Zbigniew Wojciechowski: Przykro mi, że od początku drużyna krakowska nie chciała jechać tego meczu

W niedzielnym meczu 4 kolejki II ligi żużlowej Redstar KMŻ Lublin pokonał na własnym terenie Speedway Wandę Kraków 64:24. Do rozegrania meczu nie chcieli doprowadzić goście, jednak sędzia zawodów, Michał Stec z Krosna po zorganizowaniu próby toru nie przychylił się do żądań krakowian. Sytuację tą komentuje prezes lubelskiego klubu, pan Zbigniew Wojciechowski.

Przykro mi, że od początku drużyna krakowska nie chciała jechać tego meczu. Uważam, że zachowali się nie fair, chcąc wymusić walkowera. Na szczęście sędzia się nie ugiął, zarządził próbę toru, która pokazała że spokojnie można odjechać mecz. Chciałbym od razu przeprosić wszystkich kibiców za opóźnienia, ale szyki pokrzyżowała nam nocna ulewa. Od rana doprowadzaliśmy tor do porządku i w końcu udało nam się to. Nawierzchnia nie była źle przygotowana, to że była ciężka dla krakowian, bo przyczepna nie jest naszym problemem. Każdy zespół ma atut własnego toru. Uważam, że to zamieszanie było niepotrzebne - mówił zdziwiony zachowaniem gości prezes KMŻ

Wojciechowski komentuje też postawę gości na torze oraz deklaruje gotowość rozwiązania kwestii lubelskiego toru poprzez GKSŻ:

- Powiem szczerze, że byłem przerażony wypadkiem Sergieja Darkina, ale wszystko wskazuje na to, że będzie z nim dobrze. Co do samej sytuacji - proszę zauważyć, że winnym upadku był Danił Iwanow. W całym meczu tylko goście się wywracali, wygląda na to, że nie są przygotowani kondycyjnie na przyczepny tor, a chcą wykorzystywać złą sławę naszego owalu, która przylgnęła do nas podczas eliminacji do IMŚ. Wtedy rzeczywiście nawierzchnia była fatalna, ale teraz jest dobra. Cóż, jak się nie chce jechać meczu to czepia się wszystkich sposobów. Jeśli będzie taka potrzeba, jestem gotów zaprosić specjalistę z GKSŻ, który zbada tor, wtedy może wreszcie skończy się ta nagonka.

Lubelski klub wciąż boryka się z problemem zastąpienia kontuzjowanego Tomasza Piszcza. Wychowanek Motoru kilka tygodni temu uległ wypadkowi podczas treningu. Jadący za niego zawodnicy do tej pory spisywali się fatalnie - zarówno Manuel Hauzinger w meczu z Kolejarzem Opole jak i Lenar Nigmatzjanow w spotkaniu z rawickimi Niedźwiadkami zdobyli zaledwie po jednym punkcie. Całkiem niezły występ natomiast zaliczył w konfrontacji z Wandą Kamil Zieliński, który uzbierał osiem punktów z bonusem.

Jeśli chodzi o zastępstwo po Piszczu, dzisiaj nieźle pojechał Zieliński, ale na treningach po piętach depcze mu Borodaj. Jednak problemem Ukraińca są słabe starty. Ale decydować o składzie i odpowiadać za rezultaty swoich wyborów ma trener, to nie ja jestem w tej kwestii fachowcem - kończy Zbigniew Wojciechowski.

Komentarze (0)