Wyśniony wieczór Szwedów - opinie żużlowców Trzech Koron, którzy stanęli na podium w Ostrowie Wielkopolskim

Rzadko zdarza się, by przedstawiciele jednego kraju stanęli na podium jakiejkolwiek imprezy żużlowej. Niedawno sztuka ta po raz pierwszy w historii Grand Prix udała się Polakom w Toruniu. W Ostrowie Wielkopolskim podczas półfinału Grand Prix Challenge całe podium obsadzili Szwedzi. - To był nasz wyśniony wieczór. Jesteśmy najlepsi - cieszył się Thomas Jonasson, który trochę niespodziewanie należał do najlepszych żużlowców ostrowskiego półfinału.

- Jestem bardzo szczęśliwy. Drugie miejsce w tak silnej stawce żużlowców to spory sukces. Miałem świetnie przygotowany motocykl. Wszystko mi pasowało. Byłem szybki i nawet, kiedy przegrałem start, potrafiłem wyprzedzać na dystansie. Cieszę się z awansu do finału, a w Vojens postaram się powtórzyć ten wyczyn i znów stanąć na podium, a to by oznaczało awans do przyszłorocznego cyklu Grand Prix – powiedział na gorąco Thomas Jonasson.

Szwedzi sprawili niespodziankę w komplecie stając na podium. Owszem, byli wymieniani w gronie faworytów do awansu, ale na to, że zajmą trzy pierwsze miejsce sami nawet nie liczyli. - Przyjeżdżając do Ostrowa w życiu nie spodziewałem się, że trzech Szwedów stanie na podium. Stawka zawodów była przecież niesamowicie wyrównana i silna. To szalony wieczór szwedzkiego żużla. Lepiej sobie tego nie mogliśmy wymarzyć. Zrobiliśmy dużą niespodziankę i jesteśmy bardzo szczęśliwi z faktu, że całe podium obsadzili Szwedzi – cieszył się Jonasson.

Zwycięzcą zawodów w Ostrowie został Antonio Lindbaeck, który poza jednym nieudanym wyścigiem, w pozostałych był nieomylny. - To były świetne zawody. Udało nam się znaleźć optymalne ustawienia do tego toru. Pracowaliśmy bardzo ciężko, by wszystko funkcjonowało jak należy. Jedynie w drugim swoim starcie kompletnie mi nie wyszło. Na szczęście, nie zaważyło to na końcowym rezultacie. Nie tylko zdołałem awansować do finału, ale nawet wygrałem cały turniej. Na półfinale jednak nie kończy się walka o Grand Prix. To był tylko kolejny krok. Walka na całego będzie dopiero w Vojens w finale Grand Prix Challenge - podkreśla Lindbaeck.

Szwed brazylijskiego pochodzenia ścigał się już w cyklu Grand Prix i wie, jak smakuje rywalizacja z najlepszymi żużlowcami świata. Chce tam powrócić jak najszybciej, a najbliższa okazja pojawi się w Vojens. - Marzę o tym, by znów być w Grand Prix. Po to ścigam się na żużlu, by rywalizować o najwyższe cele. To jednak ciągle daleka droga, by wrócić do cyklu. Zrobię jednak wszystko, co w mojej mocy by w finale znaleźć się w czołowej trójce, która awansuje do Grand Prix - zapowiada Antonio Lindbaeck.

Najstarszy i najbardziej doświadczony ze Szwedów, Magnus Zetterstroem wygrywając wyścig dodatkowy o III miejsce z Polakami, zapewnił reprezentantom Trzech Koron obsadzenie całego podium. - To wspaniałe, że pokonaliśmy gospodarzy, którzy przecież także należeli do faworytów imprezy. Zresztą, kto tu nie był faworytem? Cała szesnastka była niesamowicie silna. Tym bardziej cieszę się, że to my obsadziliśmy podium ostrowskiego półfinału. W życiu się nie spodziewałem, że pójdzie nam tak dobrze. Oczywiście liczyłem na dobry występ, ale że w trójkę wskoczymy na podium, ciężko było to przewidzieć. Antonio i Thomas to świetni żużlowcy, przed którymi jest duża żużlowa przyszłość. Sobotni wieczór należał do nich. Znaleźli optymalne ustawienia motocykli i zasłużenie okazali się najlepsi - podsumował popularny "Zorro", który stanął na najniższym stopniu podium ostrowskiego półfinału.

Komentarze (0)