Adam Skórnicki: Jestem bardzo zadowolony z przebiegu całego turnieju. Teraz przyjdzie czas, aby spokojnie ze znajomymi podyskutować o minionych 15 latach. Większość żużlowców, do których wysłałem zaproszenia, zgodziła się bez wahania i pragnę im za to podziękować. Podziękowania należą się też wszystkim, którzy przyczynili się do organizacji tych zawodów. Mój wynik był dziś taki, jaki był, ale zawsze w takich zawodach jubilatowi udzielają się emocje, co oczywiście nie zmienia mojej opinii, że impreza jak najbardziej udana. Czy będę startował przez kolejne 15 lat? Chyba nie, chciałbym jeszcze pojeździć, ale raczej nie tak długo.
Sławomir Drabik: Kiedy poznałem Skórę? Tak było ostro w beret, że niewiele pamiętam. Takie imprezy, jeszcze w dodatku z Adamem, to mogę i co tydzień jeździć. To świetny człowiek, na torze i poza nim. Mogę powiedzieć, że jest to mój przyjaciel i doskonale się rozumiemy. A sam turniej. Można było się sprawdzić z najlepszymi zawodnikami i zobaczyć, jak sprawują się furmanki. I nie było najgorzej.
Rafał Okoniewski: Z Adamem znamy się już wiele lat, bardzo go szanuje i mogę o nim mówić tylko pozytywnie. Zawody bardzo fajne, przyjechali wyśmienici zawodnicy, co tylko potwierdza, że w gronie żużlowców Skóra jest szanowany. Mam ciągle problemy sprzętowe, więc tym bardziej cieszę się, że dziś mogłem pojeździć.
Rafał Dobrucki: Nie wyobrażam sobie, że mógłbym odmówić Skórze udziału w jego turnieju. Inni zawodnicy również dopisali, było wiele ciekawych wyścigów, dobra zabawa. Można było bez stresu, bez nerwów pojeździć i pościgać się, więc same plusy. Rozruszaliśmy też trochę publiczność tymi zabawami, nam w parkingu też się to udzieliło i atmosfera była świetna. Jesteśmy ze Skórą ten sam rocznik, więc i ja taki turniej mógłbym zrobić, ale miałem dwa lata przerwy w ściganiu i nie wiem jak to traktować. Muszę to jeszcze przemyśleć.
Adrian Miedziński: Świetna zabawa, ale też i trening dużo lepszy niż kolejna jazda na swoim torze. Turniej był wyśmienicie zorganizowany i jeżeli Adam będzie robił 20-lecie startów i mnie zaprosi, to na pewno przyjadę.
Norbert Kościuch: Fajnie wygrać z mistrzem świata, ale to nie pierwszy raz mi się udało. To buduje wewnętrznie i pokazuje, że nie jest ze mną tak źle. Sprzętowo oczywiście tak, ale umiejętnościami aż tak bardzo nie odstaje. Turniej jak najbardziej udany, dobra zabawa. Kibicom też na pewno się podobało, bo było dużo mijanek i trochę kabaretu. Był pełen luz i o to chodziło. Też bym chciał, jak Adam, dotrzymać do 15 lat startów, ale zobaczymy co z tego będzie. 10-lecia świętować nie będę, bo to można powiedzieć, że to żużlowy chłopiec w pampersach.