Jak tę porażkę komentuje zdobywca ośmiu punktów dla Kolejarza? - Staraliśmy się zrobić wszystko, co w naszej mocy. Nasi rywale są bardzo, bardzo mocni. Tor był nierówny, łatwo było na nim popełniać błędy - mówi Eric Andersson.
Zawodnicy z Łodzi dysponowali tego dnia nieco lepszymi startami. - Tak, to fakt. Ale na przykład w ostatnim biegu jestem niemal pewien, że zanotowałem bardzo dobry start, ale mimo to rywale nam po prostu "odfrunęli". Nie wiem na czym oni jeździli. Ich sprzęt spisywał się naprawdę znakomicie. Musimy popracować nad tym, by nasz spisywał się podobnie - słusznie zauważa Szwed.
Po czterech biegach, gdy stan meczu brzmiał 16:8, w Rawiczu zanosiło się na sporą niespodziankę. W czterech pierwszych gonitwach widoczne było to, że miejscowi są lepiej spasowani z torem. W kolejnych wyścigach sytuacja uległa zmianie. - Nie wiem co dokładnie pozmieniali rywale. Ale my także nie próżnowaliśmy, próbowaliśmy różnych ustawień, zmian w motocyklach. Jednak tak naprawdę w ogóle to nie pomagało i nie przynosiło efektu. Nie wiem więc, w czym tkwił problem. Teraz wracam do Szwecji, gdzie czekają mnie dwa mecze. Postaram się podczas nich ustawić wszystko w motorach tak, by w kolejnym spotkaniu w Polsce sprawowały się jak najlepiej - zaznacza 25-latek.
Czy Kolejarz w tym sezonie uniknie sytuacji z poprzedniego roku, kiedy zakończył rozgrywki 2 sierpnia, nie awansując do fazy play-off? - Mam taką nadzieję. Przecież po to jedziemy, by tam się znaleźć. Kiedy wróci do nas Sebastian Alden, będziemy naprawdę dobrą drużyną. Trzeba pamiętać, że w niedzielę dobre zawody zaliczył Alan Marcinkowski. Po powrocie Seby, gdy przystąpimy do meczów w pełnym składzie, będziemy naprawdę silni - kończy były zawodnik GTŻ-u Grudziądz.