szeregi "Rekinów", to z byłymi kolegami i działaczami utrzymuje bardzo dobre kontrakty. - Nikt nie ma mi za złe, że zmieniłem barwy. Pożegnaliśmy się w elegancki sposób, bez palenia mostów. Nadal świetnie się dogadujemy, a na treningach nie ma złośliwych docinek. Cieszę się, że klub nadal mnie wspiera, choć nie ma takiego obowiązku.
Na przełomie stycznia i lutego rybniczanie przebywali na zgrupowaniu w austriackiej miejscowości Matrei in Osttirol. Mitko niestety nie mógł w tym obozie uczestniczyć. - Żona miała w tym czasie zajęcia na uczelni i nie mogła opiekować się naszą córką. Musiałem przejąć jej domowe obowiązki. Nie potrafiłem odmówić, bo małżonka podczas sezonu bierze na siebie ciężar wychowania. Teraz przynajmniej po części się odwdzięczyłem- stwierdził sympatyczny żużlowiec, który w okresie przygotowawczym nawet nie myśli o urlopie.
- Na odpoczynek przyjdzie pora po zakończeniu rozgrywek. Obecnie jest czas na ciężkiej pracy. W wolnych chwilach poświęcam się z kolei rodzinie. To stanowi moją formę relaksu- zakończył Mitko.