Maciej Fajfer (Kolejarz Rawicz): Chcę o tym jak najszybciej zapomnieć, bo nie był to udany występ. Nie mogłem się spasować z nawierzchnią. U nas w Gnieźnie trenujemy na twardej nawierzchni, tu jest też twardo, ale jakiś pas się utworzył, nie mogłem się dopasować. Na pewno będzie lepiej.
Robin Toernqvist (Kolejarz Rawicz): Nie sądzę, żebym miał dużo do powiedzenia. Rywale byli zdecydowanie lepszą drużyną, mieli naprawdę dobre starty. Tor był nierówny, więc ciężko było wyprzedzać. Nasi przeciwnicy pokazali dzisiaj dobry speedway, nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
Henryk Jasek (trener Kolejarza Rawicz): Brak mi słów. Rozumiem, że młodzież może się pogubić na takim torze, ale nie, że cała drużyna nie jedzie. Nawet nie mogłem rezerwy taktycznej zrobić, bo nikt nie jechał, nie było kim. Nie było żadnego zawodnika, który by pociągnął drużynę. Przed następnym meczem dużych zmian nie będzie, bo u siebie pojedziemy na pewno inaczej.
Marcin Nowaczyk (Kolejarz Rawicz): Za szeroko wchodziłem w łuki, były koleiny na samym wejściu od strony parkingu. Były bardzo duże fale. Za szeroko pojechałem, nie mogłem utrzymać motocykla, podniosło mi przednie koło i mnie obróciło. Muszę szybko wprowadzić jakieś korekty. Dzisiejszy mecz w moim przypadku jest nieudany. Chyba pierwszy taki mecz od dwóch lat, że miałem zero punktów. Na swoim torze będzie lepiej.
Zdzisław Rutecki (trener Orła Łódź): Dzisiaj rano dowiedziałem się, że Cukanow ma coś z szyją. Miał upadek u siebie na lidze, ale to nic groźnego. Jest trochę czasu do następnego meczu i będzie musiał wziąć jakieś zabiegi czy masaż. Było to widać na torze. Inaczej człowiek jedzie jak jest w pełni sprawny, a inaczej jak coś mu dolega. Jankowski troszkę zlekceważył przeciwników w drugiej lidze. Zrozumiał, postawił na sprzęt i było widać efekty. Trudno powiedzieć czy będą jakieś zmiany na następny mecz. Mam jeszcze trochę czasu. Na pewno pozostali zawodnicy też chcą jeździć, ale ja regulaminu nie wymyślałem. Tylko siedmiu może jechać. Wiadomo, że dużych roszad nie można robić. Chciałbym, żeby jeździli nasi zawodnicy, bo mają mniej startów niż zagraniczni.
Łukasz Jankowski (Orzeł Łódź): Jestem zadowolony, wreszcie trochę poszło. Początek sezonu marny, w Pile już się trochę ruszyło, znacznie lepiej pojechałem. Dzisiaj też było dobrze poza tym ostatnim biegiem. Jakiś wolny byłem i mnie wyprzedził jeden i drugi. Później z tyłu ciężko się jedzie przez te fale. Być może mogłem założyć inne przełożenie, nad którym myślałem, ale zostawiłem wszystko bez zmian. Najważniejsze, że wygraliśmy. Trochę pozmieniałem w sprzęcie i różnica była. Mam nadzieję, że w Rawiczu będzie podobnie.
Freddie Eriksson (Orzeł Łódź): Miałem ostatnio problemy z biodrem i nie czułem się za pewnie na motorze. Zdecydowałem się zostać wtedy w domu i skupić się na zawodach w Szwecji, żeby być lepiej przygotowanym. Nie czułem się gotowy do startu w Łodzi i do zrobienia dobrego wyniku, stąd decyzja o pozostaniu w domu. Tak było lepiej dla drużyny. Teraz wszystko jest dobrze. Czuję, że do formy wróciłem w siedemdziesięciu procentach. Potrzebuję jeszcze znacznie więcej jazdy. W Szwecji jest z tym problem. Myślę, że pojechałem dzisiaj dobrze. Popełniłem tylko jeden błąd w pierwszym starcie. Źle wyszedłem ze startu, a w pierwszym wyścigu jest ciężko się dopasować. Pozostałe biegi wygrywałem razem z kolegami z drużyny, więc nie mam na co narzekać.
Stanisław Burza (Orzeł Łódź): Spodziewałem się zdecydowanie lepszego rezultatu z mojej strony - tych dziesięciu, jedenastu punktów. Trochę pod górkę mi się układało. Tor był bardzo twardy, suchy. Po słabszych startach nie byłem w stanie odrobić tego na trasie. Zawsze brakowało bardzo niewiele, w jednym biegu o grubość opony, w drugim nie zdążyłem przeskoczyć przed Anderssona. Myślałem, że rywale pojadą zdecydowanie lepiej. Ten skład był naprawdę mocno zbudowany na dzisiejsze spotkanie. Byliśmy zdecydowanie lepsi na własnym torze. Wygrywaliśmy starty. Trzeba było później trzymać gaz i dowieźć punkty.