Muzyka musi być tylko dodatkiem - rozmowa z Jarosławem Pieniądzem, realizatorem dźwięku na stadionie Polonii Bydgoszcz

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mecz żużlowy to nie tylko emocje związane z pojedynkami obu drużyn lub poszczególnych zawodników. To również oprawa całego widowiska, czyli atrakcje dla kibiców, np. pokazy samochodów czy motocykli, a także lub przede wszystkim muzyka. O pracy DJ'a sportowego rozmawiamy z Jarosławem Pieniądzem, odpowiedzialnym za oprawę muzyczną meczów żużlowych w Bydgoszczy.

Mirosław Lewandowski: Pierwsze pytanie, które narzuca się samo: czy ktoś ustala ci playlistę?

Jarosław Pieniądz: Nikt mi nie mówi, co mam grać podczas spotkań żużlowych. W trakcie swojej prawie 20-letniej pracy miałem kilka takich sytuacji, ale to były wyjątki od reguły.

Czym się kierujesz ustalając listę piosenek, które później wyemitujesz podczas meczu?

- Jestem wielkim fanem muzyki. Mam bardzo bogatą dyskografię i nad ustaleniem playlisty na dany mecz muszę się czasem długo zastanawiać. Tym bardziej, że na stadion przychodzą kibice w wieku od 7 do 70 lat, a więc różnica pokoleń jest ogromna. Ustalając listę piosenek, kieruję się przede wszystkim tzw. "wolą ludu", czyli staram się patrzeć na wszystkich kibiców. Jak już wspomniałem, wśród nich są fani w bardzo szerokim przedziale wiekowym. Np. na mecz przychodzi młody chłopak, w wieku 15-20 lat z ojcem, który ma około 50 lat i dziadkiem w wieku 75 lat. Muszę zagrać muzykę, która zadowoli ich wszystkich. To wbrew pozorom nie jest łatwe zadanie.

Czy kibice interesują się tym, jaka muzyka jest emitowana podczas spotkania?

- W ubiegłym roku czytałem wypowiedzi na ten temat na internetowym forum kibiców Polonii. Byli niezadowoleni z tego, że muzyka jest za spokojna i zbyt łagodna. Chcieli posłuchać czegoś bardziej zadziornego i ostrzejszego. Jednak w dalszych wypowiedziach sugerowali, że chcieliby posłuchać takich utworów jak np. "Smoke on the water" Deep Purple lub "One Vision" Queen, a to przecież w miarę spokojna muzyka.

Sam słyszałem te utwory podczas niektórych pojedynków, czyli rozumiem, że wziąłeś te głosy pod uwagę?

- Starałem się nie pozostać bierny na te sugestie. Domyślam się jednak, że ludzie wypowiadający się na tym forum to osoby w wieku około 20-30 lat i była to jedynie mała grupka kibiców. Dlatego nie mogłem zagrać wszystkiego tego, co chcieli posłuchać. Kilka osób bardzo chciało usłyszeć Slayera. Tymczasem oprócz nich na stadionie zasiada jeszcze około 10 tys. pozostałych kibiców, którzy niekoniecznie chcieliby słuchać takiej "rąbanki". Stadion to nie klub muzyczny, sala koncertowa lub dyskoteka. Kibice przychodzą po pierwsze żeby oglądać dobry mecz żużlowy, a po drugie wielu z nich lubi w przerwach porozmawiać i skomentować na gorąco wydarzenia na torze. Muzyka musi być tylko dodatkiem do widowiska. "Ostra" i grana zbyt głośno najzwyczajniej im przeszkadza.

Czyli rozumiem, że masz już w głowie listę artystów, którzy będą grani w tym roku?

- Mniej więcej tak. Na pewno będą to znane i lubiane hity muzyki światowej i polskiej, może niekoniecznie Doda i Feel, ale też nie Barbara Streisand lub Sade, bo nie nadają się moim zdaniem na zawody żużlowe. Moi faworyci to m. in. Disturbed, Angels and Airwaves, The Mavericks, The Answer oraz TSA. Wiem tylko, że w Bydgoszczy nigdy nie będzie grany dance, techno i disco polo (śmiech).

Podczas meczu żużlowego wbrew pozorom nie ma zbyt wiele czasu na granie muzyki...

- Najwięcej muzyki można zagrać przed spotkaniem. Zaczynam np. 1,5 godziny przed meczem i muzyka rozbrzmiewa non stop, aż do wejścia spikera. Podczas zawodów nie ma na nią zbyt wiele czasu. Emitowane są reklamy, spiker musi zapowiedzieć obsadę wyścigów, podać wyniki, czasami są jakieś dodatkowe ogłoszenia. Piosenki emituję tylko w czasie dłuższych przerw, np. w trakcie równania toru.

