Paweł Zmarzlik: Cieszymy się, że Gorzów okazał się dziś najlepszy. Wiadomo tor zawsze pomaga w takich zawodach, ale trzeba pamiętać, że jest także większa presja. Byłem dziś rezerwowym, ale mamy trzech równych zawodników i nie miałem żadnych zażaleń do trenera. Miałem pojechać, gdy ktoś pojedzie trochę gorzej. Cieszę się, że udało się wystąpić i to z takim skutkiem.
Piotr Paluch: Podczas zawodów w Poznaniu było takie założenie, że najlepsi tam jadą w finale MMPPK. Tam trochę lepsi byli Adrian Szewczykowski i Łukasz Cyran. To nie oznaczało, że Paweł Zmarzlik nie będzie miejsca, gdyż zaznaczaliśmy, że kto zepsuje bieg będzie zmieniony. Paweł był bardzo dobrze spasowany z torem i jechał z taką determinacją jak rok temu w memoriale Edwarda Jancarza. Zrobił nam złoty medal, oczywiście nie umniejszając pozostałym zawodnikom, bo także dołączyli się do złotego medalu.
Jan Ząbik: Przed ostatnim biegiem może byliśmy faworytem, ale to jest sport. Lepszy start w wykonaniu Pawła Zmarzlika i wygrali gorzowianie. Przyjeżdżając tutaj jeden z gorzowskich działaczy przydzielał już miejsca - Stal pierwsza, drudzy Wy, a trzeci już nie pamiętam kto miał być. Przed zawodami mówiłem czemu nie, mogę w ciemno to brać, ale jak zaczęli jechać chłopacy widziałem, że jest szansa powalczyć o złoto. Pech dopadł Kamila, gdyż na dwóch punktowanych pozycjach spalił sprzęgło, ale to jest sport. Na pewno najlepszym zawodnikiem był Emil, a to cieszy.
Emil Pulczyński: Chciałem założyć Pawła w ostatnim biegu, ale niestety trochę mi zabrakło. Później na dystansie już nic nie mogłem zrobić. Wcześniej było więcej tej luźnej nawierzchni, ale w ostatnim biegu już dużo się odsypało i ciężko było się napędzić. Pozostaje nam cieszyć się z drugiego miejsca, jednak niedosyt pozostaje. Dziś chcieliśmy powalczyć o wysoką pozycję, a za rok z pewnością będziemy walczyć o złoto.
Rafał Fleger: Jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało nam się zdobyć medal. Zawody były ciężkie, ale zawsze przygotowujemy się na sto procent do danych występów. Myślę, że to przełoży się na nasz jutrzejszy występ w Gdańsku.
Borys Miturski: Nie ma Kamila Cieślara, z którym wygraliśmy półfinał, wtedy na pewno moglibyśmy walczyć o podium, byśmy się dogadywali na torze. Dzisiaj przede wszystkim przyjechałem sobie pojeździć, już z góry było praktycznie wiadomo, że ciężko będzie coś wywalczyć. Pojeździć przede wszystkim przed niedzielnym meczem, posiedzieć na tym motocyklu, poczuć go, żeby w Zielonej Górze było jak najlepiej. Trochę po pierwszym biegu pokombinowałem z przełożeniami, na koniec wziąłem drugi motocykl. Nie były to oszałamiające biegi z mojej strony. Niby te trójki są, ale i tak nie jestem zadowolony z tych zwycięstw. Tor był dzisiaj bardzo dobrze przygotowany, twardy, równy. Każdy chciał wygrać i może to było powodem upadków.
Szymon Kiełbasa: Troszkę potłukłem sobie nogę i straciłem przytomność. Jestem trochę jeszcze przyćmiony i nie wiem o co chodzi. Zaatakowałem szeroko i była mała dziurka i spadła mi noga z haka. Nie miałem żadnego wyjścia, nie miałem nawet kiedy wyhamować przed bandą, ale na szczęście wpadłem w dmuchane poduszki a nie drewnianą bandę. Myślałem, że będę się troszkę lepiej tutaj prezentował. Pogubiłem się w przełożeniach, bo padało, później przestawało padać. Najpierw szeroka trzymała, później nie trzymała i to się wszystko mieszało i nie do końca wiedziałem o co chodzi. Mój wynik nie był do końca dobry, miałem nadzieję, że będzie lepiej, ale nie było najgorzej.