17-letni zawodnik broni barw Kolejarza Rawicz na zasadzie wypożyczenia z macierzystego klubu, leszczyńskiej Unii. Sezon 2010 jest dla niego pierwszym, w którym może się rozwijać, startując regularnie w rozgrywkach ligowych. W dotychczasowych spotkaniach pokazywał się przeważnie z całkiem dobrej strony. Pozostawał jednak nieco w cieniu innego juniora rawickiej drużyny, robiącego furorę Antona Rosena.
Początek niedzielnego meczu w Krakowie sugerował, że w tych zawodach będzie podobnie. Musielak pierwszy swój wyścig ukończył na ostatniej pozycji, a w następnym jego miejsce zajął Rosen. Trener Kolejarza, Henryk Jasek, dał jednak utalentowanemu jeźdźcowi kolejną szansę, a ten w pełni ją wykorzystał, wygrywając gonitwę nr 7. Co więcej, powtórzył ten dobry start w 10. odsłonie pojedynku, jako jedyny przywożąc za swoimi plecami lidera Speedway Wandy, Romana Chromika. Nieczęsto zdarza się, by tak młody zawodnik startował w obydwu biegach nominowanych. W nich nie poszło mu już tak dobrze, a udział w zawodach zakończył upadkiem na 2. łuku przedostatniego okrążenia, po walce z Daniłem Iwanowem. - Nic się nie stało, jest wszystko w porządku. Danił Iwanow spojrzał na mnie i w tym momencie pojechał troszeczkę ze mną do płotu, wjechałem w odsypaną nawierzchnią, byłem szybki i nie mogłem tego opanować. Taki jest sport- ocenił sytuację z ostatniego wyścigu junior rawickiego zespołu.
W sumie na krakowskim torze Tobiasz Musielak uzbierał 8 punktów, ale punktował tylko w połowie swoich występów. - Przełożyłem się dobrze i wygrałem dwa starty. Dzisiaj wyciągnąłem wniosek, że potrzeba mi stabilności. Nad tym muszę pracować, bo wygrywam dwa biegi, po czym przyjeżdżam ostatni, więc coś jest nie tak. - analizował Musielak. Żużlowiec zgodził się, że przyczyn porażki Kolejarza można doszukiwać się w trudnościach z przystosowaniem do warunków panujących na krakowskim owalu. - Start w pierwszych biegach był przyczepny, a reszta nawierzchni była twarda. Ja akurat dzisiaj nie miałem okazji przed meczem wyjść i kopnąć w tor, jechałem w ciemno i chyba wyszło to na plus.
Wychowanek Unii Leszno dzień przed meczem w Krakowie wystartował na swoim tegorocznym domowym torze w półfinale IMEJ. Zawody te były dla niego udane, bowiem osiągnął życiowy sukces, awansując do grona 16 najlepszych młodzieżowców do lat 19 na starym kontynencie. Zawodnik nie krył zadowolenia z uzyskanego wyniku, ale…- Wygrałem z tym, z kim miałem wygrać, a przegrałem z tym, z kim chciałem wygrać - z Przemkiem Pawlickim. Prowadziłem z Przemkiem, ale popełniłem prosty błąd i straciłem pozycję. Tobiasz Musielak powtórzył wyczyn swojego brata, który w zeszłym roku również był finalistą IMEJ. Kiedy możemy spodziewać się kolejnego kroku śladem starszego z duetu Musielaków, czyli występów w ekstralidze, w Unii Leszno? - Na razie o tym nie myślę, choć można mi tego życzyć- zakończył zdolny młodzieżowiec Kolejarza Rawicz.