Dla kibiców Polonii Bydgoszcz nierozerwalną częścią każdego meczu jest prezentacja zawodników i słynny marsz z filmu "Most na rzece Kwai"...

- Ten marsz towarzyszy prezentacji zawodników odkąd pamiętam zawody żużlowe, czyli od końca lat 60-tych. Nie pamiętam, czy był też grany w latach 80–tych, ponieważ wtedy opuściłem kilka sezonów. W każdym razie ja nie wyobrażam sobie meczu bez tej melodii, ona ma w sobie to "coś". Pamiętam, że kiedyś, w połowie lat 90–tych, władze klubu przywiozły kasetę, chyba z Gorzowa, ze skoczną muzyką graną na akordeonie i kazali mi ją włączać zamiast marsza. To była prawie biesiadna i wesoła muzyczka. Na szczęście moje sugestie dość szybko zostały wysłuchane i marsz wrócił z powrotem na swoje miejsce. A tę kasetę wyrzuciłem od razu do śmieci, żeby już nikt nigdy nie mógł jej odtworzyć (śmiech).

Czy podczas meczu są takie sytuacje, w trakcie których powinna być cisza?

- Oczywiście. Oglądam zawody od wielu lat i myślę, że potrafię ocenić sytuację na torze. Niestety czasami dochodzi do kolizji i upadków. Jeżeli zawodnik wstanie o własnych siłach, to nie ma problemu. Ale jeżeli konsekwencje upadku są poważniejsze, to dopóki lekarze udzielają mu pomocy, nigdy nie gram muzyki, a na stadionie panuje cisza.

Mówiąc krótko rola DJ'a na stadionie żużlowym nie jest łatwa...

- Żużel to bardzo trudny sport, że tak powiem "do nagłośnienia". Przerwy są krótkie, a w momencie, kiedy zawodnicy pojawiają się na torze, jest tak duży hałas, że niewiele słychać. System nagłośnienia stadionu też pozostawia wiele do życzenia, choćby z uwagi na jego niewielką moc i niekorzystne dla kibiców rozmieszczenie głośników. Nagłośnienie tych zawodów jest nieporównywalnie trudniejsze niż np. meczu piłkarskiego, gdzie głośniejsze od biegających zawodników jest kopnięcie piłki.

Czy w czasie twojej pracy miałeś jakieś ekstremalne sytuacje związane z nagłośnieniem stadionu?

- Tak, to było jedno z pierwszych Grand Prix. Stadion Polonii został wtedy nagłośniony tak, jakby miał się tam odbyć festiwal piosenki w Opolu. Najpierw organizatorzy zażądali dwóch bezprzewodowych mikrofonów dla prowadzących, którzy byli na płycie boiska. Kolejny, trzeci mikrofon miał być w parkingu do dyspozycji Ole Olsena. Jakby tego było mało, musieliśmy przygotować jeszcze kolejnych pięć bezprzewodowych mikrofonów, ponieważ na samochodzie podczas prezentacji wyjechał śpiewający artysta z towarzyszeniem żeńskiego chórku, aby wykonać na żywo hymn państwowy. W sumie trzeba było przygotować i podłączyć osiem bezprzewodowych mikrofonów, które były non stop zakłócane przez obecne na stadionie radio, telewizję i służby porządkowe, które też posiadają sprzęt radiowy. Jak te wszystkie częstotliwości zaczęły się na siebie nakładać, to powstał niezły "młyn" (śmiech).

Czy pamiętasz jakieś wpadki lub śmieszne sytuacje związane z oprawą muzyczną spotkań?

- Na jednym z Grand Prix był obecny ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski. Ja byłem na swoim stanowisku, a przed trybuną główną siedział wynajęty na tę imprezę człowiek, który obsługiwał główny mikser, włączał i wyłączał muzykę. Miał on scenariusz imprezy, w którym było napisane, że kiedy balony zostaną wypuszczone w górę, będzie odtworzony hymn narodowy. Prezydent skończył przemówienie, spiker zawodów powiedział słowa "do hymnu", a na stadionie zapanowała głucha cisza. W końcu szybko sam zagrałem hymn. Po GP musiałem się tłumaczyć, podobnie jak ten człowiek. Okazało się, że nie zauważył on unoszących się balonów i dlatego nie włączył Mazurka Dąbrowskiego!

Źródło artykułu: