Z liczby startów jestem zadowolony - rozmowa z Tobiaszem Musielakiem, zawodnikiem Kolejarza Rawicz

Tobiasz Musielak przed sezonem 2010 zdecydował się na wypożyczenie z macierzystej Unii Leszno do Kolejarza Rawicz. W dotychczasowych meczach radził sobie z różnym skutkiem, na własnym torze z reguły bardzo dobrze, na wyjazdach dużo słabiej. Jak na siedemnastolatka, wyniki przez niego osiągane są naprawdę zadowalające. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl wspomina między innymi o celach, jakie ma na ten sezon.

Jarosław Handke: Do niedzielnego meczu z łódzkim Orłem przystępujecie osłabieni brakiem Marcina Nowaczyka i Sebastiana Aldena. Czy mimo tego jesteście w stanie powalczyć o wygraną?

Tobiasz Musielak: Oczywiście. Mamy dobry skład, głównie w meczach u siebie. Nie ma co prawda Sebastiana i Marcina, ale jest przecież Eric Andersson i kilku innych dobrych zawodników. Jak już wspomniałem, mamy dobry skład i na własnym torze jesteśmy mocni. Będziemy się starali wygrać.

W niedzielę w Rawiczu ma padać, w związku z czym tor będzie pewnie przyczepny. Wolisz tutaj jeździć na przyczepnej czy twardej nawierzchni?

- Mi to jest w zasadzie obojętne, na jakim torze jeżdżę. No, może troszeczkę bardziej preferuję przyczepne tory, a mniej przepadam za twardymi. Na nich może trochę gorzej czuję motocykl, ale ogólnie to jest mi to obojętne.

Jak oceniasz pierwsze siedem meczów tego sezonu, czyli pierwszą część fazy zasadniczej rozgrywek II ligi w 2010 roku w swoim wykonaniu? U siebie jesteś silnym punktem drużyny, na wyjazdach przez brak znajomości torów radzisz sobie gorzej.

- Cel był taki, żeby w Rawiczu jechać dobrze, a na wyjazdach się uczyć. Myślę, że moje indywidualne plany są raczej wykonane. A jeśli chodzi o drużynę, to mieliśmy wygrać wszystkie mecze przed własną publicznością. Jak na razie, spełniamy to zadanie.

W tej chwili Kolejarz zajmuje wysokie, trzecie miejsce w drugoligowej tabeli, jednak macie objechanych najwięcej spotkań spośród wszystkich zespołów. Po czternastej kolejce Kolejarz zajmie miejsce…

- Na pewno stać nas na znalezienie się w fazie play-off. Będziemy walczyć o to, by nie skończyć sezonu w sierpniu. Będziemy jechać na sto procent możliwości i nie poddamy się.

Czy jesteś zadowolony ze swego zaplecza sprzętowego?

- Tak, jest naprawdę bardzo dobrze. Silniki przygotowuje mi pan Andrzej Krawczyk z synem Jarosławem oraz klubowy mechanik Unii Leszno, pan Kazimierz Juskowiak. Są to bardzo dobre motocykle, troszeczkę wiekowe, ale ,jak na razie, sprawują się bardzo dobrze. Chciałbym przy okazji podziękować za pomoc panu Andrzejowi Cichemu, którą okazał, dziękuję także tacie.

W parze w biegu juniorskim twym partnerem jest Anton Rosen. Jak się wam współpracuje?

- Dobrze. Anton nie przeszkadza mi, ja nie przeszkadzam jemu. Rozumiemy się w parkingu bardzo dobrze. Oby tak dalej.

W meczu z Speedway Wandą Kraków zanotowałeś upadek na drugim łuku. Co było jego przyczyną?

- Grzegorz Stróżyk w biegu tym bardzo wykontrował motocykl. Ja wchodziłem akurat pod niego, "chwyciłem" jeszcze koleinkę. Po tym, gdy Grzegorz wykontrował motocykl, nie mogłem nic zrobić, dlatego w niego uderzyłem.

Odczuwasz jeszcze skutki tego upadku?

- Nie, już jest wszystko w porządku. Czasami jeszcze przy jakichś szybkich ruchach, które wykonuję, boli mnie ten bark, ale w żadnym stopniu nie przeszkadza to w jeździe na torze.

Jakie postawiłeś przed sobą cele indywidualne na ten sezon?

- Na pewno będę się starał awansować do Mistrzostw Europy i w finale zająć maksymalnie wysokie miejsce. Finał ten odbędzie się w Gorican u Juricy Pavlica. To jest mój plan, który chciałbym wykonać, do tego dochodzi jeszcze Brązowy Kask i kilka imprez młodzieżowych indywidualnych. Trochę tych celów więc mam i mam nadzieję, że uda mi się je zrealizować.

Wydaje się, że dzięki wypożyczeniu do Kolejarza nie możesz być niezadowolony z ilości startów w tym sezonie.

- Tak, pod tym względem jest bardzo dobrze. Startów mam naprawdę bardzo dużo, chociażby ostatnio miałem wystartować w ćwierćfinale Indywidualnych Mistrzostw Polski w Pile, zawody te jednak przełożono. Z takiej liczby startów jestem zadowolony, przynosi ona spodziewane efekty.

Twój brat, Sławek jeździ w lidze czeskiej. Czy i ty otrzymałeś ofertę startów w tym kraju?

- Ofert nie było, ale wiadomo, że gdyby się pojawiła, to na sto procent bym ją rozważył. Możliwe, że bym ją zaakceptował.

Ostatnio podczas zawodów juniorskich w Rawiczu spotkałem na trybunach Sławka. Czy brat obserwując cię na torze często zwraca ci uwagę na błędy i czy rozmawiacie na takie tematy?

- Nie. Sławek po prostu miał czas i przyjechał do Rawicza. Mam tutaj swojego mechanika, który jeździł, jest to pan Andrzej Cichy. Ma on bardzo dużą wiedzę, toteż pomaga mi, stara się coś podpowiedzieć. Są to takie poprawki "kosmetyczne" dotyczące mojej jazdy i błędów, które muszę eliminować. Sławek też stara się pomagać, ale to pan Andrzej Cichy daje z siebie sto procent i dziękuję mu za to.

Choć jesteśmy dopiero na półmetku fazy zasadniczej tego sezonu, to jednak spytam cię czy rozważasz pozostanie w Rawiczu na kolejny rok? Jak ci się tu podoba, jaka atmosfera panuje w zespole?

- Zobaczymy, jak to wszystko wyjdzie po zimie 2010/2011. Na pewno atmosfera jest tu bardzo fajna, ale na chwilę obecną nie wiem, jaka będzie moja przyszłość za rok. Jeśli będę jeździł lepiej i będę widział, że stać mnie na występy w wyższej lidze, to możliwe, że przejdę do innego klubu. Naprawdę teraz nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.

Źródło artykułu: