- Ten sezon to dla nas istna tragedia - opowiada w rozmowie ze SportoweFakty.pl sekretarz krośnieńskiego klubu, Wojciech Zych. - Wszystko miało wyglądać inaczej. Takiego wyniku jaki mamy na tę chwilę nie zakładaliśmy nawet w najczarniejszych scenariuszach - kontynuuje. Zdaniem działacza KSM Krosno złożyło się na to kilka czynników. - Część zawodników nie od razu trafiła z formą. Przykładem może być Kenneth Hansen, który początek sezonu miał tragiczny, a teraz jest w dobrej formie. Poza tym dużo przekładanych meczów, co akurat w naszym przypadku odbiło się bardzo negatywnie, gdyż pojechaliśmy aż cztery wyjazdy z rzędu, a wiadomo, że na obcym terenie dużo trudniej o dobry wynik niż u siebie. Przed tym wyjazdowym maratonem pojechaliśmy jedno spotkanie na własnym torze i tu niestety, daliśmy plamę. Tor po zimie był mocno nasiąknięty, nie mogliśmy go odpowiednio przygotować i tak jak chciałby tego trener Kwieciński. Treningi się w związku z tym opóźniły i m.in. przez to przegraliśmy. Zostało nam jeszcze trochę meczów, aż cztery u siebie, jednak obiektywnie na to patrząc, to mamy tylko iluzoryczne szanse na to by, aby znaleźć się w pierwszej czwórce - uważa Zych.
W ostatnich meczach coraz częściej zdarza się, że KSM jeździ "oszczędnościowym" składem, w którym brakuje choćby Madsa Korneliussena. Sytuacja ta, jak wyjaśnia Zych, nie jest spowodowana małą wiarą w dobry wynik, a trudną sytuacją finansową. - Bardzo chcielibyśmy zawsze jechać najmocniejszym składem, ale niestety finanse nam na to nie pozwalają. Przez ostatnie lata kiedy prowadzimy klub, staraliśmy się, aby był on wiarygodny i wypłacalny. W tym roku z bólem serca przyznaję, że tak łatwo nam to już nie przychodzi, w związku z tym odbija się to na składzie, który nie zawsze jest najmocniejszy. Naszym największym sponsorem są kibice, a tych w tym roku na meczach brakuje. Osiągamy słabe wyniki i wpływy z biletów są sporo niższe niż w zeszłym sezonie. Dlaczego tak się dzieje, wyjaśniłem wcześniej omawiając naszą sytuację w tabeli. Rok temu też przegrywaliśmy wszystkie wyjazdy, ale zaraz potem mieliśmy mecz u siebie, który wygraliśmy i trzymaliśmy się w czubie. W tym sezonie kibice szybko się zniechęcili i nawet pewnie wygrany mecz z Ostrovią nie poprawił naszej sytuacji, bo na następny pojedynek z Kolejarzem Opole przyszło już mniej kibiców. Poza tym po raz pierwszy od czterech lat musimy dokładać do spotkań u siebie. Stąd biorą się nasze problemy, a trzeba też pamiętać, że w lipcu mamy na swoim torze aż sześć imprez. Jesteśmy świadomi tego, że nie każdego będzie stać, żeby obejrzeć wszystkie zawody, w dodatku jest to okres wakacyjny i sporo osób wyjeżdża. Dlatego musimy szukać oszczędności, ale nie jest to równoznaczne z tym, że do końca sezonu kibice nie zobaczą w naszym składzie dobrych zawodników, bo dołożymy starań, żeby na naszym torze skład wyglądał lepiej niż na wyjazdach. Wracając jednak jeszcze do finansów, to przed sezonem było kilka firm, które deklarowały pomoc, niestety później z różnych przyczyn, nie zawsze nam znanych rezygnowały ze współpracy. Mamy teraz przed sobą organizację półfinałów Srebrnego Kasku i Indywidualnych Mistrzostw Polski. Nie ukrywam, że liczymy, iż te imprezy - zwłaszcza IMP - dadzą nam taki zastrzyk finansowy, który pozwoli spokojnie skończyć sezon - informuje sekretarz KSM Krosno.
Zespół Wilków w najbliższą niedzielę zmierzy się na swoim torze ze Speedway Wandą Kraków. Już teraz jednak wiadomo, że kilku zawodników w meczu tym nie będzie mogło wystąpić. - Na pewno zabraknie Czechów, bo Józek Franc ma mecz w Anglii, a Jan Jaros w sobotę jeździ w Togliatti i nie zdąży wrócić. W Rosji startuje też Mads Korneliussen, więc i on odpada. Chcemy ściągnąć Kennetha Hansena, Patricka Noergaarda, a także jednego nowego zawodnika. Nie chcę póki co zdradzać nazwiska, nie jest to żadna gwiazda, ale zawodnik, który na naszym torze gwarantuje przyzwoity wynik. Myślę, że do piątku może się coś wyjaśnić. Możliwe również że ściągniemy kogoś z dwójki Krister Jacobsen - Henrik Vedel, albo i obu zawodników jeśli zajdzie taka potrzeba. Zobaczymy na co dokładnie pozwolą finanse i jaką wizję składu będzie miał trener Kwieciński.
W ostatnim czasie, coraz częściej w internecie pojawią się informacje, że po tym sezonie obecny zarząd KSM Krosno zrezygnuje z dalszego prowadzenia klubu. Korzystając z okazji, poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie Wojciecha Zycha. - Powiem tak. Zarząd w tym roku kończy swoją czteroletnią kadencję i proszę mi wierzyć, wielu z nas jest już naprawdę zmęczonych tą działalnością. To nie jest takie łatwe, proste i przyjemne jak się wielu osobom wydaje, zwłaszcza jeśli robi się to społecznie i trzeba to pogodzić z pracą zawodową i obowiązkami rodzinnymi. Czy to już ostatni rok w którym działamy? Nie chciałbym odpowiadać za moich kolegów, chociaż wiem, że myślą podobnie jak ja. Jeśli uda nam się związać z jakimś większym sponsorem, tak aby były perspektywy na dużo lepsze jutro, to myślę, że zostaniemy. Na pewno jest na to jakieś światełko w tunelu, bo nie śpimy w tej kwestii i cały czas szukamy sponsorów. Natomiast jeśli nic się nie zmieni, to raczej można spodziewać się zmian. Na pewno klubu z długami nie zostawimy, o to nikt martwić się nie musi. Choćby po komentarzach w internecie widzę, że nie brakuje ludzi, którzy mają jakąś wizję prowadzenia klubu, którzy uważają, że część spraw rozegraliby lepiej, dlatego wierzę, że w razie potrzeby pojawią się w klubie i przejmą po nas władzę - kończy działacz KSM.