Znaleźć przyczynę samobójstwa - Billy Sanders

Gdy John Berry opuszczał kostnicę po identyfikacji zwłok Billy’ego Sandersa w głowie kotłowały mu się setki myśli. Przypomniał sobie, jak trzynaście lat temu walczył o to, aby ten wyjątkowy talent znalazł się w jego klubie. Trzeba było pokonać nie tylko promotorów z innych klubów, ale również przekonać rodziców 16 - letniego młodzieńca, by zezwolili synowi na wyjazd do Anglii, co było trudniejsze.

W tym artykule dowiesz się o:

Bój o Sandersa

Szesnastoletnim żużlowcem, oprócz zespołu Berry’ego - Ipswich, interesowały się kluby King’s Lynn i Halifax. Berry wykazał się jednak największym sprytem i dyplomacją. Przejął w urzędowy sposób prawną opiekę nad przyszłym jeźdźcem Witches i obiecał rodzicom tego młodego człowieka, że będzie go traktował jak własnego syna. Obietnicy dotrzymał.

Do samolotu z Sandersem wsiadał również żużlowiec Mick Page, pełniący rolę osoby towarzyszącej, gdyż szesnastolatkowi z Sydney przysługiwał bilet ulgowy i musiała towarzyszyć mu osoba dorosła.

W klubie przywitano go bardzo serdecznie. Tor Wiedźm przypominał do złudzenia ten na którym Sanders kręcił swoje pierwsze kółka. John Berry pokładał w nim olbrzymie nadzieje. Jego drużyna po trzech sezonach w drugiej lidze miała rozpocząć za kilka dni walkę w pierwszej lidze z najlepszymi drużynami z Wysp.

Debiut w barwach Ipswich Witches wypadł całkiem dobrze. Sanders zdobył 8 punktów i z miejsca podbił serca miejscowych kibiców.

Idol

Billy spragniony sławy i lepszego życia łapczywie chwytał promienie ubóstwienia jakimi go obdarowano. Nie posiadał prawa jazdy, więc na zawody dowożono go, by dosiadając narowistej maszyny dokonywał rzeczy wręcz niewiarygodnych.

Gdy lampy nad torem gasły Sanders cierpliwie rozdawał autografy, pozował do zdjęć, rozmawiał z kibicami. Gdzieś z boku temu wszystkiemu przyglądała się przyszła żona uśmiechniętego zawodnika - Judy...

Nie narzekał, bo wiedział jak wiele zależy od kibiców, że tylko oni są w stanie wybaczyć słabszy występ, których zresztą za dużo w swojej karierze nie miał. Lubił splendor jaki z czasem wytworzył się wokół niego. Wpadł w jego spiralę, w wir, który wciągał go coraz bardziej, i bardziej... i bardziej...

Judy

Małżeństwo z Australijką zaowocowało przyjściem na świat dwójki dzieci: syna i córki Belindy. Żona Judy opiekowała się domem, który był dla Sandersa alkową, schronieniem przed kolorową codziennością, oazą na pustyni, gdzie coraz więcej ludzi, a coraz mniej człowieka.

Słynny żużlowiec w kwiecie wieku nie doceniał tego, co robiła dla niego żona. Dawała mu oparcie i wiarę, których on nierozważnie nie odwdzięczał. Wielki świat kusił go za bardzo. Wszystko przychodziło mu łatwo. Może za łatwo? Może gdyby talent uzupełnił większymi pokładami pracy jego medalowy dorobek indywidualnych mistrzostw świata byłby większy niż srebro z Norden (1983) i brąz z Goeteborga (1980)?

W każdym razie, Judy wybaczała mu wszystkie zdrady i wybryki, a także skłonności do alkoholu, kobiet i - niestety, narkotyków.

Był agresywny. Niejeden z jego kolegów doświadczył na własnej twarzy bokserskich razów Australijczyka, kilku nie zdążyło schylić się, gdy w ich kierunku ciskał skrzynkę z narzędziami.

Zupełnie inny był w nocnych lokalach. Zrelaksowany, czarujący, uśmiechnięta gwiazda potrafiąca bawić się jak mało kto. Zupełnie inny... dopóki nie zostawał w pokojowym hotelu sam i nie nachodził go atak furii skutkujący zdemolowaniem pokoju.

Rozpad małżeństwa

Wobec wszystkich kobiet Sanders był czarujący i szarmancki. Wobec wszystkich? Nie... Była jedna kobieta, którą poniżał przy każdej możliwej okazji, na której wyładowywał złość po nawet jednym przegranym wyścigu. Tą kobietą była... Judy Sanders, wierząca w niego jak nikt inny, ufająca mu, podtrzymująca nieśmiało żarzące się jeszcze resztki domowego ogniska.

Nadeszła chwila, kiedy cierpliwość się skończyła, miłość nie uniosła ciężaru zrzuconego na barki jednej osoby. Ofiarująca się przez lata kobieta wdała się w romans z dojrzałym mentalnie człowiekiem, który potem został jej mężem i z którym stworzyła szczęśliwy związek. Sanders nie potrafił się z tym pogodzić.

Gwoździem do trumny okazał się marzec 1985 roku, kiedy to Sanders wrócił z ojczyzny na Wyspy przed rozpoczęciem nowego sezonu. Po raz pierwszy od lat przyjechał bez małżonki.

Próbował jeszcze kilkukrotnie przekonać ją do przylotu. Żaden z telefonów nie przyniósł rezultatu. Sanders zrozumiał, że stracił jedyne wsparcie, na które tak naprawdę mógł liczyć...

Pogrzeb

Ciało Billy’ego znaleziono rankiem 24 kwietnia 1985 roku w zatoce leśnej przy trasie z Ipswich do Felixtowe. Żużlowiec popełnił samobójstwo poprzez uduszenie spalinami. Do dziś nie wiadomo czy dokonał tego desperackiego czynu pod wpływem narkotyków.

Judy nie przyleciała na pogrzeb męża. Przesłała jedynie czerwoną różę, dołączając prośbę, by została złożona na trumnie podczas pogrzebu. John Berry nie zgodził się na to. Uważał, że winna śmierci człowieka, którego traktował jak syna, jest niewierna Judy.

Na pogrzeb przyleciała matka Sandersa. Zabrała z powrotem do Australii wnuka, z którym w marcu na Wyspy przyleciał drużynowy mistrz świata z 1976 roku. Nie wzięła jednak ze sobą żadnych rzeczy po synu...

Biogram Billy’ego Sandersa:

Imię i nazwisko: William Robert (Billy) Sanders

Urodzony 9 września 1955 w Sydney

Finalista indywidualnych mistrzostw świata:

1977 Goeteborg, IX miejsce, 6 punktów (3,1,2,0,d)

1979 Chorzów, V miejsce, 11+1 (3,3,1,2,2)

1980 Goeteborg, brązowy medal, 12+2 (3,1,3,2,3)

1983 Norden, srebrny medal, 12 (3,3,2,2,2)

1984 Goeteborg, XI miejsce, 5 (1,2,1,0,1)

Finalista mistrzostw świata par:

1976 Eskilstuna, IV miejsce, 6 punktów

1977 Manchester, VII miejsce, 2 punkty

1982 Liverpool, V miejsce, 11 punktów

1983, Goeteborg, srebrny medal, 15 punktów

1984 Lonigo, V miejsce, 6 punktów

Finalista drużynowych mistrzostw świata:

1976 Londyn, złoty medal, 7 punktów.

Zmarł 23 kwietnia 1985 roku.

Bartłomiej Jejda

Komentarze (0)