Trening przebiegał w spokojnej atmosferze, bez szaleństw czy ułańskich popisów. Zawodnicy startowali pojedynczo. Co prawda nie obyło się bez małego incydentu, kiedy to na torze po dość groźnie wyglądającym wypadku wylądował Cezary Romańczuk. Jak poinformował nas jednak trener Włókniarza, Jan Krzystyniak, stan zdrowia młodego częstochowianina jest dobry i skończyło się jedynie na drobnych potłuczeniach. Po tym wydarzeniu Romańczuk już się na torze nie zjawił.
Spragnieni żużla na żywo kibice, którzy w dość licznej grupie zjawili się na stadionie Włókniarza, mieli okazję obejrzeć próbne jazdy w wykonaniu m.in. Rune Holty, Sławomira Drabika, Krzysztofa Słabonia, Rafała Szombierskiego czy Borysa Miturskiego. Tak jak wspominaliśmy, trening był jedynie okazją do zapoznania się z częstochowską nawierzchnią. Potwierdza to Jan Krzystyniak. - Tak, dokładnie, było to zapoznanie się zawodników z naszym torem po długiej przerwie. Jestem zadowolony z tych jazd. Widać również różnicę w przypadku zawodników, którzy trenowali już w Ostrowie. Ich jazda jest płynniejsza i pewniejsza, choć pozostali zawodnicy, mówię tu o juniorach, również zaprezentowali się bardzo dobrze jak po takim długim rozbracie z torem - skomentował trener.
Jednym z młodzieżowców, który przykuwał uwagę swoją jazdą był Artur Czaja. Do tej pory znajdujący się nieco w cieniu swoich kolegów, prezentował się naprawdę pewnie i gołym okiem zauważalne stały się jego postępy. Szkoleniowiec "Lwów" jest jednak powściągliwy w swych ocenach. - Nie chciałbym póki co indywidualnie wychwalać chłopców, bo w ten sposób bardzo łatwo jest zrobić im krzywdę. Najgorszy jest szum i rozgłos u progu kariery. Później niekiedy ten płomień gaśnie. Powiem jedynie tyle, że jest grupa zawodników, którym naprawdę warto poświęcić trochę uwagi, bo mają smykałkę do tej dyscypliny - powiedział Jan Krzystyniak.
Kolejny trening w Częstochowie zaplanowano na środę, na godzinę 15:00.