Bordeaux. Gdy już nakarmisz duszę pracami Monteskiusza, uspokoisz skołatane nerwy widokiem spokojnie płynącej Garonny, zapragniesz udać się poza miasto. Godzina jazdy autem zaprowadzi cię do wrót cudu natury - wydm Pyla (la Dune du Pilat). Pyla wciąż zmienia swą wysokość, aktualnie osiągnęła 107 metrów. Wspinaczka po drewnianych schodkach jest preludium do niezwykłego widoku - przy wyjątkowym niebie można dostrzec szczyty Pirenejów. A gdy aura jest bardziej kapryśna, Atlantyk pieści oko. Pyla to najwyższe wydmy w Europie. Kiedy będziesz miał dosyć fal oceanu, bracia Tresarrieu pokażą ci podziemne skarby. Grotte de Lascaux - niezwykłe jaskinie odkryte we wrześniu 1940 roku przez czterech chłopców włóczących się po lesie. Wewnątrz, oprócz bogatej szaty naciekowej, malowidła i rysunki naskalne wykonane 25 tysięcy lat temu. Brytyjscy naukowcy zadbali, aby wspaniałe sceny przedstawiające myśliwych, wojowników i zwierzęta przetrwały przez następne pokolenia. Cisza. Chłód panujący w jaskini pozwala złapać oddech. Rodzina Tresarrieu za nic w świecie nie przeprowadziłaby się z tego pięknego zakątka. Od 24 do 27 czerwca 2010 roku w Bordeaux odbędzie się festiwal wina. Sprzedawcy utworzą ponad dwukilometrowy korowód ze stoiskami. Wyborne wina z okolic Bordeaux przyjadą smakować goście z Fukuoka, Monachium, Petersburga, Porto i Quebecu. Jak na złość, 25 czerwca Peterborough ma u siebie mecz z Belle Vue, a więc Tresarrieu zostanie wyrwany w samym środku święta wina z rodzinnych stron, aby zdobywać punkty i zarabiać na chleb…
Sebastien i Stephane Tresarrieu nie dziwią się najmłodszemu bratu. Wiedzą co znaczy tęsknota za domem, ale rozumieją pasję Mathieu. Pamiętają jak bardzo bał się wyprawy na Isle of Wight w 2002 roku, kiedy zaczynał przygodę z brytyjskim speedwayem. Odjechał wtedy całe 5 wyścigów, zdobył 2 punkty… Wrócił w sezonie 2003 na 6 spotkań, ale w 26 meczach wykręcił 16 punktów i 6 bonusów. Zniechęcony niezbyt udanym debiutem, poświęcił się wyścigom na trawie i długim torze. Za Anglią zatęsknił w 2005 roku przywdziewając plastron Reading Racers. Dla ekipy, w której niegdyś ścigali się Anders Michanek, Dave Jessup, John Davis, Per Jonsson, Jeremy Doncaster i Armando Castagna, Mathieu zdobył 285 punktów w 40 spotkaniach. Gdy w 2006 roku Reading przejął John Postlethwaite, dla Francuza zabrakło miejsca w składzie. Tresarrieu nie załamał się. Wybrał Redcar Bears, a pokora została nagrodzona 31 sierpnia 2006 roku kiedy Mat zdobył swój pierwszy komplet na Wyspach w meczu z Workington Comets. Niestety, sezon 2007 był pasmem klęsk. Pęknięty obojczyk, następnie skomplikowane złamanie nogi i bodaj najbardziej bolesne zerwanie więzadeł krzyżowych w kolanie podczas wyścigów na trawie. Powrót do krainy pachnącej grotami, winem, wydmami i łagodnością. Ciężka praca. Starty w MŚ na długim torze podsycały nadzieję na szczęśliwy powrót. I udało się! Mat wsiadł do busa po rozmowie telefonicznej z Peterem Oakesem, przemierzył 1500 mil z Bordeaux do Peterborough i olśnił dyrektora sportowego Panter kapitalną jazdą. 28 maja 2010 roku Mathieu po raz pierwszy na własne oczy zobaczył tor Lakeside Hammers, a mimo to w debiucie zdobył 2 punkty + 2 bonusy w 3 startach. 31 maja został bohaterem dnia po tym jak w 13 wyścigu w parze z Bjerre pokonał samego Scotta Nichollsa. - Nie miałem czasu ani możliwości, aby potrenować. Pierwsze dwa biegi były katastrofą, ale po zmianie motocykla, odzyskałem wigor i wiarę w dobry wynik. Pokonać Scotta to dla mnie wielka rzecz. 5 oczek i 3 bonusy to fajny rezultat. I gdy dodam, że 3 czerwca w meczu z Lakeside Hammers zdobyłem 4 punkty i 3 bonusy w 4 wyścigach, to myślę, że mogę być dumny z jazdy dla Panter. Wbrew temu co mówi wynik (56:39), nie był to łatwy mecz, bo jeden z naszych liderów, Troy Batchelor walczył z wirusem i bólem zęba. Cieszę się, że wróciłem na Wyspy - uśmiecha się Mathieu Tresarrieu.
