Pozostaję w Rawiczu na sezon 2011 ze względu na atmosferę w klubie - rozmowa z Alanem Marcinkowskim, zawodnikiem RKS-u

Alan Marcinkowski odjechał do tej pory zaledwie trzy mecze ligowe. Pokazał się w nich na tyle dobrze, że zyskał sobie ogromną sympatię rawickich kibiców. To właśnie on wydaje się być najsilniejszym ogniwem Kolejarza w niedzielnym starciu przeciwko Ostrovii Holdikom Ostrów Wielkopolski. W rozmowie z naszym portalem zielonogórzanin mówi między innymi o tym, co skłoniło go do pozostania w Rawiczu na kolejny sezon.

Jarosław Handke: Zacznę od gratulacji. Obecnie po trzech odjechanych meczach ligowych legitymujesz się średnią biegową równą niemal 2,5 pkt. Aż tak optymistycznej wersji powrotu na tory chyba się nie spodziewałeś…

Alan Marcinkowski: Zawsze staram się jechać jak najlepiej. Wiadomo, że była ta niepewność, bo bałem się, że jadąc mecz po jednym treningu, zabraknie mi w nim sił. Całą zimę praktycznie przepracowałem, pół sezonu nie jeździłem, nic nie robiłem. Po pierwszym treningu wiedziałem, że jeden z moich silników sprawuje się bardzo dobrze. Wiedziałem, że powalczę. Ze swych wyników jestem zadowolony. Oby tak dalej.

Wielu kibiców zadaje sobie pytanie: Czy to druga liga jest tak słaba czy Alan Marcinkowski tak mocny? Jak odpowie na nie sam zainteresowany?

- Odpowiedź na to pytanie leży gdzieś w połowie. Jeździłem w Ekstralidze, jeździłem w pierwszej lidze, teraz jeżdżę w drugiej. Mam więc jakieś porównanie. W każdej z tych lig trzeba było mieć bardzo dobry sprzęt, być dobrze przygotowanym. Sprzętowo na drugą ligę jestem przygotowany dobrze. Mam pewne doświadczenie i jakoś sobie radzę. Gdybym jechał od początku sezonu, to myślę, że ta forma byłaby jeszcze lepsza.

Zdecydowałeś się na pozostanie w Rawiczu także na sezon 2011. Będą to dla ciebie trzecie z rzędu rozgrywki spędzone w Kolejarzu. Co było głównym czynnikiem sprawczym tego, że zostajesz dłużej w Rawiczu?

- Na pewno decydowała atmosfera, jaka panuje w klubie. Bardzo dobrze dogaduję się z chłopakami, rozmawiamy dużo, opowiadamy sobie różne rzeczy, śmiejemy się. Bardzo dobrze dogaduję się również z prezesem, który jest wspaniałym człowiekiem. Współpracuje nam się bardzo dobrze. Podobnie rzecz wygląda jeżeli chodzi o trenera. Mamy wspólne tematy i dobrze się dogadujemy. Na mojej decyzji zaważyła na pewno ta atmosfera i mam nadzieję, że będzie to dobry wybór.

Kilka dni temu wygraliście bardzo wysoko z Kolejarzem Opole, gdyż goście przestali rywalizować w zawodach od 9. biegu. Jak oceniasz to zachowanie przyjezdnych?

- Dla mnie jest to śmieszne zachowanie. Tor był naprawdę bardzo dobrze przygotowany i do jazdy, i do ścigania. Świadczą o tym dobre czasy, które uzyskiwali tego dnia zawodnicy. Do tego doliczyć trzeba dość dobrą jazdę zawodników z Opola. Tłumaczenie się więc złym stanem toru jest dla mnie jak najbardziej śmieszne i niezrozumiałe. Może prezes Kolejarze Opole bał się, że jego zespół dostanie ostre baty. Być może dlatego goście przestali jeździć, ale powodem na pewno nie był zły stan toru.

W pewnym momencie w parkingu zrobiło się gorąco. Wśród gości prowokacyjnie zachowywał się podobno Ben Barker. Opolscy kibice na forach internetowych piszą, że także ty ich prowokowałeś. Ile w tym prawdy?

- Nie ma w tym cienia prawdy. Podjeżdżając pod taśmę do każdego biegu, pozdrawiałem kibiców z Rawicza i także kibiców z Opola. Ja szanuję wszystkich kibiców. Niewytłumaczalne jest dla mnie natomiast takie zachowanie jak na przykład Bena Barkera, który podobno wymachiwał palcami do naszych kibiców. Szanuję każdego kibica w Polsce i za granicą. My jeździmy dla nich, a oni przychodzą na stadion dla nas.

Czy pod względem kondycyjnym czujesz się już w stu procentach gotowy do walki o ligowe punkty?

