Jak informuje Dziennik Bałtycki sąd oddalił powództwo Henryka Majewskiego i przekazał sprawę do Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Gdańsku z takiego powodu, że jego spór z klubem nie jest sporem między pracownikiem a pracodawcą, a tylko takimi zajmuje się sąd pracy. Ponadto 2001 roku Majewski nie podpisał skutecznej umowy o pracę, gdyż jako prezydent klubu wyznaczył pełnomocnika (dyrektor biura GKS Wybrzeże Marek Mikulski) i podpisał z nim umowę. W tych okolicznościach Majewski podpisał umowę sam ze sobą, a o tym czy należą mu się pieniądze rozstrzygnie inny sąd.
Majewskiego czeka jeszcze inny proces, tym razem karny gdyż prokuratura oskarżyła go o kilkumilionowe oszustwa, które miał popełnić w trakcie szefowania GKS-owi. Zarzut prokuratury brzmi wprowadzenie w błąd władz klubu i niekorzystne rozporządzanie mieniem GKS-u. Pieniądze o których mowa w latach 1998-2000 przekazała klubowi Rafineria Gdańska, zdaniem prokuratury gotówka z czasem wypłynęła z kasy klubu. Przypomnijmy, że po rządach Henryka Majewskiego bogaty wcześniej klub został z siedmiomilionowym długiem, z drużyny żużlowej odeszło wielu zawodników i klub stracił wśród nich zaufanie, a sekcję piłki ręcznej mężczyzn - 10-krotnych Mistrzów Polski, ostatnio w latach 2000-2001 w 2002 roku zlikwidowano. Ówcześni szczypiorniści Wybrzeża stanowią trzon reprezentacji Polski, która zdobyła w ubiegłym roku wicemistrzostwo świata.
Zarzut oszustwa postawiono Majewskiemu w kwietniu 2004 roku, po czym trafił on do aresztu, gdzie siedział do października 2004 roku. Wyszedł na wolność po wpłaceniu 200 tysięcy złotych i poręczeniu Bogdana Borusewicza, ówczesnego wicemarszałka Sejmiku Pomorskiego. Na początku lat 90-ych Majewski był ministrem spraw wewnętrznych w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego.