Od początku zawodów na torze w Cardiff wicelider klasyfikacji przejściowej Grand Prix spisywał się wyśmienicie. Po dwóch seriach startów miał komplet 6 punktów. Łącznie fazę zasadniczą ukończył z dorobkiem 12 "oczek", na drugim miejscu za Tomaszem Gollobem. - Wygrywałem wyścigi w rundzie zasadniczej. Jechałem dość pewnie. Byłem szybki na dystansie. Nawet kiedy nie wygrywałem startu, na dystansie potrafiłem wyprzedzać rywali. W biegu półfinałowym również szybko uciekłem ze startu. Utrzymywałem właściwy tor jazdy. Wyścig finałowy po prostu mi nie wyszedł – powiedział Jarosław Hampel.
Wydawało się, że w finale "Mały" ma wszystko, co tylko może sobie wymarzyć, by wygrać. Pierwszy wybierał pole startowe, a na dodatek odpadł mu chyba najgroźniejszy konkurent - Tomasz Gollob. Wielu uważało, że walka o Wielką Nagrodę Wielkiej Brytanii rozstrzygnie się w finale pomiędzy Hampelem i Jasonem Crumpem. Faworytów pogodził jednak Chris Holder. - Miałem bardzo dobre pole startowe. Wybrałem to przy krawężniku, które było optymalne w tym momencie. O centymetry jednak przegrałem start z Chrisem Holderem. Później musiałem wykontrować motocykl, przez co straciłem prędkość. Skorzystał z tego Jason Crump, który wyprzedził mnie. Starałem się jeszcze powalczyć na dystansie, ale nie byłem w stanie wyprzedzić żadnego z rywali. Nie wiem, być może jechałem złą linią jazdy, a może miałem zbyt wolny motocykl?- zastanawia się lider klasyfikacji przejściowej cyklu. - Więcej nie mogłem zrobić. Później skupiłem się na pilnowaniu trzeciej pozycji, bo zbliżał się do mnie Hans Andersen. Zająłem trzecie miejsce, z którego jestem ogólnie zadowolony – dodał Polak.
Jarosław Hampel powrócił do Grand Prix Wielkiej Brytanii na pozycję lidera cyklu IMŚ, którą stracił na rzecz Tomasza Golloba w Toruniu. - Oczywiście, to mnie bardzo cieszy. Punkty, które zbieram podczas tych wszystkich rund są bardzo ważne. Mam nadzieję, że również w kolejnych rundach moja zdobycz punktowa będzie dobra. Co z tego wyjdzie na koniec sezonu, zobaczymy - uważa żużlowiec leszczyńskiej Unii.
"Małemu" tor w Cardiff - w przeciwieństwie do Golloba - zazwyczaj sprzyjał. Polak stawał już w przeszłości na podium na Millennium Stadium. Był nawet bliski zwycięstwa w 2005 roku, kiedy jednak przegrał w finale z Jasonem Crumpem. - Niby na tym obiekcie notowałem w przeszłości niezłe wyniki, ale nie zapominajmy, że miałem także tutaj wpadki. W tym roku jeździło mi się naprawdę dobrze. Myślę, że podczas treningu dobrze odczytałem ten tor. Wszystko było wspaniałe, a w biegu finałowym okazałem się po prostu gorszy od rywali. Nie czuję rozczarowania tym wynikiem. Nie można wszystkiego wygrywać. W finale Chris i Jason okazali się lepsi. Pojechali lepiej w finale i tyle. Oczywiście, każdy chce wygrywać. Ja również myślałem o tym, by zwyciężyć. Nie będę jednak rozpaczał z tego powodu, że byłem trzeci. Proszę mi wierzyć, te zawody były naprawdę bardzo ciężkie. To tak tylko się wydaje, że w tym roku Polacy dominują. Rywale nie oddają nam punktów bez walki. Przeciwnicy są bardzo dobrze przygotowani. Tak jak wspomniałem wcześniej, jechało mi się w Cardiff bardzo dobrze. Potrafiłem się zmobilizować na półfinał po jednym słabszym wyścigu w rundzie zasadniczej. Półfinał był przepustką do finału, tak naprawdę najtrudniejszym wyścigiem wieczoru. W finale byłem również skoncentrowany i przygotowany, ale najwyraźniej ciut słabiej niż rywale i dlatego byłem trzeci - podsumował Hampel.
Biało-czerwoni w Cardiff mogli liczyć na doping polskich kibiców, których na Millennium Stadium zasiadło kilka tysięcy. - Oczywiście, że czuliśmy doping polskich kibiców. Naprawdę to wspaniałe uczucie mieć takie wsparcie w rodakach na trybunach. Na Millennium Stadium było bardzo wielu Polaków. Bardzo nas to cieszy - zakończył lider klasyfikacji przejściowej cyklu Grand Prix 2010.