Łukasz Czechowski: PSŻ Lechma ma za sobą dwie dotkliwe porażki na wyjazdach w Rzeszowie i Gnieźnie. Czy były to wypadki przy pracy czy jednak spotkania te pokazały, że Skorpiony na wyjazdach nie są tak mocne, jak na Golęcinie?
Rafał Nejman: Trzeba docenić przeciwnika, dlatego nie można tych meczów nazwać wypadkami przy pracy. Rzeszów to drużyna, która u siebie jest niezwykle mocna i jak najbardziej zasługuje na awans do Ekstraligi. Do ósmego biegu jechaliśmy w kontakcie, co i tak należy uznać za nasz sukces. Później nam odjechali, bo po prostu Marma to lepsza drużyna. A nasze aspiracje nie sięgają aż awansu do Ekstraligi. W Gnieźnie już drugi raz zostaliśmy sprowadzeni na ziemię, co chyba pokazuje, że nasi zawodnicy niezbyt dobrze czują się na twardych torach i musimy nad tym pomyśleć.
W niedzielnym meczu z Lokomotivem Daugavpils mamy do odrobienia aż 28 punktów. Wierzy pan w możliwość uzyskania bonusa?
- Szczerzę mówiąc wierzę, że można go zdobyć, chociaż nie będzie to łatwe, bo Łotysze nie potrzebują zbyt wielu punktów, aby wywalczyć bonus. Zrobimy jednak wszystko, aby tak się nie stało.
Czy po dotkliwej porażce z Rzeszowem i straconym bonusie w Gnieźnie awans do pierwszej czwórki wciąż jest realny?
- Jak najbardziej! Proszę pamiętać o naszym zwycięstwie w Gdańsku, jest to nasz ogromny handicap, bo jak na razie jesteśmy jedyną drużyną, która tam wygrała. Te trzy punkty tam zdobyte to jak trzy bonusy. A przed nami mecze, które można wygrać - Miszkolc czy Rybnik. Wciąż więc walczymy o górna czwórkę.
W składzie PSŻ Lechma coraz częściej pojawiają się obcokrajowcy, podczas gdy na początku sezonu Skorpiony jechały krajowym składem. To trwała tendencja czy potrzeba chwili?
- W kwestii doboru zawodników najważniejsze zdanie ma oczywiście trener Zbigniew Jąder i my w to nie ingerujemy. Powoli jednak zmierzamy do częstszego korzystania z usług zawodników zagranicznych szczególnie, że dwójka Proctor i King mają bardzo dobry sezon. Ich wyniki w ligach zagranicznych pokazują, że warto na nich stawiać, a my nie jesteśmy klubem, który na zawodników zagranicznych się zamyka.
Spółka, po rezygnacji Dariusza Górznego, wciąż pozostaje bez prezesa. Czy nie ma to wpływu na działalność klubu?
- Prezesa nie ma i raczej na razie nie będzie. Nie ma to jednak zasadniczego wpływu na funkcjonowanie klubu - pracujemy ciężko dniami i nocami. Te sprawy, którymi zajmował się Dariusz Górzny, a które musiał oddać, zostały "rozdysponowane" na innych członków zarządu. Klub jedzie dalej.
Dlaczego w najbliższym czasie nie będzie prezesa?
- Z jednej strony szukamy właściwej osoby, która udźwignie ten ciężar, poprowadzi klub do sukcesów. Z drugiej strony nie widzimy potrzeby, aby któryś z nas został prezesem. Na razie więcej informacji na ten temat nie chciałbym ujawniać. Nie ukrywam, że duże znaczenie będzie miało to, jak uda nam się zakończyć sezon, zarówno w sferze sportowej, jak i organizacyjnej i finansowej.
W maju PSŻ miał trzy mecze u siebie - wysokie zwycięstwa przy malejącej frekwencji. Teraz trzy mecze na wyjeździe. Jak znosi to budżet klubu?
- Ciężko to znosi. Przed nami jeszcze wiele pracy, aby w tym temacie funkcjonować tak, jak kluby, które mają 20-letnią historię. Nie poddajemy się, walczymy dalej. Mecze typu Speedway Miszkolc dla kasy klubu są dotkliwe. Ale taki to jest sport i niewiele w tym zakresie możemy zrobić. Naszym zadaniem jest tak wszystko poukładać, aby ten sezon był początkiem dobrego speedwaya w Poznaniu.
W oświadczeniu Dariusza Górznego czytamy o możliwości przekształcenia klubu w spółkę akcyjną, której akcje mogłyby trafić do poznańskich kibiców. Czy można prosić o informację na ten temat.
- Jesteśmy na etapie rozważania przekształcenia klubu w spółkę akcyjną. Można to zrobić na dwa sposoby - jeden wiąże się z wejściem dużych podmiotów czy partnerów biznesowych, ja jednak chciałbym, aby przekształcenie odbyło się przez rynek New Connect tak, aby kibice mogli zakupić akcję. Jesteśmy jednak przed konsultacjami prawnymi i na razie więcej informacji nie mogę podać.
Czy przekształcenie w spółkę akcyjną to na razie sfera planów czy bardziej realna koncepcja, która może się zrealizować jeszcze w tym sezonie lub tuż po jego zakończeniu?
- Z perspektywy organizacyjnej uznaję tę wizję za realną. Za jakiś czas będziemy jednak rozmawiać ze specjalistami w tym zakresie i w tej chwili nie mogę przewidzieć, czy nie pojawi się jakaś przeszkoda natury prawnej, która wydłuży nam w czasie całą procedurę. Mogę jednak zapewnić, że w klubie jest wola stworzenia spółki akcyjnej.