- Tak, z kondycją jest bardzo dobrze. Dużo ćwiczę, szczególnie mięśnie przedramion, biegam, jeżdżę na rowerze. Jazda na torze nie sprawia mi już praktycznie żadnych problemów. Czy tor jest twardy czy przyczepny, krótki czy długi, na każdym trzeba jechać i walczyć.

Zawodnik, który w drugiej lidze w Polsce zdobywa w meczach po kilkanaście punktów szybko staje się zazwyczaj obiektem zainteresowania menadżerów drużyn z innych krajów. Czy otrzymałeś już jakieś sygnały zza granicy?

- Na razie żadnych ofert nie było. Czekam, może ktoś się odezwie i zaprosi mnie na jakiś turniej za granicą bądź na jakiś mecz ligowy. Na pewno chciałbym się pokazać z dobrej strony i być może podpisać kontrakt na starty w jakiejś lidze na przyszły sezon.

W niedzielę czeka wasz zespół niezwykle trudny mecz z klubem z Ostrowa. Trener nie będzie już mógł stosować ZZ za Sebastiana Aldena. Jak to wpłynie na siłę waszego zespołu?

- Mam nadzieję, że zawodnik, który pojedzie w miejsce tej ZZ-ki, pokaże się z dobrej strony. Mam nadzieję, że chłopaki pojadą na wysokim poziomie i wygramy ten mecz.

Wydaje się, że dla Kolejarza mecz z ostrowianami będzie bardzo ciężki. Zwycięstwo za dwa punkty zadowoliłoby z pewnością wszystkich kibiców "Niedźwiadków", bo ciężko raczej marzyć o zdobyciu bonusu, mając w pamięci ostatnie zwycięstwo ostrowian w Pile.

- Za trzy punkty wygrać będzie na pewno bardzo ciężko. Ostrów jest bardzo mocny. Zwycięstwo za dwa punkty jest najbardziej prawdopodobne. Jedziemy na swoim torze, chłopaki jeżdżą na nim przecież od początku sezonu, są "wjeżdżeni" i widać, że sprzętowo są coraz bardziej dopasowani. Był mały dołek, widzę, że teraz już wszyscy wychodzą na prostą. Na pewno będzie dobrze.

Do końca fazy zasadniczej pozostały jeszcze cztery mecze. Czy po ich odjechaniu Kolejarz znajdzie się w fazie play-off?

- Mam taką nadzieję. Po to jeździmy. Ten sezon układa się dla nas tak, a nie inaczej. Na pewno będziemy walczyć i nie poddawać się. Ja sezon rozpocząłem późno i chciałbym go również późno skończyć.

Rawiccy fani coraz częściej porównują cię do Sebastiana Aldena. Obecnie przejąłeś po Szwedzie rolę lidera zespołu. Twoim atutem jest to, że walczysz na całej szerokości toru przez cztery okrążenia nawet po kiepskim starcie.

- Uważam, że żużel nie polega tylko na starcie. Trzeba walczyć przez cztery okrążenia. Czy start wyjdzie, czy nie, to trzeba walczyć. Ja po prostu lubię się ścigać i nawet, gdy start mi nie wyjdzie, to staram się walczyć przez cztery okrążenia. Po nieudanym starcie nie można zjeżdżać z toru, jest jeszcze dużo czasu do końca biegu, nie ma sensu markować defektu. Trzeba walczyć do końca, możliwe, że uda się kogoś minąć, może się zdarzyć także sytuacja, że ktoś będzie miał na przykład defekt.

Skoro tak lubisz walczyć na torze, to czy nie lepiej czujesz się na torach, gdzie o sukcesie nie decyduje w głównej mierze tylko "krawężnik"? Może bardziej odpowiadają ci dłuższe tory, dające więcej możliwości do walki?

- Jeżeli sprzęt jest w porządku i do tego dochodzi forma, to mogę rywalizować na każdym torze. Nieważne, czy jest on długi czy krótki, nie ma to dla mnie znaczenia. Z drugiej strony nie lubię jednak takich strasznie długich torów, czterystumetrowych, gdzie czasy zawodników wynoszą po ponad 70 sekund. Taki tor jest na przykład w Krośnie. Jazda na takich torach nie sprawia mi wielkiej przyjemności.

Masz bardzo szybki motocykl. Ze swej sytuacji sprzętowej możesz być zatem zadowolony.

- Tak. Jestem wdzięczny działaczom z Rawicza, bo pomogli mi wyremontować sprzęt, czekał na mnie już od początku sezonu. Sporo pomaga mi mój mechanik, Jacek Filip z Częstochowy i chciałbym również jemu podziękować.

Komentarze (0)