O ile Francuz ma powody do zadowolenia, inny nowy nabytek Panter - Kamil Brzozowski ma przed sobą piramidę problemów. Krzysztof Buczkowski, który czuje się w Peterborough jak ryba w wodzie, zaoferował pomoc Kamilowi. - Po czwartkowym meczu z Lakeside, odbyliśmy rozmowę z Kamilem - mówi Peter Oakes. - Z tego co zrozumiałem, Kamil obiecał przywieźć swoje motocykle na poniedziałkowy mecz z Wolverhampton. Krzysztof Buczkowski miał mu pomóc w transporcie sprzętu do Anglii. Plan był taki, aby zaraz po niedzielnym meczu I ligi w Gdańsku, mechanik ruszył w podróż autem do Wolverhampton. Niestety, próżno było szukać Kamila w składzie Grudziądza na mecz w Gdańsku. Później nadszedł szokujący sms oraz email od menedżera Kamila. Wynika z niego, że Kamil poważnie rozważa zakończenie startów na żużlu. Pracowałem wiele lat z młodymi ludźmi i jedynym sensownym wytłumaczeniem tej sytuacji jest bolesna kontuzja Karola Ząbika. Podejrzewam, że Kamil przeraził się makabrycznym wypadkiem Karola na treningu na East of England Showground. Szkoda, bo byłem przygotowany na zerowe zdobycze Kamila i stopniową progresję wyników. Wiem, że w polskiej I lidze ma średnią wyższą od Artura Mroczki czy Nicolai Klindta, a ten duet świetnie spisuje się w Elite League, więc byłem pewien, że Brzozowski przebudzi się i zacznie punktować. Bez pośpiechu. Kamil miałby łatwiej, bo wedle nowego zestawienia średnich, mógłbym przesunąć go na rezerwę, gdzie łatwiej byłoby mu zdobywać oczka - wyznaje Oakes, wspaniały wychowawca młodzieży.
Nie ma Lewisa Bridgera, który uznał, że w Peterborough jest zbyt profesjonalnie, ale jest Rory Schlein, któremu do twarzy w plastronie Panter. Nie wyleczył się jeszcze Niels Kristian Iversen, ale zdrowieje Troy Batchelor. W poniedziałkowym meczu na torze mistrzów Anglii - ekipy Wolverhampton Wolves - Pantery będą mogły skorzystać z usług wicelidera klasyfikacji GP - Kennetha Bjerre, który na zawołanie poprawia rekordy toru na East of England Showground. Oprócz bólu głowy z zestawieniem zespołu na wyjazdowy mecz z Wilkami, Trevor Swales ma jeszcze jeden kłopot. Wszyscy ochotnicy, którzy dysponują wolnym czasem w sobotę, proszeni są o przybycie na stadion w Peterborough, aby wymalować bandę. Ma lśnić bielą, więc każdy kto kocha speedway, może przyjść nie wcześniej niż o 9 rano w sobotę 12 czerwca. Trevor Swales zapewnia, że dla ochotników nie zabraknie pędzli, szczotek, wałków i farby. Na corocznym letnim festynie w Peterborough banda ma cieszyć oko gości…
Chris van Straaten nie ma takich zmartwień. Cieszy go wybudzający się z letargu Tai Woffinden. Co prawda, upadek Anglika w 17 wyścigu GP Danii na Parken oznacza, że Tajski wisi skrzynkę browarów odkryciu GP - Magnusowi Zetterstroemowi, bo gdyby nie wywrotka, Zorro pewnikiem awansowałby do półfinałów, ale ważne, że Tai powoli odradza się. - W Grand Prix ważny jest świadomy postęp krok po kroku. Nie spodziewałem się, że wejdę do elity i zacznę seryjnie wygrywać biegi. To inna półka zawodników. Cieszę się z każdego punktu. Mam wspaniały zespół ludzi, którzy ciężko pracują na mój wynik. Na razie to ja zawalam, ale cierpliwie uczę się na błędach. Lubię tory czasowe. Nie zapomnę treningów w Cardiff. Czułem się szybki jak diabli na Millennium Stadium. Jaka szkoda, że nie mogłem się pobujać na motocyklu w trakcie zawodów… - opowiada Tai. Woffindenowi pomoże zapewne Skóra, który nie mógł doczekać się powrotu na Wyspy. 31 maja Adam błysnął na Monmore Green. Wygłodniały jazdy Skórnicki sięgnął po komplet punktów (14 + bonus) w meczu z Eastbourne. Wczoraj pojechał przyzwoicie na zaczarowanym obiekcie w łotewskim Daugavpils (8 oczek + bonus w 5 biegach). Jak na Adama przystało, wziął pod skrzydła młodszego kolegę - Australijczyka Tyrona Proctora (4 oczka w 4 startach). Lider Wilków - Freddie Lindgren - otarł się o półfinał w Kopenhadze. Szwed bardzo chciałby udowodnić, że jego znakomita forma w Elite League przełoży się na GP. Tata Tommy Lindgren, niegdyś ekspert w wyścigach na lodzie, głęboko wierzy, że taki moment nadejdzie.
A w razie dłuższej niemocy Lindgrena, Szwed zawsze może liczyć na ukojenie duszy we francuskich winnicach. Jego kolega z drużyny, Adam Skórnicki to wspaniały przykład jak połączyć miłość do sportu żużlowego z wykwintnym gustem. W starych, romantycznych czasach, gdy Adam zapuszczał się we francuskie knieje ze swym druhem Joe Screenem, lokalni właściciele winnic nie mogli wyjść z podziwu, że Polak tak znakomicie zna się na winie. Ani chybi, w przyszłości Adam może zostać uznanym specjalistą w dziedzinie wiedzy o winie, zapisać się do Stowarzyszenia Sommelierów Polskich, bo naprawdę czuje bluesa w tej zabawie jak mało kto…
Tomasz Lorek