Opowiadanie przygodowe z Kudriaszowem jako głównym protagonistą, zacznijmy od pierwszego weekendu czerwca. Występ w półfinale IMEJ w Rawiczu był dla młodzieżowca Speedway Wandy nad wyraz nieszczęśliwy, bynajmniej nie przez powszechnie uznawaną za feralną "13". Jeśli już jakąś liczbę winić, to raczej "2" - dwóch pierwszych startów Rosjanin nie ukończył z powodu defektów na 2. miejscach. W pozostałych wyścigach wywalczył 8 punktów i do znalezienia się w finale zabrakło mu 2 punktów. Gdyby nie złośliwość rzeczy martwych, pupil krakowskiej publiczności zdobyłby 12 oczek, co pozwoliłoby mu zmierzyć się z Przemysławem Pawlickim w wyścigu dodatkowym o… 2 miejsce. Kudriaszow wziął najlepszy z możliwych odwet na pechowym Rawiczu nazajutrz, 6 czerwca, prowadząc swoją drużynę do zwycięstwa nad Kolejarzem.
Tydzień później, w następnym spotkaniu II ligi pojechać nie mógł, gdyż poprzedniego dnia uczestniczył w rundzie kwalifikacyjnej GP Challenge w swoim rodzinnym mieście. Zawody ukończył na 8. pozycji z dorobkiem 7 punktów, co dało mu przepustkę do półfinału. - W Bałakowie jechało mi się dobrze, w jednym biegu miałem upadek, ale to była moja wina. Później przyjechałem trzy razy na drugim miejscu. Awansowałem i będę mógł powalczyć w półfinale z zawodnikami, którzy jeździli w Grand Prix - powiedział o tamtych zawodach Kudriaszow. Zawodnicy, których zdystansował, może nie byli zbyt renomowani, ale już w półfinale będzie rywalizował z zawodnikami wyższej klasy, posiadającymi znacznie większe doświadczenie.
Wielce ambitny junior w bieżącym sezonie wielokrotnie dał do zrozumienia, że nie boi się walki z uznanymi w żużlu nazwiskami. 19 czerwca, po przegranym przez Speedway Wandę meczu z Kolejarzem Opole potrafił doszukiwać się pozytywów w walce, nawet zakończonej porażką, z jeźdźcami pokroju Bena Barkera. - Chciałbym jeździć w I lidze. Czasem lepiej przegrać z zawodnikiem z I ligi, niż tylko wygrywać w II lidze, bo jazda z lepszymi od siebie dużo daje - przyznał wtedy Kudriaszow.
Rosjanin nie miał na myśli ciągłego ulegania tym teoretycznie lepszym. W miniony weekend toczył boje z wyżej notowanymi przeciwnikami i niejednokrotnie wychodził z nich zwycięsko. W sobotę, 26 czerwca, podczas półfinału IMŚJ w niemieckim Landshut, pokonał najlepszego młodzieżowca globu z roku ubiegłego, Darcy Warda. Mało brakowało, by uniemożliwił mu stanięcie do obrony tytułu. Ostatecznie zawodnik klubu z Torunia szczęśliwie, w dość dziwnych okolicznościach zajął 8., ostatnie premiowane awansem miejsce. Kudriaszow natomiast mógł zdobyć więcej niż 5 punktów, ale na przeszkodzie stanęła awaria silnika. - Wszyscy zawodnicy byli dobrzy, a ja przyjechałem przed Wardem. Jechałem w Niemczech na swoim najlepszym silniku, ale on eksplodował na starcie, może przez ten nowy tłumik. Trzeba go oddać na naprawę - powiedział pogromca aktualnego IMŚJ. Szansy na ponowną wygraną z Wardem w tym roku może już nie otrzymać, bowiem w Landshut uplasował się na 12. lokacie i w finale, a raczej w trzech finałach, zabraknie utalentowanego zawodnika krakowskiego klubu.
Po raz kolejny Kudriaszow dał się we znaki bardziej znanemu żużlowcowi w niedzielnym meczu Speedway Wandy Kraków z Lubelskim Węglem KMŻ Lublin. Podszedł bez jakiegokolwiek respektu do walki z dużo starszym Mariuszem Puszakowskim, zupełnie jak, bodaj 7- lub 8-krotnie w zeszłorocznym cyklu GP, kolega Andrieja z Turbiny Bałakowo, Emil Sajfutdinow w starciach z Nicki Pedersenem. Nic dziwnego, że Puzon po biegu i po zawodach nie szczędził cierpkich słów pod adresem Kudriaszowa. U tego z kolei przeważyła wielka wola walki o jak najlepszy rezultat dla drużyny. Sytuacja z 12. wyścigu spotkania w Krakowie bliźniaczo przypominała tę z inauguracyjnego pojedynku Speedway Wandy z Orłem Łódź, w której ofiarą waleczności i determinacji Rosjanina padł, nie mniej doświadczony od Puszakowskiego, Piotr Dym. Jedyną różnicę stanowił fakt, iż Puszakowski nie upadł, tylko wkrótce po zdarzeniu zrezygnował z jazdy. - Jeżdżę w Polsce pierwszy rok, ale już pokazałem, kto to jest Andriej Kudriaszow. Pokazywanie pleców, a ściślej plastronu z napisem "Kudriaszow", żużlowcom zaprawionym w ligowych bojach, waleczność i starania o ukontentowanie kibiców - to całkiem niezły sposób na pokazanie wszem i wobec, kto to jest.