Dreszczowiec w Częstochowie - relacja z meczu Włókniarz Częstochowa - Polonia Bydgoszcz

Takiego scenariusza do swojego filmu, jaki napisało w niedzielne popołudnie w Częstochowie samo życie, nie powstydziłby się sam Alfred Hitchcock. W zaległym spotkaniu I kolejki CNSE Włókniarz pokonał Polonię Bydgoszcz zaledwie 44:43. Bez dwóch zdań był to dreszczowiec, o jakim kibice w Częstochowie do niedawna mogli tylko pomarzyć.

- Widać było, że brakuje nam jeszcze objeżdżenia, ale drużyna ta pokazała, że ma charakter. Oni udowodnili, że będą walczyć w każdym meczu o każdy centymetr toru i łatwo skóry nie sprzedadzą. To było piękne widowisko, które powinno zachęcić kibiców do odwiedzania nas częściej. Na to liczę i dlatego wszystkich serdecznie zapraszam na mecze Włókniarza! - powiedział na gorąco zaraz po spotkaniu prezes częstochowskiego klubu, Marian Maślanka. Trudno ze słowami sternika "Lwów" się nie zgodzić. Kto nie był tego dnia na częstochowskim stadionie niech żałuje, bo nagłych zwrotów akcji, skrajnych emocji, radości pomieszanej ze smutkiem, nie brakowało.

Tak dramatycznego zakończenia absolutnie nie zwiastował początek rywalizacji. Bieg juniorski pewnie wygrał Emil Sajfutdinow, w drugiej gonitwie natomiast z podwójnego zwycięstwa cieszyli się goście. Szybka riposta nastąpiła ze strony częstochowian już w trzeciej odsłonie, gdy para Davidsson - Bridger zameldowała się na pierwszych dwóch lokatach. Do nietypowej sytuacji doszło natomiast w biegu szóstym, gdy podczas podwójnego prowadzenia gospodarzy jadący na ostatnim miejscu Denis Gizatullin niegroźnie upadł na tor. Rosjanin nie kwapił się jednak do szybkiego zejścia z linii jazdy rywali i tym samym wyścig został przerwany, za co "Gizę" ze strony częstochowskich fanów czekała spora salwa gwizdów. W powtórce bliżej z nawierzchnią zapoznał się Antonio Lindbaeck i w efekcie podczas trzeciego podejścia do tej gonitwy na torze zameldowali się jedynie reprezentanci Włókniarza.

Niestety z powodu nie najlepszego stanu częstochowskiego toru upadków w tym dniu nie brakowało. Zdecydowanie do najgroźniejszego doszło podczas biegu dziesiątego, kiedy to Emil Sajfutdinow wytrącony z równowagi jazdy przez koleinę wpadł na swojego klubowego kolegę Andreasa Jonssona. Obaj w nieprzyjemny sposób upadli na tor. Szwed długo nie podnosił się z toru, w końcu jednak o własnych siłach udał się do parkingu. Warto podkreślić ładne zachowanie kibiców obu drużyn, którzy w tym trudnym momencie jednym tchem skandowali imię i nazwisko żużlowca dodając mu w ten sposób otuchy. Oprócz Sajfutdinowa, Jonssona i wspomnianych wyżej Denisa Gizatullina i Antonio Lindbaecka upadki zaliczyli także: Rune Holta, Lewis Bridger oraz Peter Karlsson.

Co ciekawe, to goście nadawali ton tej rywalizacji. W pewnym momencie zaczęło się wydawać, że bydgoskim zawodnikom tego dnia nie można już wydrzeć zwycięstwa. W ich szeregach znajdował się między innymi fenomenalny Grzegorz Walasek, zdobywca kompletu 15-tu punktów, jednak jak się później okazało, to nie wystarczyło, aby cieszyć się z triumfu. Do najwyższego prowadzenia w spotkaniu Polonia doprowadziła po pięciu biegach i wynosiło ono sześć "oczek". Ostatecznie jednak gospodarze zniwelowali stratę do dwóch punktów przed wyścigami nominowanymi. O ile biało-zieloni mogli dopatrywać się nadziei w gonitwie czternastej, o tyle mniej optymistyczne nastroje panować mogły przed odsłoną piętnastą, w której to ze strony bydgoskiej desygnowana została bardzo silna para Walasek - Jonsson. Po podwójnej wygranej w pierwszej nominowanej gonitwie emocje na stadionie sięgnęły zenitu. Dodatkowo zostały podkręcone przez wyczyn Petera Karlssona w ostatnim biegu. Szwed upadł na tor na pierwszym łuku, lecz szybciutko się z niego pozbierał i był gotowy kontynuować jazdę. "Pikej" spostrzegł jednak, że bardzo niekorzystnie układa się dla Włókniarza jadąca stawka, gdyż zamykał ją jego rodak Jonas Davidsson. Wtedy to Karlsson w dość teatralny sposób przewrócił się na tor i co oczywiste zawzięcie nie chciał się z niego podnieść. Ta sytuacja wywołała u częstochowskich kibiców śmiech i przywróciła nadzieje na końcowy sukces, natomiast w obozie gości zawrzało, czemu nietrudno się dziwić. Trzeba przyznać bowiem, że zachowanie Karlssona ze zachowaniem fair play miało niewiele wspólnego.

