Jadę w dużą kratę - wypowiedzi po finale Złotego Kasku w Zielonej Górze

Janusz Kołodziej wygrał w piątkowy wieczór finał Złotego Kasku w Zielonej Górze. Drugie miejsce zajął Piotr Protasiewicz, a trzecie Krzysztof Kasprzak. Co do powiedzenia mieli po zawodach główni aktorzy piątkowego widowiska?

Janusz Kołodziej (Unia Leszno) - 1 miejsce: Szkoda, że ta Jawa nie była do wygrania, ponieważ ta, którą wygrałem pięć lat temu do dzisiaj mi służy. Jestem zadowolony ze swojego występu. Jechałem na silniku od Jacka Rempały, którego wcześniej nie testowałem, także świetna robota. Muszę pochwalić mój team, bo spisywał się świetnie. Dobrze wychodziłem ze startu. Jeden bieg jechałem brzydko - bym to ujął, ale nie bardzo mi wychodziło. Generalnie udało mi się te punkty tak spleść, że wygrałem. Pierwszy łuk troszeczkę się rozrywał. Lubię jak tory są takie bardziej crossowe. Widać dziś było po jeździe zawodników, że tak dziwnie momentami kogoś pociąga. Można więc powiedzieć, że nie jest on jeszcze jednolity, ale czasami takie się specjalnie robi, bo komuś tak pasuje czy zawodnicy dobrze czują się na torze. Na pewno nie można źle się wypowiedzieć na temat jego stanu.

Piotr Protasiewicz (Falubaz Zielona Góra) - 2 miejsce: Tak naprawdę dopiero po raz drugi w tym sezonie jechaliśmy na tym torze. Co do jego stanu to i tak nie ma tragedii, w czwartek wyglądało to o wiele gorzej. Na razie nie można powiedzieć, że jest to nasz tor, bo inaczej zachowywał się w zeszłym roku. Mam jednak nadzieję, że z tygodnia na tydzień będzie naszym handicapem. Póki co najbliższy mecz ligowy zapowiada się emocjonująco i tak naprawdę można powiedzieć, że jedziemy na neutralnym gruncie. Na razie nie mogę się wstrzelić w ten sezon. Jadę w dużą kratę, raz lepiej, raz gorzej. Oczywiście obecnie jest gorzej niż lepiej. Potrzebuję trochę spokoju i muszę zaskoczyć z jazdą i ze sprzętem, który w tym roku tak nie bardzo mi pasuje. Rok temu co nie wsadziłem do ramy, to wygrywałem, a w tym roku to silniki nie wytrzymują, to ja popełniam błędy i nie mogę się spasować. Trochę nerwów mnie to kosztowało i siwych włosów, ale mam nadzieję, że małymi kroczkami od dzisiaj będziemy szli do przodu. Mam nadzieję,że potrzebuję kilka tygodni i poukładam sobie wszystkie sprawy sprzętowe. Dla mnie awans do eliminacji jest sprawą drugorzędną, aczkolwiek ważną. Dla mnie najważniejsza jest liga polska, szwedzka oraz kadra do pucharu świata i tutaj będę walczył o to.

Krzysztof Kasprzak (Tauron Azoty Tarnów) - 3 miejsce: Myślałem, że tor będzie wyglądał gorzej, ale jest fajnie, tylko ten pierwszy łuk zrobił się trochę dziurawy. W tym biegu, gdzie założyłem Jarka i Rafała wpadłem w koleinę i ledwo opanowałem motocykl, ale tak było OK. Cieszę się z awansu. Rozegraliśmy drugie i trzecie miejsce tym, że Piotr mnie objechał i wygrał ze mną bezpośredni pojedynek. Jedziemy trzeci dzień pod rząd, bo Szwecja, Tarnów, dziś Zielona Góra, a jutro tylko praca przy motocyklach i znów do Tarnowa, więc nie było praktycznie potrzeby, żeby jechać dodatkowy wyścig.

Marek Cieślak (trener reprezentacji Polski): Bardzo się cieszę, że tak się ułożył dzisiejszy finał. Wiadomo było, że zawodnik, który awansował dzień wcześniej, a w finale Złotego Kasku będzie w pierwszej trójce, da możliwość w tym momencie nominowania kogoś innego. Gratuluję zwycięzcom. Za chwilę na pewno zostanie przyznana jedna dzika karta, żeby w reprezentacji było dziewięć osób. Już teraz mogę powiedzieć, że będzie to Adrian Miedziński. Co do niedzielnego spotkania, to co wy się tak boicie tego Wrocławia? Przyjedziemy Was zlać.

Adrian Miedziński (Unibax Toruń) - 5 miejsce: Na torze porobiły się wyrwy. Na pewno trzeba włożyć w niego jeszcze trochę pracy. Pierwszy bieg mi nie wyszedł. Miałem trzecie pole, na początku niekorzystne. W dodatku w pierwszych biegach ciężko było wyprzedzić, wszyscy jechali blisko krawężnika. Potem było już lepiej. Najważniejsze, że będę chyba mógł jechać w eliminacjach do Grand Prix. Wygrał Janusz Kołodziej, który awansował w czwartek. Po nim jest dwójka zawodników, a miała awansować trójka. Następny jest Grzegorz Zengota, który także awansował, a potem ja.

Sebastian Ułamek (Tauron Azoty Tarnów) - 8 miejsce: Miałem dobry początek i słabą końcówkę. Chyba gorszego numeru startowego na te zawody nie dało się dostać. Miałem dwa razy czwarte pole i to wypaczyło mój wynik. Ten numer startowy mocno mnie zezłościł. Osobiście liczyłem na lepszy wynik, ale ciężko było przy tych polach startowych wywalczyć coś więcej. Wiadomo, mogło być lepiej, ale jadę bardziej zdeterminowany na kolejne zawody.

Wypowiedzi zebrali Ewelina Bielawska i Jakub Sobczak.

Komentarze (0)