Kiedy 9 maja tego roku Speedway Polonia Piła wygrywała wyjazdowe spotkanie w Ostrowie Wielkopolski, wszyscy byli przekonani, że kwestia bonusa jest już wyjaśniona. Jak się okazało w sporcie do samego końca nie można być niczego pewnym. Ostrovia w Pile odjechała świetne zawody i z północnej Wielkopolski wywiozła trzy punkty. Co oczywiste trener pilskiej drużyny - Piotr Szymko nie jest zadowolony z porażki, jednak zdawał sobie sprawę, że w końcu dobra passa musi się skończyć. - Musiało to kiedyś pęknąć i tak się stało. Jechaliśmy na oparach już od dłuższego czasu. Chłopacy byli zmobilizowani, jednak brak środków odbił się na sprzęcie. Rywale byli lepsi, szybsi, dysponowali lepszym sprzętem. Nasz sprzęt wymaga remontów, a na to nie mamy środków. Nie załamujemy rąk. Przed nami jeszcze kilka spotkań i chcemy awansować do czwórki, aby pokazać się z dobrej strony kibicom. Utrzymujemy się tylko z kibiców i to widać, bo skład jest niepełny i się dzisiaj trochę podziurawił. Taki jest ten sport, że niedawno cieszyliśmy się tam ze zwycięstwa, a dzisiaj jest porażka i to sroga. Jest jakiś punkt odniesienia do tego, w którym miejscu tak na prawdę jesteśmy. Byliśmy na drugim miejscu w tabeli i pewnie je stracimy. Będziemy do końca walczyć, ale musimy zebrać środki na to, żeby dalej funkcjonować.
W meczu z Ostrovią dwójka pilskich liderów - Piotr Świst i Aleksiej Charczenko, zanotowała groźne upadki. Szczególnie niebezpiecznie wyglądał upadek Rosjanina, w którego na prostej wjechał Marcel Kajzer. Napędzony "Alosza" został wciśnięty w bandę, a następnie wyleciał z motoru jak z katapulty, przeleciał nad torem kilka metrów, a gdy spadł uderzył w niego motocykl. Szkoleniowiec pilskiej drużyny nie ma jednak pretensji do rywali i jest przekonany, że nie było to działanie umyślne. - Problemy są i rzeczywiście koledzy z drużyny gości postawili wszystko na jedną kartę i w dwóch wypadkach pojechali trochę nie fair. W ferworze walki zdarzyły się faule, które są dokuczliwe dla moich chłopaków. Nie widziałem w tym jednak celowości i złośliwości. Po biegu podali sobie ręce, musimy leczyć rany i jechać dalej.
W meczu z Ostrovią kompletnie zawiedli Krzysztof Pecyna i Piotr Rembas. Szczególnie rozczarowała postawa Pecyny, który kilka dni wcześniej awansował do półfinału IMP. - W czwartek Krzysiek zanotował świetny występ, pojechał bardzo fajne zawody, natomiast dzisiaj nic nie pasowało. Zresztą całemu zespołowi nie szło dobrze, a jedynymi dobrymi punktami byli Andriej Korolew i Aleks Charczenko. To są dwaj zawodnicy, którzy pojechali najlepiej i to widać po punktach. Piotrowi Świstowi po upadku ciężko było się pozbierać i dlatego jest taki wynik, a nie inny.