Do tej pory Leon Kujawski regularnie wysyłał do boju Kacpra Gomólskiego oraz jednego ze Szwedów: Linusa Sundstroema lub Robina Aspegrena. W przypadku dwójki Skandynawów, decydujące znaczenie miał termin spotkania. Jeśli Linus miał akurat mecz w Anglii, to sztab szkoleniowy Startu stawiał na Aspegrena. Łącznie obaj wystąpili już w dziewięciu spotkaniach. Sundstroem w czterech, a Aspegren w pięciu.
W meczu z RKM-em ROW Rybnik trener Kujawski zdecydował się dać szansę debiutantowi - Oskarowi Fajferowi, który dotąd ścigał się jedynie w zawodach młodzieżowych. Parowym 16-latka był młodszy z braci Gomólskich, który przed spotkaniem zapowiadał, że bieg młodzieżowy gnieźnianie postarają się rozstrzygnąć na swoją korzyść, najlepiej podwójnie. Tym samym po raz pierwszy w tym sezonie, w składzie Startu znalazło się dwóch polskich juniorów, do tego wychowanków klubu.
Zaraz po starcie zanosiło się na to, że spełnią się słowa Gomólskiego, bowiem para gospodarzy prowadziła 5:1. Za ich plecami dwoił się i troił jedyny reprezentant Rekinów - Mateusz Domański. Zapewne rezultat ten nie uległby zmianie, gdyby nie awaria motocykla Fajfera, który linię mety mijał na trzecim miejscu i zdefektowanym sprzęcie. - Spalone sprzęgło odebrało mi pewne dwa punkty - złościł się syn Tomasza Fajfera. - Rzeczywiście gdyby nie defekt sprzęgła, to Oskar już w debiucie zdobyłby dwa punkty - oceniał Kujawski. - Mimo wszystko pokazał się z dobrej strony, jestem zadowolony z jego jazdy. Jednak przed nim jeszcze dużo pracy. Proszę spojrzeć jak długo na swoje wyniki czekał Kacper (Gomólski), który teraz jest bardzo pewnym punktem zespołu.
Wypełniając swój dziennikarski obowiązek dodajmy, że Oskar na torze pojawił się jeszcze raz - w ósmym biegu. Tam jednak nie odegrał większej roli, gdyż przyszło mu rywalizować z dużo bardziej doświadczonymi zawodnikami (Szczepaniak, Węgrzyk i Fleger). Jednak przez cztery okrążenia ambitnie gonił trzeciego w stawce Rafała Flegera.