Powtórki nikt nie oglądał na siedząco, wszyscy kibice stali. Niesamowite emocje dawało się czuć we wdychanym powietrzu. Gdy zawodnicy znieruchomieli przed taśmą startową nerwów na wodzy nie utrzymał Andreas Jonsson, który dotknął taśmy zanim została ona zwolniona przez sędziego. Arbiter długo jednak wstrzymywał się z ostateczną decyzją i skrupulatnie przeglądał zapis wideo z tego zajścia. Gdy był pewny swojej decyzji na częstochowskim obiekcie zapaliła się biała lampka informująca, iż Szwed został wykluczony. Jednocześnie oznaczało to skromne, ale jakże cenne zwycięstwo gospodarzy. Wtedy napompowany balon pękł i wybuchła szaleńcza radość dziesięciu tysięcy gardeł.

Po spotkaniu nie brakowało opinii, że Włókniarz nie do końca zasłużył na zwycięstwo. Innego zdania był natomiast trener gości, Jacek Woźniak. - Gratuluję zwycięstwa rywalom. Drużyna częstochowska zasłużyła na wygranie tego meczu i tyle. Ja się spodziewałem tego, że tor będzie przyczepny, bo wiadomo, że my wolimy jeździć na twardym. Był on jednak równy dla wszystkich i myślę, że nieważne, że było przyczepnie. Porobiły się na nim koleiny, ale pomijam to, bo tak jak powiedziałem, jechali na nim zarówno moi jak i rywala zawodnicy - oznajmił szkoleniowiec Polonii, który zwrócił również uwagę na liczną liczbę upadków. - Nie ma znaczenia jacy zawodnicy upadali. Nie ma takiego żużlowca, który jest uodporniony na upadki czy wypadki. Ja nie mam żadnych pretensji jeśli chodzi o tor.

Reasumując - pojedynek, który zapewne zapadnie w pamięci kibiców na długie lata. Pełen walki, emocji, pasji, niezwykle wyrównany. Ujawnił on też słabsze i lepsze elementy w zestawieniach obu ekip. Totalnie "nie do ugryzienia" przez rywali był pozyskany z Falubazu Zielona Góra Grzegorz Walasek. Z dobrej strony zaprezentował się również nieco odmieniony Robert Kościecha. Fatalnie natomiast spisali się Antonio Lindbaeck oraz Denis Gizatullin. W ekipie gospodarzy na cichego bohatera wyrósł Lewis Bridger. Młody Anglik zgromadził na swoim koncie 8 punktów i bonus. Pozostali zawodnicy raczej wedle oczekiwań. Może poza Sławomirem Drabikiem, który był zdecydowanie najsłabiej dysponowanym żużlowcem tego dnia.

Polonia Bydgoszcz - 43

1. Grzegorz Walasek - 15 (3,3,3,3,3)

2. Robert Kościecha - 8+2 (2*,2*,1,2,1)

3. Antonio Lindbaeck - 2 (0,w,2,0)

4. Denis Gizatullin - 2 (1,w,d,1,-)

5. Andreas Jonsson - 9 (1,3,2,3,t)

6. Szymon Woźniak - 0 (0,-,-,-,0)

7. Emil Sajfutdinow - 7 (3,3,1,w,d)

Włókniarz Częstochowa - 44

9. Rune Holta - 9 (1,2,3,w,3)

10. Sławomir Drabik - 0 (0,0,-,-,)

11. Jonas Davidsson - 9+1 (2*,0,3,2,2)

12. Lewis Bridger - 8+1 (3,1,w,2,2*)

13. Peter Karlsson - 10 (2,3,2,3,w)

14. Borys Miturski - 2+2 (1*,0,-,1*)

15. Tai Woffinden - 6 (2,2,0,1,1)

Bieg po biegu:

1. (62,73) Sajfutdinow, Woffinden, Miturski, Woźniak 3:3

2. (62,25) Walasek, Kościecha, Holta, Drabik 1:5 (4:8)

3. (62,98) Bridger, Davidsson, Gizatullin, Lindbaeck 5:1 (9:9)

4. (62,23) Sajfutdinow, Karlsson, Jonsson, Miturski 2:4 (11:13)

5. (63,34) Walasek, Kościecha, Bridger, Davidsson 1:5 (12:18)

6. (65,06) Karlsson, Woffinden, Lindbaeck (u/w), Gizatullin (u/w) 5:0 (17:18)

7. (63,35) Jonsson, Holta, Sajfutdinow, Drabik 2:4 (19:22)

8. (63,28) Walasek, Karlsson, Kościecha, Woffinden 2:4 (21:26)

9. (63,86) Holta, Lindbaeck, Woffinden, Gizatullin (d) 4:2 (25:28)

10. (63,13) Davidsson, Jonsson, Bridger (w), Sajfutdinow (u/w) 3:2 (28:30)

11. (62,49) Karlsson, Kościecha, Woffinden, Lindbaeck 4:2 (32:32)

12. (62,57) Walasek, Davidsson, Miturski, Woźniak 3:3 (35:35)

13. (63,60) Jonsson, Bridger, Gizatullin, Holta (u/w) 2:4 (37:39)

14. (63,67) Holta, Bridger, Kościecha, Sajfutdinow (d4) 5:1 (42:40)

15. (64,16) Walasek, Davidsson, Jonsson (t), Karlsson (w) 2:3 (44:43)

Sędzia: Wojciech Grodzki

NCD: w 4. biegu uzyskał Emil Sajfutdinow - 62,23 sek.

Widzów: 10 000

Startowano wg I zestawu

Źródło artykułu: