Spore oczekiwania ze strony kibiców, działaczy oraz kolegów z drużyny spowodowały sporą tremę u debiutanta Simona Steada , który niby uśmiechając się, miał spore obawy począwszy od pierwszego ligowego biegu: Start do pierwszego wyścigu miałem trochę nerwowy, może bez dobrego wyjścia spod taśmy, jednak było dobre ściganie na dystansie i udało się zdobyć pierwsze punkty w spotkaniu. Cieszy na pewno, że jako drużyna zdobyliśmy komplet meczowych punktów i z dobrej strony pokazaliśmy się naszym kibicom na starcie ligi.
Pierwszy kontakt z pilskim torem Stead miał przed dwoma tygodniami, kiedy to ogłoszono żałobę narodową i odwołano wszystkie imprezy żużlowe w Polsce. Wówczas to Brytyjczyk miał okazję do treningu na specyficznym czarnym torze w Pile. Był on wówczas całkiem inny niż w spotkaniu z KSM Krosno: Tor był trochę twardy, jednak równy dla każdego. Ćwiczyłem na nim przed dwoma tygodniami, jednak wtedy były całkiem inne warunki, było zimno i padał deszcz. Teraz był już trochę inny. W lidze angielskiej jest tylko jeden czarny tor, więc niełatwo było mi go tutaj rozgryźć. Mam fajny zespół wokół siebie, dużo pomaga mi Aleksiej (Charczenko) i myślę, iż w najbliższym czasie będę na nim jeszcze szybszy.
Simon wciąż jest jedną z nadziei brytyjskiego żużla, zwłaszcza gdy tacy zawodnicy jak Mark Loram czy też Chris Louis zakończyli swe kariery. W 2001 roku Stead otarł się o podium Mistrzostw Świata Juniorów, gdzie medal przegrał po dodatkowym biegu z Okoniewskim i Słaboniem . Ambitny zawodnik nadal ma ambitne plany: Dwa lub trzy ostatnie lata brytyjskiego speedway-a nie były może najlepsze, ale mam taką nadzieję, iż uda mi się w niedługim czasie awansować do cyklu Grand Prix. Ostatnio dobre wyniki zwłaszcza na wyspach potwierdzają, iż wszystkie moje starania idą we właściwym kierunku. Trzymamy zatem kciuki za sympatycznego żużlowca Speedway Polonii.