Ireneusz Kwieciński: Nie wolno zniszczyć tego, co było wcześniej

Po półfinale Srebrnego Kasku w Krośnie trener miejscowego KSM-u, Ireneusz Kwieciński, odniósł się do postawy swoich podopiecznych oraz przyszłości krośnieńskiego klubu. Trener nie szczędził słów krytyki. Jego zdaniem, należy poważnie myśleć o przyszłości miejscowego żużla.

Najbardziej dostało się Mateuszowi Szostkowi, który rozczarował Kwiecińskiego. - Bardzo słaby występ. Mimo doborowej stawki, na własnym torze powinien powalczyć o awans do finału. Pojechał bardzo słabo. Jutro trening przed meczem, musi coś pojechać, poprawić coś w motocyklach. Trenujemy w sobotę przed meczem z Krakowem. Musi być lepiej, nie ma być lepiej, musi być lepiej. Szkoda, że tylko jeden bieg udało się pojechać Mateuszowi Wieczorkowi w tych zawodach. Liczyłem, że dwa, może trzy biegi zaliczy, jednakże nikt się nie wycofał, nikt taśmy nie dotknął, więc taka jest rola rezerwowego zawodnika. Na pewno nie jest łatwo jechać w 17 biegu. W każdym bądź razie jeden bieg w zawodach daje naprawdę dużo, więcej, niż jazda na treningach - powiedział szkoleniowiec.

Kibice Krosna pytają, czy jest szansa, że KSM jeszcze zaprezentuje się w tym sezonie w pełnym zestawieniu. Na pewno jednak nie stanie się tak w spotkaniu z Wandą Kraków. - Jest, szansa jest zawsze. Myślę jednak - tym bardziej, że Kraków też nie wytacza najmocniejszych dział - że na ten najbliższy mecz musimy się jednak liczyć z finansami. Pewnie, możemy skompletować najlepszy skład i być pod tzw. kreską, ale chyba nie o to chodzi, żeby zniszczyć wszystko w tym sezonie, który naprawdę był dla nas ciężki, nieudany. Nie wolno zniszczyć tego, co było wcześniej, trzeba myśleć już o następnym sezonie, żeby nie zaczynać od długów, pomyśleć, co było źle zrobione, wyciągnąć wnioski i przyłożyć się, żeby kolejny sezon był o wiele lepszy, niż ten - wyjaśnił Kwieciński.

Tymczasem działacze nie ukrywają, że przyszłoroczny sezon jest bardzo niepewny. Zdaniem trenera KSM-u, odejście obecnych sterników klubu byłoby ogromną stratą. - Też się tego obawiam, że ludzie, którzy się w tym roku zajmują klubem po prostu dadzą sobie spokój z powodu niesprzyjających wypowiedzi niektórych kibiców. Wyprowadzą klub na zero i oddadzą komu innemu. A wątpię, czy znajdzie się ktoś chętny, żeby mógł to prowadzić w takiej formie, jak oni robią to teraz. Kończą swoją pracę zawodową, przychodzą tutaj i pracują nad tym, żeby coś z tego było - ocenił Kwieciński.

Źródło artykułu: