Żużel to nie łyżwiarstwo figurowe - rozmowa ze Sławomirem Kryjomem, dyrektorem sportowym Unii Leszno

W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Sławomir Kryjom opowiada o swoich wrażeniach z inauguracyjnego meczu Unii w Gorzowie. Jego zdaniem, mimo porażki "Byki" pokazały, że drzemie w nich wielki potencjał.

Jan Gacek: Mimo przegranej w Gorzowie Unia Leszno pokazała, że jest bardzo mocnym zespołem. Zwycięstwo było blisko mimo słabszej niż oczekiwano postawy liderów...

Sławomir Kryjom: - Mecz w Gorzowie pokazał jak wielki potencjał drzemie w naszej drużynie. Mimo to nie ma powodów, żeby się zachwycać. Przegraliśmy. Żużel to nie łyżwiarstwo figurowe gdzie przyznaje się punkty za styl. Zwycięstwo zostało w Gorzowie. Trzeba jednak przyznać, że osiągnęliśmy wynik, który daje nam spore szanse na wywalczenie punktu bonusowego w rewanżu, który odbędzie się na naszym obiekcie. Spodziewam się, że w tym roku niewiele drużyn będzie mogło cieszyć się z bonusa wywalczonego w rywalizacji z Caelum Stalą Gorzów.

Daleki od optymalnej formy jest w tej chwili Sławomir Musielak. Czy to prawda, że ten zawodnik przybrał na wadze?

- Nasi zawodnicy są na bieżąco monitorowani pod tym względem. Sławek waży tyle samo co w ubiegłym sezonie, waga na pewno nie jest więc jego problemem.

Co zatem jest problemem Sławka? W jego jeździe wyraźnie brakuje swobody, którą prezentował choćby w ubiegłym roku.

- Ten zawodnik ciężko przepracował zimę i jest przygotowany jak należy do sezonu. Mam na myśli zarówno kwestie sprzętowe jak i fizyczne. Do poprawy są jeszcze kwestie mentalne. Z dnia na dzień spadła na niego odpowiedzialność bycia pierwszym krajowym juniorem Unii. W ubiegłym sezonie był jeszcze przecież Przemek Pawlicki z którym Sławek musiał rywalizować o miejsce w składzie meczowym. Musielak rzeczywiście jest trochę usztywniony i brakuje mu luzu w jeździe. Spodziewam się jednak, że poprawa jego formy to wyłącznie kwestia czasu bo ten zawodnik posiada niezłą technikę.

Mówi pan o odpowiedzialności, przed którą stanął Sławek. Wydaje mi się, że pod tym względem większe ciśnienie towarzyszy występom Juricy Pavlica.

- Rzeczywiście, w tej chwili to Jurica jest naszym juniorem numer jeden. Trzeba jednak pamiętać, że sezon jest długi i wiele może się jeszcze wydarzyć. Po meczu w Gorzowie pojawiły się głosy krytyczne pod naszym adresem, że mogliśmy dać Musielakowi pojechać jeden wyścig więcej zostawić jednocześnie Pavlicowi możliwość wzięcia udziału w którymś z biegów nominowanych. Myślę jednak, że nie popełniliśmy błędu. Każdy z czwórki Adams, Hampel, Baliński, Kołodziej mógł sobie śmiało poradzić z gorzowską drugą linia w biegach nominowanych i dzięki temu zapewnić nam meczowe punkty. Myślę, że dzisiaj ta kwestia w ogóle nie byłaby tematem rozmowy gdyby nie ten nieszczęsny 14 wyścig...

Pańskim zdaniem start był nierówny?

- Dokładnie. Moim zdaniem ten start był nierówny i należało go powtórzyć w czwórkę. Na starcie do tego wyścigu kombinowali zawodnicy obu drużyn.

Po słabym początku sezonu coraz lepsze wyniki w Anglii osiąga Adam Shields...

- Wyniki z Anglii nie przekładają się na nasze rozgrywki. Jeśli chodzi o Adama to widać wyraźnie, że po słabszym początku na wyspach już poukładał sobie tam wszystko co trzeba. Jestem przekonany, że w Lesznie też sobie poradzi. Głównym jego problemem był sprzęt. Pod tym względem dużo lepiej prezentuje się w tej chwili Troy Batchelor. Ten zawodnik w Gorzowie przywiózł tylko 3 punkty, ale wcale nie był to zły mecz w jego wykonaniu. Za wyjątkiem jednego nieudanego biegu, kiedy przegrał z Davidem Rudem w pozostałych pokazywał plecy któremuś z gorzowskich żużlowców. Uważam, że wywiązał się z roli zawodnika drugiej linii.

Nie spodziewa się pan, że po meczu w Gorzowie leszczynianie będą regularnie spotykali się na wyjazdach z twardym torem?

- Myślę, że przygotowywanie nawierzchni przeciwko gościom nie ma sensu. Takie praktyki najczęściej odbijają się na gospodarzach. My nie mamy zamiaru kombinować z torem. Robiliśmy to w ubiegłym roku i nie wpłynęło to dobrze na końcowy wynik. Będziemy szykowali taki tor, jaki będzie sprzyjał naszym żużlowcom. Myślę, że trener ustalił już z drużyną jaka będzie nawierzchnia. Wyniki ze sparingów i Memoriału Alfreda Smoczyka potwierdzają, że nasi żużlowcy czują się dobrze na takiej nawierzchni jaką przygotowuje Roman Jankowski.

Przed rozpoczęciem tego sezonu Leigh Adamsa zapowiadał, że dzięki rezygnacji z udziału w cyklu Grand Prix będzie mógł więcej czasu poświecić na przygotowanie się do zawodów ligowych. Czy 9 - punktowa zdobycz z Gorzowa to dobry rezultat w przypadku tego zawodnika?

- Adams wygrał w Gorzowie tylko jeden wyścig. Myślę, że to jest zawodnik tej klasy, że już niedługo udowodni, że stać go na więcej. Nie czarujmy się jednak, on nie będzie przywoził w tym roku kompletów. Jego zadaniem jest zdobywanie dwucyfrowych wyników. W Gorzowie trochę do tego zabrakło.

Przemysław Pawlicki otrzymał dziką kartę na udział w eliminacjach do IMŚJ. Czy był pan zaskoczony decyzją Marka Cieślaka?

- To pytanie należy kierować przede wszystkim do trenera kadry. Sadzę, że Marek Cieślak podjął tę decyzję po głębokim namyśle. Moim zdaniem to dobrze dla tego zawodnika, że będzie mógł startować w dalszych eliminacjach. Na pewno jednak nie można podważać zasług tego żużlowca dla młodzieżowej reprezentacji kraju w ubiegłym sezonie. W tej chwili przed Pawlickim jest sporo pracy ponieważ stracił cały marzec nie trenując.

Źródło artykułu: