Najważniejsza dla wrocławskich kibiców wiadomość jest taka, że pojawił się na "Olimpijskim" Kenneth Bjerre. Dwa dni treningowych sesji dla tak doświadczonego zawodnika to sporo czasu, żeby objeździć się na nowym torze. Duńczyk testował dwa swoje motocykle. A jak jeździł? - Naprawdę dobrze to wyglądało - zdradził nam kierownik drużyny Paweł Kondratowicz. - W pomiarach, a mierzyliśmy na dwa okrążenia, Kenneth za każdym razem kręcił bardzo dobre czasy - chwalił swego podopiecznego.
Przede wszystkim dobrze, że w ogóle kręcił. Uspokoi to tak atmosferę w drużynie, jak i wrocławskich kibiców. Po występie w Toruniu - co tu ukrywać, bardzo słabym - to właśnie obecności Duńczyka na treningach fani oczekiwali, bojąc się kolejnej wpadki i tłumaczenia z gatunku "tor mnie zaskoczył". W tej chwili, przynajmniej to drugie, nie ma prawa się zdarzyć. - Nie powiem, że był to mój debiut, bo trenowałem tutaj już dzień wcześniej - potwierdza Kenneth Bjerre. - Przyjechałem potrenować i przyjrzeć się temu nowemu torowi, myśląc już o najbliższym spotkaniu. Jest bardzo ładny, a i różnica w stosunku do tego starego jest spora. Jeśli jednak jesteś żużlowcem, na każdym torze musisz umieć sobie poradzić - przypomina zawodnik.
Niby nieskomplikowane, a jednak... Zrealizowania wszakże tej żużlowej prawdy Kennethowi Bjerre życzymy. Nie on jeden zresztą szuka w tej chwili możliwości potrenowania. Co ma powiedzieć taki Przemysław Pawlicki? Wszyscy kibice znają ostatnie perypetie tego młodego i zdolnego leszczynianina. Ostatnio zmieniło się tyle, że ponoć pojawiła się propozycja ze straszliwie "cieniującego" w ostatnich dniach Coventry Bees. Anglia Anglią, a trenować trzeba. - Pawliccy zadzwonili do trenera Cieślaka z pytaniem o możliwość odbycia treningu z nami, a Marek w takich sytuacjach nie robi problemów - mówili nam działacze Betardu.
I chyba dobrze, że nie robi. Przemysław Pawlicki najcięższą karę już poniósł - nie pojeździ w tym roku w Ekstralidze. A tam przecież jego miejsce. Kto w końcu spośród polskich jeźdźców Unii podczas ostatniej potyczki na "Olimpijskim" więcej niż raz był w stanie odnieść indywidualne zwycięstwo? Podpowiemy, że wcale nie Hampel, ani nie Kasprzak. Kara zatem jest, oby łamać kariery Pawlickiemu nikt już nie zechciał.
Pojeździł także talent najmłodszy, niespełna 16-letni Piotr Pawlicki jr. - Panie trenerze, możemy po nich? - chłopięcy głos w odniesieniu do ryczącej, ciężkiej żużlowej maszyny stwarzał ciekawy kontrast. Na torze jednak ambicja Piotra szybko przysłaniała metrykę. Raz nawet jej nadmiar zakończył się lądowaniem w okalającym wrocławski tor "dmuchawcu". - Nic mi nie jest. Pociągnęło mnie trochę na wyjściu z łuku. Dobrze, że była tam jeszcze dmuchana banda, bo kawałek dalej już były "dechy" - uspokajał Pawlicki junior. A jakie plany na najbliższy czas? - Niedługo już robię licencję, cieszę się, że wreszcie ją będę miał - nie ukrywa entuzjazmu młody leszczynianin. - Będzie dobrze, musi być. A chłopakom z Unii mógłbym tylko tyle powiedzieć, że ten tor tutaj jest naprawdę super. Można na nim bardzo fajnie powalczyć i tego im życzę już niedługo, kiedy przyjadą do Wrocławia - powiedział najmłodszy z rodu Pawlickich.
Sam tor jest, jak widać, dobrze oceniany i doceniany. Kibice natomiast odchodzili spod stadionu niepocieszeni. Nadal na bramach zastają tabliczki z wymownym "Stadion zamknięty. Przepraszamy". Maszyna startowa już jest, w sobotę wieczorem trwało wylewanie betonu na wyjeździe z Bramy Maratońskiej. Co by było, gdyby nie ogólnonarodowa żałoba i mecz z Unią Leszno miał odbyć się planowo? Na pewno byłoby nerwowo. Na szczęście do spotkania ze Caelum Stalą Gorzów jeszcze tydzień i wszystko powinno być już idealnie.
Piotr Świderski
Kenneth Bjerre
Przemysław Pawlicki
Piotr Pawlicki jr
Grzegorz Stróżyk
Foto x 5 - Jakub Horbaczewski