Od środy Mateusz Mikorski wraz ze swoją nową drużyną - Speedway Polonią Piła, rozpoczął intensywne treningi na torze. Jakie są jego pierwsze wrażenia po treningach w Pile? - Ogólnie dobre. Motory powoli dopasowuję do toru i myślę, że z treningu na trening będzie coraz lepiej. Tor w Pile nie sprawia mi problemów, nie wyczuwam dziur i nawet nie wiem czy jakieś są - mówi optymistycznie nastawiony i z uśmiechem na ustach.
Po nieudanym poprzednim sezonie, wychowanek Stali Gorzów liczy na zdecydowanie lepszy rok. Ma mu w tym pomóc odpowiednie przygotowanie w przerwie zimowej, a także dobry sprzęt. - Myślę, że w tym sezonie będzie lepiej niż w poprzednim. Przygotowywałem się całą zimę do sezonu sprzętowo, fizycznie i psychicznie, a to powinno dać odpowiednie efekty. Obecnie dysponuję dwoma GM'ami. Nie chciałbym zdradzać szczegółów kto przygotowywał moje silniki, ale mogę powiedzieć, że moje motocykle są zdecydowanie lepsze od tych, które miałem w zeszłym roku. Połowę tegorocznego sprzętu udało mi się załatwić na własną rękę, a drugą połowę mam od klubu. Jak będzie? Wszystko się okaże.
Głównym czynnikiem, który wpłynął na decyzję Mateusza Mikorskiego o przeprowadzce do Piły była logistyka. Dystans, który nowy junior Polonii musi pokonać, aby dotrzeć na trening zmniejszył się ponad trzykrotnie. - Z Gorzowa do Piły jest zdecydowanie bliżej niż do Opola i dzięki temu będę mógł częściej uczestniczyć w treningach. Jak było w Opolu - nie będę komentował. Teraz patrzę w przyszłość i mam nadzieję, że tu, w Pile się rozjeżdżę. Przyznam, że po upadku w minionym sezonie jechałem słabiej, ale z zawodów na zawody było coraz lepiej, a teraz już zupełnie o tym nie myślę. Mam inaczej wszystko poukładane i patrzę w przyszłość optymistycznie.