Drugie miejsce w zawodach z trzema zwycięstwami na koncie zajął Tomasz Chrzanowski. Trzeci był Stanisław Burza. Obaj, podobnie jak Dym, zdobyli po jedenaście oczek. Turniej był trzecią okazją dla łódzkich żużlowców do sprawdzenia swoich motorów na łódzkim torze. Tydzień wcześniej na stadionie przy ulicy 6-go Sierpnia odbyły się dwa treningi.
Ze względu na pogarszający się stan nawierzchni i groźnie wyglądający upadek w ostatnim biegu, zdecydowano, że zawody zakończą się po dziewiętnastu wyścigach. - Tor się tak rozwalił, powstały takie rynny, że stał się niebezpieczny pod koniec - wyjaśnił trener Orła Zdzisław Rutecki. - Duże opady deszczu były. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy, myśleliśmy, że to się zwiąże, ale wszystko się powybijało tam, gdzie stała woda. Zwłaszcza po starcie i w wejściu w łuk się straszne rynny porobiły. To jest trening. Po co narażać chłopaków, żeby złapali kontuzję?
Zapytany o ocenę występu swoich podopiecznych szkoleniowiec odpowiedział wymijająco. - Każdy jechał na miarę swoich możliwości. Jeszcze testują motocykle, bo wiadomo, że raz jeden bieg jedzie na tym motocyklu, drugi na innym. Chodzi o to, żeby w miarę się dopasować.