Rafał Dobrucki: Zrobimy wszystko co w naszej mocy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W czwartek Rafał Dobrucki zwyciężył ćwierćfinał Indywidualnych Mistrzostw Polski na torze w Pile. Dla wychowanka Polonii był to udany powrót na stadion przy ul. Bydgoskiej i bez większych problemów wygrywał kolejne starty. Dobrucki tylko w swoim pierwszym biegu musiał uznać wyższość rywala, którym okazał się klubowy kolega - Piotr Protasiewicz

Ćwierćfinał Indywidualnych Mistrzostw Polski w Pile był dla Rafała Dobruckiego niezbyt trudną przeprawą. W większości swoich biegów wygrywał starty i spokojnie dowoził do mety prowadzenie, a to pozwoliło mu uzyskać czternaście "oczek" i zwyciężyć zawody. - Większych problemów nie było, ale to są takie zawody gdzie wszystko się może zdarzyć. W zeszłym roku miałem już nauczkę, kiedy to zanotowałem upadek, nie mogłem kontynuować jazdy i nie awansowałem, także trzeba w każdym biegu starać się jechać jak najlepiej.

Powrót do Piły jest dla Rafała Dobruckiego zawsze szczególnym wydarzeniem. Spędził on tutaj większość swojej żużlowej kariery i jest ulubieńcem pilskiej publiczności, która każdy jego wyjazd na tor wita ogromnymi brawami. Dobrucki kolejny raz potwierdził, że pilski tor nie ma dla niego tajemnic, jednak zdradza, że ustawienia na których wygrywał około dziesięć lat temu, dzisiaj już kompletnie nie funkcjonują. - Spędziłem w Pile większą część swojego żużlowego życia. Dziewięć lat do czegoś zobowiązuje i bardzo miło mi się tutaj wraca. Nie inaczej było dzisiaj. Prawdą jest, że od moich ostatnich regularnych startów tutaj minęło trochę czasu, a tor się wiele nie zmienił. Tor można powiedzieć, że został taki sam, ale sprzęt tak się pozmieniał, że z tych ustawień, które kiedyś tutaj funkcjonowały, dzisiaj nie funkcjonuje nic. Generalnie znajomość toru nie była dzisiaj bez znaczenia.

Za Rafałem Dobruckim całkiem udany mecz z Włókniarzem Częstochowa. Zawodnik Falubazu doskonale zdaje sobie sprawę, że jego forma nie była dotąd najwyższa i robi wszystko, aby szła ona w górę i pomagała drużynie w kolejnych zwycięstwach. Teraz przed Falubazem mecz na własnym torze z Unią Leszno i wychowanek pilskiej Polonii przewiduje, że będzie trzeba mocno się napracować aby zwyciężyć, a o bonusie można właściwie zapomnieć. - Miałem trochę pod górkę i nie było to jeszcze to, czego ja oraz kibice Falubazu by sobie życzyli. Nie było źle, nie było tragedii, ale myślę o lepszych zdobyczach punktowych i nad tym cały czas pracujemy. Przed nami mecz z Unią Leszno i o bonusie w tym przypadku trudno mówić. Przegraliśmy bardzo wysoko i będzie ciężko o zwycięstwo, a o bonus tym bardziej. Będziemy się przygotowywać i zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby wygrać te zawody.

Źródło artykułu: