Na pewno kiedyś Maćkowi o tym przypomnę - wypowiedzi po meczu Marma Hadykówka Rzeszów - PSŻ Lechma Poznań

Marma Hadykówka Rzeszów pokonała na własnym torze zespół PSŻ Lechma Poznań 56:34. Tym samym drużyna ze stolicy Podkarpacia objęła fotel lidera I ligi. Co po meczu powiedzieli główni aktorzy tego widowiska?

Mateusz Szczepaniak (PSŻ Lechma Poznań): Na pewno z wyniku nie jestem zadowolony. Gospodarze to bardzo solidny zespół, z którym niezmiernie ciężko jest wygrywać. Nie szło mi najlepiej; fatalnie wychodziłem spod taśmy, na trasie także nie nawiązywałem walki. Nie można porównywać wygranej w Gdańsku do dzisiejszego spotkania, bowiem mecz meczowi nie jest równy. Dzisiaj było o wiele trudniej.

Norbert Kościuch (PSŻ Lechma Poznań): Dzisiaj kompletnie nic mi nie pasowało. Nie chcę na gorąco oceniać, co było źle. Trzeba to przemyśleć i na spokojnie wyciągnąć wnioski. Meritum tego wszystkiego leży gdzieś w sprzęcie, który w sporcie żużlowym jest najistotniejszy. Zawodnik musi zgrać się ze sprzętem. Ten sport to nie jest jakaś gra psychologiczna. Dzisiaj zabrakło u mnie porozumienia na linii ja i motocykl. Każdy zespół u siebie jest mocny. Nie patrzę w przeszłość, odnosząc się do zwycięstwa w Gdańsku. Ja bynajmniej już o tym zapomniałem, bowiem nie ma sensu żyć przeszłością. To już za nami. Nie myślmy więc o tym co było, a o tym co będzie.

Robert Miśkowiak (PSŻ Lechma Poznań): Niestety mój dzisiejszy występ okraszony był upadkiem. Myślę, że byłoby troszkę lepiej, gdyby nie ten feralny bieg. W pierwszej fazie myślałem, że mam złamaną rękę. Natychmiast zaczęła mi puchnąć, co widać także teraz. Sądzę, że prawdziwy ból odczuje dopiero jutro, gdy wstanę z łóżka. Lekarze odradzali mi jazdę, jednak chciałem pomóc chłopakom i zaryzykowałem. Maciek (Kuciapa dop.red) przedłużył mi lekko prostą, ale nie mam o to pretensji. Taki jest żużel. Na pewno mu kiedyś o tym przypomnę. Brakuje nam trochę zrozumienia w zespole. Szkoda przede wszystkim piętnastego biegu, gdzie "Skóra" zamknął mnie przy krawężniku, ponieważ mnie po prostu nie zauważył. Jechaliśmy wtedy na podwójnym prowadzeniu, więc wynik końcowy też byłby troszkę lepszy. No cóż, jedziemy dalej i walczymy.

Rafał Trojanowski (PSŻ Lechma Poznań): Nie wiem czemu, ale w Rzeszowie nie mogę ostatnio normalnie pojechać zawodów. W drugim biegu było już dobrze, ale niestety przytrafił mi się defekt i z pewnego 5:1, zrobiło się remisowo. W tym biegu zerwał mi się tylni łańcuch. W ogóle nie wychodziły mi dzisiaj starty, na trasie byłem bardzo wolny. Gdzie jest przyczyna? Bardzo mało okazji do jazdy. Jeżeli coś mi nie idzie w zawodach, ciężko potem jest podjąć dobre decyzje. Nie umiem odpowiednio dostroić motocykla, mimo, że wydawało się, iż wszystko jest dobrze. Rzeszowianie są u siebie niezwykle groźni. Każde złe ustawienie poprawiają natychmiastowo, są doskonale dopasowani, wiedzą, które ścieżki wybierać. O punkt bonusowy będzie ciężko, bo Rzeszów jest bardzo mocny, ale mecz u nas to już jest inna bajka. Na pewno będziemy jechać o zwycięstwo.

Adam Skórnicki (PSŻ Lechma Poznań): Tor zawsze przygotowuje się by służył gospodarzom, trochę było dziurek ale jest to tak szeroki tor, że raczej nam one nie przeszkadzały. W meczu nie było groźnych sytuacji poza upadkiem Roberta Miśkowiaka. W końcówce gospodarze nam uciekli i zawody skończyły się dla nas dość dużą stratą punktową. Szanse na bonus są raczej nikłe, najważniejsze abyśmy pojedynek u siebie rozstrzygnęli na własną korzyść.

Maciej Kuciapa (Marma Hadykówka Rzeszów): Dzisiaj udało mi się pojechać na dobrym poziomie, jednak jeśli chodzi o wyjazdy to jest bardzo źle. Sporo będzie zależeć od mojej postawy właśnie w spotkaniach wyjazdowych. Na razie nie potrafię dograć występów u siebie, z tymi wyjazdowymi. Daugavpils to dla mnie kolejna porażka, nie potrafiłem nawiązać tam walki z rywalem. Główna przyczyna jest we mnie, nie potrafię po prostu dobrać optymalnych ustawień motocykla. Muszę jak najszybciej to wyeliminować.

Mikael Max (Marma Hadykówka Rzeszów): Uważam, że zespół z Poznania jest naprawdę silny. Zawodnicy z tego klubu jeżdżą na wysokim poziomie, zdobywają dużo punktów. Mają podobny tor do naszego, co jest swego rodzaju handicapem. Na początku meczu wywołali na nas sporą presję, jednak pod koniec to my stworzyliśmy większą przewagę punktową, zaczęliśmy wygrywać podwójnie biegi i to my odnieśliśmy zwycięstwo. Dzisiejszy tor był twardy, troszeczkę wyboisty, było to spowodowane tym, że jeszcze przed meczem stała na nim woda.

Łukasz Kret (Marma Hadykówka Rzeszów): Niestety odstaję trochę od chłopaków. Brakuje mi dobrego wyjścia spod taśmy, nie najlepiej dogaduje się także ze sprzętem. Jutro w Rybniku bardzo chciałbym się zrewanżować braciom Fleger, którzy na naszym torze utarli nam nosa.

Ludvig Lindgren (Marma Hadykówka Rzeszów): W tym meczu miałem beznadziejne starty, ale moja jazda była w porządku, niestety na trasie bardzo ciężko było wyprzedzać. Teraz liczę na dobry wynik w meczu z Rybnikiem, zrobię korekty sprzęgła i mam nadzieję, że to pomoże. Tor był taki sam dla nas, jak i dla gości, był trochę nierówny, ale nie był zły.

Dariusz Śledź (trener Marmy Hadykówki Rzeszów): Wynik nie jest najgorszy. Biorąc pod uwagę brak Dawida (Lamparta dop.red.), nie ma co narzekać. Reszta drużyny wzięła jednak ciężar meczu na swoje barki i cieszę się, że wychodzimy z tego zwycięsko. Szło nam troszkę pod górkę, poznanianie stawiali silny opór. Szczególne słowa uznania dla Adama Skórnickiego, które pojechał dzisiaj znakomicie. Jutro kolejny mecz w Rybniku, gdzie chcemy wywalczyć jak najlepszy wynik, ale nie ma co owijać w bawełnę - jedziemy, by wygrać. W końcu po to wyjeżdżamy na tor i walczymy.

Wypowiedzi zebrali Piotr Rachwał i Mateusz Kędzierski.

Komentarze (0)