Piotr Żyto: Spodziewałem się bardziej okazałego zwycięstwa

Zawodnicy Złomrexu Włókniarza Częstochowa pokonali ZKŻ Kronopol Zielona Góra 49:41. Po spotkaniu w szeregach częstochowskiej ekipy pozostał jednak spory niedosyt, gdyż ośmiopunktowa zaliczka w perspektywie rewanżu na trudnym terenie w Zielonej Górze może okazać się niewystarczająca do zdobycia punktu bonusowego. O piątkowym spotkaniu, planach na najbliższy okres oraz słabej dyspozycji Sebastiana Ułamka rozmawialiśmy ze szkoleniowcem "Lwów", Piotrem Żyto.

- Cieszymy się przede wszystkim ze zwycięstwa i z tego, że zdobyliśmy dwa punkty. Spodziewałem się, że wygramy większą różnicą punktów, ale tak się nie stało. Niemniej jednak do Zielonej Góry będziemy się starali jechać przynajmniej z zamiarem powalczenia o punkt bonusowy, a jeśli się uda to nawet o zwycięstwo. Jeśli do składu wrócą Michał Szczepaniak i Lee Richardson i pojedziemy pełnym składem, to unikniemy dziur w składzie, tak jak mogliśmy zaobserwować to w ekipie z Zielonej Góry - mówi opiekun "Lwów".

Jeden z trenerów reprezentacji Polski nie chcę z kolei dywagować nad tym, czy osiem punktów zaliczki wystarczy do zgarnięcia punktu bonusowego. Jego zdaniem, w Zielonej Górze wszystko może się zdarzyć. - W żużlu jeden bieg ustawia przebieg całego meczu, tak jak było to w meczu z Toruniem. Na pewno będziemy się starali utrzymać przewagę, ale i powalczyć o zwycięstwo - zaznacza Żyto.

Częstochowskim kibicom sen z powiek spędza ostatnio słabsza dyspozycja Sebastiana Ułamka, który w ostatnim czasie nie może się odnaleźć na polskich torach. Słaba postawa "Seby" martwi również Piotra Żyto, gdyż w kontekście arcytrudnych spotkań wyjazdowych, punkty 33- letniego wychowanka "biało-zielonych" mogą się okazać na wagę złota. - Nie tylko kibicom spędza sen z powiek jego postawa, ale także i mnie. Od pewnego czasu powtarza, że chce się odbudować, ale jakoś mu to nie wychodzi. Zobaczymy, jak to będzie, ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Na razie czekamy na informację na temat stanu zdrowia Lee Richardsona, za którego stosujemy zastępstwo zawodnika. Mam nadzieję, że jego absencja potrwa krótko. Wiadomo, że potrzeba nam zawodnika dobrze punktującego, a na razie Sebastian nie jedzie najlepiej. Prawdę mówiąc, najlepiej trzeba spytać jego samego, gdzie leży przyczyna tak słabych wyników - dodaje opiekun częstochowskiej ekipy.

Po spotkaniu dużo kontrowersji wywołał stan częstochowskiego owalu, który w pierwszych wyścigach pozostawiał z pewnością sporo do życzenia. Nie ma się, co jednak temu dziwić. W początkowej fazie, zawodom towarzyszył bowiem siąpiący deszcz, który zrobił swoje i w efekcie pierwsze biegi nie miały wiele wspólnego z prawdziwym żużlem. Włodarze "Lwów" byli, jednak przygotowani na taką ewentualność - Tor był przygotowany pod deszcz, gdyż z uwagi na niekorzystne prognozy, nie polewaliśmy go przed zawodami. Gdyby nie było deszczu i zdecydowalibyśmy się na polanie go, z pewnością wyglądałby lepiej i nie powstawałyby takie wyrwy i koleiny. Tor był bardzo suchy, jednak, jak widać decyzja okazała się słuszna, gdyż zawody udało nam się przeprowadzić w całości i nie trzeba było przekładać ich na inny termin - kończy Żyto.

Źródło artykułu: