Davey Watt: Chciałbym dostać stałą dziką kartę

Skazywany na pożarcie Davey Watt pokazał się z całkiem dobrej strony w sobotniej Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff. 32-letni Australijczyk wywalczył na Millennium Stadium 6 punktów, zajmując ostatecznie jedenaste miejsce.

W tym artykule dowiesz się o:

- Pierwszy w mojej karierze występ w GP to niesamowite doświadczenie. W przyszłym roku chciałbym dostać stałą dziką kartę i brać udział w całej serii - powiedział Watt, który w sobotnich zawodach zastąpił kontuzjowanego Emila Sajfutdinowa.

"Kangur" w Cardiff miał szansę awansować do półfinału, ale w dziewiętnastej gonitwie zanotował upadek po ostrym ataku Nickiego Pedersena i został wykluczony przez sędziego z powtórki. - Bardzo trudno jest przełknąć decyzję sędziego, która pozbawia cię udziału w półfinale. Jeśli pojechałbym w powtórce, to ten turniej mógłby się potoczyć zupełnie inaczej. W telewizji było wyraźnie widać, że Nicki wywiózł mnie w płot, gdzie leżało sporo odsypanej nawierzchni. Straciłem równowagę i się przewróciłem, jednak nie mam pretensji do Nickiego. To był twardy wyścig, a sędzia później powiedział, że to była dla niego trudna decyzja, ale musiał kogoś wykluczyć - dodał Australijczyk.

Na Millennium Stadium Watt był bohaterem jeszcze jednej kontrowersyjnej sytuacji. W czternastym biegu Davey'ego próbował minąć Jason Crump. "Ginger" swój atak przypłacił upadkiem, a arbiter zarządził powtórkę w czteroosobowym składzie. - Nie widziałem tego w telewizji, ale jestem przekonany, że nie było pomiędzy nami kontaktu, i że zostawiłem Jasonowi wystarczająco dużo miejsca pod bandą. Niektórzy mówią, że sędzia podjął błędną decyzję, ale zwyciężyłem w powtórce, więc sprawiedliwości i tak stało się zadość. Tak to już w speedwayu jest, że czasem decyzja arbitra ci pomoże, a czasem cię skrzywdzi. Crumpowi tym razem pomogła - zakończył Watt.

Kolejna odsłona IMŚ 2010 odbędzie się 14 sierpnia w Malilli. Do tego czasu Emil Sajfutdinow powinien być już zdolny do jazdy.

Komentarze (0)