Nastroje w Pile przed meczem z Wandą Kraków

W niedzielę na mecz ligowy do Piły przyjedzie ekipa Speedway Wandy Kraków. Dla miejscowej Polonii ten mecz jest ogromnie ważny i jeżeli miejscowi zawodnicy chcą myśleć o awansie do rundy finałowej muszą powalczyć o punkt bonusowy, a pierwsze spotkanie przegrali aż 58:31. Nastroje w klubie nie są najlepsze, bowiem sytuacja finansowa nadal nie jest stabilna.

Prezes Speedway Polonii - Andrzej Małecki, nie ukrywa, że to spotkanie jego zawodnicy muszą wygrać. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że wynik niedzielnej potyczki będzie uzależniony od składu, który uda się wystawić. - Oczywiście chcemy ten mecz wygrać, ale czy to nam się uda będzie w dużej mierze zależało od składu, w jakim będziemy mogli pojechać. O bonus może być trudno, bo jest spora różnica po pierwszym spotkaniu. W tym meczu najważniejsze będą dwa duże punkty.

W kasie Wandy również brakuje pieniędzy, a co za tym idzie zabraknie kilku czołowych zawodników. Największym osłabieniem może być brak Romana Chromika, który na łamach krakowskiej Gazety Wyborczej przyznał, że dano mu wybór - albo zgodzi się na obniżkę kontaktu o połowę, albo pójdzie w "odstawkę". Zawodnik nie przystał na propozycję i ma to potwierdzenie w awizowanym składzie. Prezes Speedway Polonii uważa jednak, że do tych osłabień w drużynie rywala nie koniecznie musi dojść i ostatecznie może się okazać, że kapitan Wandy pojedzie, a co za tym idzie o zwycięstwo będzie jeszcze trudniej. - Nigdy nie wiadomo jakim składem goście rzeczywiście przyjadą. Można dokonać dwóch zmian i wtedy skład całkowicie się zmienia. Podobnie jest u nas - możemy się wzmocnić, ale też osłabić. Wszystko zależy od finansów.

Ostatnio sporo się mówiło, że nad pilskim żużlem wychodzi słońce i jest blisko podpisania umów z dużymi sponsorami. Prezes Polonii temu jednak zaprzecza i nie chce potwierdzać plotek. - Na razie nic się nie poprawiło. Czekamy na pewne sprawy, ale ciężko jest mówić o czymś, co jeszcze nie jest pewne. Odbyły się rozmowy, ale nie mogę o nich nic powiedzieć. Sprawa jest nie zakończona i nie ma sensu o tym mówić. W klubie sytuacja jest poukładana, a jedynym problemem są finanse. Nie jest to tylko nasz problem, ale myślę, że dotyczy to całego żużla w Polsce, a szczególnie drugiej ligi.

Jedną z krążących w Pile plotek jest rzekome zainteresowanie zainwestowaniem sporych środków w Polonię przez Lesa Gondora i jego firmę Pergo. Prezes Małecki potwierdza, że coś jest na rzeczy, jednak jest to melodia przyszłości. - To są plany przyszłościowe i na pewno nie na ten sezon.

Wychodzi na to, że jedynymi pewnymi środkami są pieniądze, które miasto ma przelać za wykup dmuchanej bandy. Tu również sytuacja nie jest prosta i na te środki także przyjdzie poczekać. - Pieniądze są - leżą i czekają, ale okazało się, że jednak przetarg na bandę musi się odbyć. Powinniśmy te środki dostać jeszcze przed rundą finałową.

W takim razie jak udaje się Polonii startować w kolejnych meczach? Wszystko opiera się chęciach i wzajemnym zaufaniu... - To, że nadal startujemy jest kwestią woli i chęci zawodników oraz nas - działaczy - kończy prezes Speedway Polonii.

Podobnie jak Prezes, tak również vice prezes, a jednocześnie trener - Piotr Szymko, zapowiada walkę o zwycięstwo w meczu z Wandą, jednocześnie podkreślając rolę finansów. - Chcemy pojechać ten mecz mocnym składem i nastawiamy się, żeby przede wszystkim wygrać to spotkanie. Będziemy starali się wygrać wysoko, a na ile to będzie możliwe, to tor zweryfikuje. Przygotowujemy się do tego spotkania intensywnie, mimo że sytuacja finansowa się nie zmieniła. Jest sporo gwarancji na przyszłość i szans na to, żeby sytuacja się zmieniła, jednak nadal musimy jechać na kredycie zaufania - zawodnicy do mnie, ja do zarządu i potencjalnych sponsorów. Chcemy ten mecz wygrać dla naszych pilskich kibiców.

