Rafał Wilk: Cieszę się dalej życiem i robię to, co lubię

Kolejne wyjazdowe spotkanie zanotowali na swoim koncie zawodnicy KMŻ-u Lublin. O ile w Krośnie podopieczni Rafała Wilka odnieśli niespodziewaną wygraną, o tyle w piątek w Opolu lublinianie nie mieli za wiele do powiedzenia i polegli 51:39. - Dwoma zawodnikami meczu się nie wygra - podkreślał trener Wilk po spotkaniu.

Lublinianom wyraźnie zabrakło argumentów, aby skutecznie przeciwstawić się gospodarzom. Goście drużynowo wygrali zaledwie trzy wyścigi, a kroku rywalom dotrzymywali tylko Siergiej Darkin oraz Karol Baran. - Gratuluję zwycięstwa gospodarzom. Niestety, do nas nie należał początek spotkania. Musimy przełknąć gorycz porażki i przygotowywać się do niedzielnego meczu, który mamy u nas. Trzeba będzie zrobić wszystko, aby wygrać - podkreśla trener.

Wydawało się, że po efektownym zwycięstwie w Krośnie lublinianie pokuszą się o kolejną niespodziankę i stawią zdecydowanie większy opór gospodarzom. Rzeczywistość okazała się jednak zgoła odmienna. - Mogło się tak wydawać, ale dwoma zawodnikami meczu się nie wygra. Takie są fakty. Trzeba zrobić wszystko, aby także reszta zespołu dołożyła swoje punkty. Na pewno cieszy mnie postawa Darkina i Barana i ich zdobycze punktowe, ale martwi mnie reszta drużyny. Musimy nad tym popracować - zapowiada Wilk.

Największe rozczarowanie pozostawił po sobie bezsprzecznie Mariusz Puszakowski, który ma za sobą występy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Na opolskim owalu Puszakowski jednak spisywał się bardzo słabo. - Jeszcze będzie czas na ocenianie, kto zawiódł. Na pewno Mariusza Puszakowskiego stać na więcej. Musimy to wszystko spokojnie przeanalizować i wyciągnąć wnioski. Jedziemy dalej, to dopiero drugi mecz w sezonie, więc spokojnie - uspokaja szkoleniowiec "Koziołków".

W lubelskim zespole widoczny był brak Tomasza Piszcza, który podczas wtorkowego treningu nabawił się kontuzji, która może wyeliminować go z jazdy nawet do końca sezonu. Miejsce Piszcza w piątek zajął Manuel Hauzinger, który jednak nie wskórał za wiele. - Na pewno brak Tomka był odczuwalny. Myśleliśmy, że Manuel go zastąpi, ale jak widać wyszło inaczej. Manuel nie zrobił nawet 1/10 tego, co mógłby Tomek. Teraz to tylko i wyłącznie można gdybać. Przegraliśmy, trzeba wyciągać z tego wnioski i jechać dalej - zaznacza.

Wydaje się, że największa bolączką ekipy z Lublina jest brak klasowego młodzieżowca, co dało się zauważyć w obu dotychczasowych pojedynkach. Rafał Wilk jest jednak zadowolony z postawy Alexandra Edberga. - Trzeba jeszcze dużo pracy włożyć w to, żeby Tadziu Kostro zaczął jechać. Trzeba przede wszystkim doprowadzić do ładu jego motocykl, żeby był, jaki trzeba. Myślę, że Alex Edberg w tych biegach, w których jechał, dobrze się zaprezentował i będziemy dalej z niego korzystać - zapowiada.

Nie omieszkaliśmy także zapytać, jak obecnie wygląda rehabilitacja i stan zdrowia trenera Wilka, który, jak wiadomo porusza się na wózku inwalidzkim. Opiekun "Koziołków" mimo tego wciąż cieszy się życiem. - Było mi dobrze i nadal tak jest. Także pod tym względem sytuacja wygląda bez zmian. Cieszę się dalej życiem i robię to, co lubię. To najważniejsze - pozytywnym akcentem kończy trener KMŻ-u Lublin.

Źródło artykułu: