Hlib dla SportoweFakty.pl: Ogarnąłem się

Paweł Hlib spokorniał i nabrał dystansu do samego siebie? Zawodnik Lotosu Wybrzeża Gdańsk w wyważony i rzeczowy sposób opowiada o swoich żużlowych porażkach i ich przyczynach. Wychowanek Stali Gorzów jest silnie zmotywowany, żeby powrócić do formy jaką prezentował będąc juniorem.

- Nie wiedziałem co ze sobą zrobić i postanowiłem, że ostro zabiorę się za żużel. Chciałbym, żeby mój powrót wypadł w niezłym stylu. Dlatego z dużą determinacją podszedłem do zimowych przygotowań. Poprzedni sezon był słaby bo ciągnęły się za mną problemy z 2008 roku, który był dla mnie tragiczny pod względem sportowym. Wiele czynników złożyło się na to, że tak nagle obniżyłem wówczas loty. Pierwsze doświadczenia z Ekstraligą przy jednoczesnym przejściu do grona seniorów, to zdecydowanie nie był łatwy moment. Do tego doszły moje problemy z Jawą. Miałem podpisaną umowę z tą firmą i nie mogłem sobie pozwolić na zmianę marki silników w trakcie sezonu. Sam na siebie wywierałem także wielką presję. To było zdecydowanie za dużo na moją głowę w tamtym czasie. Kiedy człowiek całe swoje życie poświęca na żużel i odnosi seryjne porażki wówczas nie trudno o to, żeby załamać się i stracić wiarę we własne możliwości. Po tych dwóch nieszczęśliwych dla mnie latach ogarnąłem się - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Paweł Hlib.

Zawodnik Lotosu Wybrzeża Gdańsk jest świadomy, że powrót do wysokiej formy może mu zabrać nawet kilka sezonów. - Wiem czego chcę od życia i konsekwentnie do tego dążę. Nie stawiam przed sobą przesadnie ambitnych celów na ten rok. Myślę, że to jeszcze nie czas na medale. Podchodzę do tej sprawy ze spokojem i bez zbędnej ekscytacji. Oczywiście mam wyznaczone cele, ale dążę do nich małymi krokami. Myślę, że to rozsądne podejście. Jeśli sukcesy pojawią się za 3-4 lata nie będę narzekał. Chciałbym, żeby przyszły szybciej, ale nie chcę powtórzyć błędu z przeszłości i wywierać na siebie nadmiernej presji. W mojej krótkiej karierze były już wzloty i upadki dlatego myślę, że nareszcie nabrałem do tego odpowiedniego dystansu.

Żużlowiec przyznaje, że łatwiej było osiągać sukcesy będąc młodzieżowcem. - Kiedy byłem juniorem wszystko robiłem bardziej automatycznie. Postępy i sukcesy przychodziły same. Teraz muszę wszystko wypracować w pocie czoła. Jestem na to gotowy.

Paweł Hlib twierdzi, że nie potrafiłby odnaleźć się w świecie pozbawionym ryku silników i zapachu spalin. - Dosiadam motocykli od ponad 20 lat. Dla mnie to jest cały świat. Nie potrafię zasnąć jeśli danego dnia nie miałem kontaktu z maszyną. Sporty motorowe to w moim przypadku wręcz choroba, ale dobrze mi z nią i zamierzam w niej trwać.

Zawodnik Lotosu Wybrzeża Gdańsk wielokrotnie nie przebierał w słowach opowiadając o atmosferze jaka panowała w Caelum Stali Gorzów w 2008 roku. - Faktem jest, że mam cięty język i moje wypowiedzi bywały boleśnie szczere. Przyznaję jednak otwarcie, że nabrałem pokory. Życie mnie jej nauczyło.

Komentarze (0)