Ten dzień zapamiętam do końca życia- wypowiedzi po meczu Kolejarz Opole - KSM Krosno

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kolejarz Opole bez problemu pokonał KSM Krosno. Wydarzeniem był powrót na tor Adama Czechowicza. Kapitan opolan spisał się doskonale, będąc obok Bena Barkera czołową postacią zawodów. Jak podkreśla, nie spodziewał się tak dobrego występu.

Jerzy Drozd (prezes Kolejarza Opole): Chciałbym, żeby po każdym meczu była taka radość. Spotkanie, mimo naszej przewagi, było emocjonującym widowiskiem. Zawodnicy walczyli, co podobało się kibicom. Tor przygotowano znakomicie, był stworzony do ścigania. Wszystkim zawodnikom należą się pochwały. Szczególne dla Adasia Czechowicza, który w czterech biegach pokazał klasę. Wierzę, że powrót Adama to zapowiedź lepszych czasów dla Kolejarza. Przed nami dwutygodniowa przerwa, ale już myślimy o następnych meczach. Będą kluczowe w kontekście walki o pierwszą czwórkę.

Adam Czechowicz (Kolejarz Opole): Nie spodziewałem się tak udanego powrotu. Przez prawie rok nie siedziałem na motocyklu. Większość czasu spędzałem w łóżku i szpitalach. Prognozy były niekorzystne i myślałem, że w tym roku nie wyjadę na tor. Dzisiaj, gdy to się udało, jestem ogromnie szczęśliwy. Ten dzień zapamiętam do końca życia. Przed pierwszym startem denerwowałem się, jakbym debiutował w żużlu. Później było już łatwiej. Ostatni bieg odpuściłem, bo mam jeszcze braki kondycyjne. Nie chciałem ryzykować, a Christianowi Ago należał się występ.

Marcin Piekarski (Kolejarz Opole): Zadowolony jestem z dwóch pierwszych biegów, w których walczyłem o zwycięstwa. Później tor się przesuszył. Był często polewany i zrobił się śliski. Nie potrafiłem się dopasować, a mój motocykl właściwie stał w miejscu. Liczyłem na więcej. Chciałem się pokazać z lepszej strony. Na treningach czeka mnie sporo pracy przy silnikach. Wierzę, że dojdziemy do ładu.

Christian Ago (Kolejarz Opole): Na piątkowym treningu spisywałem się słabo. Testowałem nowe silniki i poznawałem ich specyfikę. Dziś miałem problemy z elektrycznością i ze sprzęgłem. Dlatego wjechałem w taśmę w drugim wyścigu. Dlaczego zostałem wykluczony w ostatnim starcie, nie mam pojęcia. Byłem z przodu, nie zmieniałem toru jazdy. Po prostu walczyłem z przeciwnikiem. Decyzji sędziego nie rozumiem. Dawno w Opolu nie występowałem. Byłem w słabej formie na początku sezonu i działacze zrezygnowali ze mnie. Śledziłem wyniki drużyny w Internecie i czekałem na powołanie. Cieszę się, że w końcu nadeszło. Mam nadzieję, że w składzie zagoszczę na dłużej.

Ben Barker (Kolejarz Opole): Dobrze czułem się na tym torze. Był twardy, przystosowany do walki i równy dla wszystkich. Cała drużyna zasługuje na pochwałę. Nikt nie zawiódł. Przed nami ciężkie mecze, ale nie jesteśmy w nich szans. Runda finałowa jest w naszym zasięgu. Musimy wygrywać na własnym stadionie i pokusić się o niespodziankę na wyjeździe.

Ireneusz Kwieciński (KSM Krosno): Przyjechaliśmy w takim składzie, na jaki nas stać. Ciężar odpowiedzialności spoczął na krajowych seniorach, którzy nie spisali się dobrze. Opolanie byli faworytem. Liczyłem, że postawimy większy opór. Zawiódł Jan Jaros, który jest w słabej dyspozycji. Kilka biegów mogło się podobać. Do końca nie odpuszczaliśmy i walczyliśmy o każdy punkt. Sytuacja klubu jest trudna, ale nie załamujemy rąk. Będziemy dawać z siebie wszystko. Czy skorzystamy z obcokrajowców? Ciężko powiedzieć. Jeśli znajdą się pieniądze, to na pewno tak. Chcemy wygrywać u siebie i odwdzięczyć się kibicom za wsparcie.

Grzegorz Knapp (KSM Krosno): Przyjechaliśmy w osłabionym składzie, ale liczyliśmy na korzystniejszy wynik. Każdy chciał się pokazać z dobrej strony. Niestety, nie wszystkim to wyszło. Opolanie byli świetnie spasowani, a my mieliśmy problemy na starcie. Gdy dobrze wychodziliśmy spod taśmy, byliśmy wyprzedzani na trasie. Mimo niepowodzeń, atmosfera w zespole jest dobra. Byłaby lepsza, gdyby nie fatalne wyniki. Na własnym torze będziemy walczyć o zwycięstwa.

Adrian Osmólski (KSM Krosno): Borykałem się z problemami sprzętowymi. Do momentu przerwania drugiego wyścigu było nieźle, bo jechałem tuż za Marcinem Piekarskim. Kłopoty zaczęły się po defekcie w powtórce. W następnym biegu dopadł mnie pech. Urwałem siodełko i nie nawiązałem walki. Nie mam ulubionych torów. Na każdym trzeba trzymać gaz i jechać na sto procent. Z przenosin do KSM-u jestem zadowolony. Mam okazję do startów, co jest dla mnie najważniejsze. Jedynym problemem jest logistyka, bo Krosno od rodzinnej Częstochowy dzieli sporo kilometrów. Daję sobie radę, choć przez długie podróże miałem kłopoty w szkole.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)