Szkoleniowiec odniósł się również do zapowiadanego osłabionego składu Wandy. Warto dodać, że w awizowanym zestawieniu gości znajduje się czterech juniorów. - Trudno powiedzieć, czy skład Wandy będzie rzeczywiście osłabiony. U nas też nie wiemy - będę miał większą wiedzę w piątek. Tak to już jest, że przepisy nakazują wystawiać skład w środę. Jeżeli będę miał jasność co do naszych finansów, to mam możliwość wzmocnienia składu, który podałem, ale też osłabienia. Zrobię wszystko, abyśmy pojechali najsilniejszym składem i dla kibiców wygrali ten mecz.

Pilskich kibiców od kilkunastu dni nurtuje pytanie, czy rzeczywiście Andriej Korolew zrobi tak jak zapowiadał, a więc zakończy karierę. Piotr Szymko uspokaja, że mimo braku Łotysza w awizowanym składzie, jest szansa, że on wystąpi. Chodzi tu głównie o uczciwość względem zawodnika - działacze nie chcą go zapraszać, a po meczu odesłać go do domu bez pieniędzy. - Jeżeli będą możliwości takie jak zakładam to Andrzej pojedzie.

Sporą niewiadomą jest liczba kibiców, którzy mogą zjawić się na najbliższym meczu. Istnieje obawa, że po przegranym spotkaniu na własnym torze z Ostrovią, część kibiców odwróci się od klubu. Szkoleniowiec Polonii sam nie wie, co na ten temat myśleć. - Nic mnie już nie zaskoczy. Skoro po dziewięciu kolejkach byliśmy vice liderem w tabeli i jeżeli chodzi o trybuny, z całym szacunkiem dla wspaniałych kibiców, powiem szczerze, że nic się nie zmieniło na plus. Mam mieszane uczucia co do tego zapotrzebowania. Jest dwa tysiące wspaniałych kibiców, a pozostali czekają - pewnie na ekstraligę, a realia są zupełnie inne. Jeżeli ktoś kocha żużel, to zauważy, że w drugiej lidze były tak pasjonujące mecze, że dostarczały ogromnych emocji. Zdarza się, że przyjeżdżają kibice ekstraligowi do nas i mówią, że ta liga niczym nie odbiega od lig wyższych. Oczywiście mówię o umiejętnościach, bo sprzęt jest na słabszym poziomie. Wielu z tych zawodników jeździło w klubach ekstraligowych i potrafią zrobić super widowiska. Jeżeli mamy tę barierę dwóch tysięcy ludzi i jeżeli jeszcze ta garstka się od nas odwróci, to nie wiem jak to będzie. Dla zawodnika najważniejsze jest, żeby ścigać się dla kibiców. Przy pustych to nie ma sensu. Proszę sobie wyobrazić mecz, na którym nie ma żadnego kibica - jaka jest motywacja dla zawodników? Oczywiście pieniądze są ważne, ale dla sportowca najważniejszy jest kibic - jego uśmiech, jego brawa, ale gwizdy również. Podobnie dla trenera - zdaję sobie sprawę, że jest krytyka i że są brawa, ale to jest sport. Tego nie da się do końca przewidzieć.

Porażką u siebie z Ostrovią, Polonia pokrzyżowała sobie plany w tabeli. Gdyby wtedy udało się wygrać, to awans do rundy finałowej byłby niemal pewny. Teraz trzeba włożyć dużo więcej wysiłku. Wg trenera droga do awansu jest prosta, ale jednocześnie bardzo wyboista. - Recepta jest prosta - trzeba wygrać wszystkie mecze. Jeżeli uda nam się zdobyć bonus z Krakowem, to będziemy kalkulować dalej, ale każdy mecz chcieliśmy wygrać. To, że warunki nam nie pozwoliły wygrać niektórych spotkań, to nie jest do końca od zawodników zależne. Oczywiście do Łodzi pojechaliśmy składem, który był oszczędnościowy. Jeżeli pojadę dwoma dobrymi seniorami, ale bez wsparcia pozostałych to nie ma szansy na zwycięstwo, dlatego nie było sensu nadwyrężać i tak pustej kasy.

Źródło artykułu: