Piotr Paluch występował w Starcie Gniezno przez dwa ostatnie sezony. Mimo, że wcześniej aż przez 20 lat startował w Stali Gorzów, której jest wychowankiem, to jednak w Gnieźnie cieszył się nie mniejszym poparciem zawodników, działaczy i samych kibiców. Dość powiedzieć, że w sezonach 2008 i 2009 pełnił funkcję kapitana zespołu, co zwykle jest zarezerwowane dla wychowanków klubu. Z tego względu, że ubiegły rok był ostatnim, w którym Paluch ścigał się na torze, to sobotnia Speedway Gala była znakomitą okazją do pożegnania się gnieźnieńskiego środowiska żużlowego z tym niezwykle smpatycznym żużlowcem.
Symboliczne przekazanie funkcji kapitana zespołu Krzysztofowi Jabłońskiemu było jednym z najważniejszych, ale i najbardziej wzruszających momentów prezentacji. Paluch, wychodził na scenę przy burzy pozytywnych okrzyków i oklasków. - Starty w Gnieźnie to był dla mnie wielki zaszczyt. Te dwa lata spędzone tutaj mogę porównać do tych dwudziestu w Gorzowie, a jak wszyscy wiemy nie zmieniam klubów jak rękawiczki. Dziękuję kibicom za wsparcie! - mówił. - Nie mogę uwierzyć, że to już koniec. Mogę was jednak zapewnić, że zarówno Start jak i Stal mają stałe miejsce w moim sercu.
Od prezesa Startu Arkadiusza Rusieckiego Paluch otrzymał m.in. plastron Startu ze swoim nazwiskiem i numerem 9. Następnie zawodnik dokonał symbolicznego namaszczenia swojego następcy - starszego z braci Jabłońskich. - To bardzo dobry wybór. Widziałem, jak Krzysztof podchodzi do jazdy w Gnieźnie w sezonie 2009. Jest profesjonalistą. Jest dobrym duchem drużyny, zdecydowanym liderem i wierzę, że pokieruje zespołem w dobrym kierunku i zajmie on wyższe miejsce niż przed rokiem.
Kibice z entuzjazmem przyjęli wybór nowego kapitana. - Przyjąłem tę funkcję i postaram się pełnić ją lepiej niż mój poprzednik, aczkolwiek będzie to dość trudne zadanie. Jest to niewdzięczna funkcja z tego powodu, że jest bardziej medialna niż oficjalna - komentował K. Jabłoński. - Moja pozycja się nie zmieni i będę zachowywał się tak jak do tej pory. Tak jestem nauczony od wielu lat. Uczyłem się tego od Grega Hancocka i najlepszych zawodników na świecie. Oni pokazywali mi, jak motywować kolegów, utrzymywać dobrą atmosferę w zespole czy jak im po prostu nie przeszkadzać w wykonywaniu pracy. Wiele się zatem nie zmieni. Czasami tylko przed moim nazwiskiem będzie dopisane słowo kapitan.