Od początku wiadome było kto rywalizować będzie o miejsce pod dwunastką. Kandydatów było dwóch, o czym mówił nawet Dariusz Momot, manager rybnickiego zespołu. - Mam nadzieję, że na kolejne spotkanie gotowy będzie już Andrei Karpow. Zobaczymy również jak czuć będzie się Mariusz Węgrzyk, który boryka się z infekcją, która mocno osłabiła jego organizm. W odwodzie będzie jeszcze zastępstwo zawodnika, z czego skorzystaliśmy w konfrontacji z Lokomotivem Daugavpils - mówił jeszcze niedawno Momot.
Decydującym sprawdzianem dla Andreia Karpowa i Mariusza Węgrzyka miał być piątkowy sparing z Włókniarzem Częstochowa. Obaj pojawili się w składzie RKM ROW i występ przeciwko częstochowianom miał pomóc Momotowi w dokonaniu wyboru. Czy pomógł?
Węgrzyk w piątkowym sparingu pojawił się na torze czterokrotnie i zgromadził na swoim koncie 9 punktów, raz przyjeżdżając na metę w roli zwycięzcy. Trzykrotnie natomiast był drugi, przegrywając z niepokonanymi tego dnia Sławomirem Drabikiem i Krzysztofem Słaboniem, z którymi nie zdołał nawiązać walki na torze.
Karpov na torze również pojawił się czterokrotnie, ale na swoim koncie zgromadził 11 oczek, trzykrotnie wygrywając i raz będąc drugim. Jedynym pogromcą ukraińskiego Rekina okazał się Słaboń. Powracający po kontuzji Karpov po tym teście był zadowolony, ale jak sam przyznał ręka nadal pobolewa.
Wybór więc w rękach managera rybnickiego zespołu. Na co się zdecyduje? O tym wszyscy dowiedzą się pewnie dopiero przed samymi zawodami.
Po sparingu z Włókniarzem to Andrei Karpow jest bliżej występu w niedzielnym meczu RKM ROW Rybnik z GTŻ Grudziądz
fot. Justyna Jurczyk