Urodzony w Christchurch zawodnik jako jedyny sięgał po złoty medal czempionatu trzy razy z rzędu. Było to w latach 1968, 1969 oraz 1970. - w 1968 roku wywalczyłem swój pierwszy tytuł i ma on dla mnie wyjątkowe znaczenie, ponieważ mistrzem świata jest się dożywotnio. Najwspanialsze wspomnienia mam jednak z finału we Wrocławiu w sezonie 1970. Wtedy to wygrałem z kompletem punktów, a znajdujący się na drugiej i trzeciej lokacie Paweł Waloszek i Antoni Woryna uzbierali odpowiednio 14 i 13 oczek. To było coś niesamowitego, bo nie mogłem sobie pozwolić na ani jeden błąd - powiedział Mauger.
Obecnie sukces żużlowca w bardzo dużej mierze zależy od sprzętu. Legendarny Nowozelandczyk uważa, że za jego czasów było trochę inaczej. - Gdy ja się ścigałem, każdy motocykl był identyczny. Gdyby wszyscy uczestnicy finału mistrzostw świata wyjechali wtedy na autostradę, to po przejechaniu mili odległości pomiędzy poszczególnymi zawodnikami nie wynosiłyby nawet pół koła. Bardzo wiele zależało od umiejętności jeźdźców - dodał multimedalista IMŚ.
Mauger żużlową karierę zakończył będąc solidnie po czterdziestce i przez ogrom czasu utrzymywał się w ścisłej czołówce najlepszych zawodników globu. Nowozelandczyk twierdzi, że wszystko to zawdzięcza doskonałej kondycji. - Po dołączeniu do brytyjskiej drużyny Belle Vue Aces udałem się do Freddiego Griffithsa w celu wyleczenia kontuzji. On był jednym z najlepszych fizjoterapeutów w północnej Anglii i gościło u niego wielu zawodników Manchesteru City oraz Manchesteru United. Musiałem go odwiedzać dwa lub trzy razy dziennie. Rano Freddiego można było zastać w siedzibie City, a po południu we własnym biurze, dlatego zacząłem często bywać na Maine Road, gdzie poznałem kilku piłkarzy The Citizens. W końcu zacząłem trenować z kontuzjowanymi graczami - sporo ćwiczyłem z Colinem Bellem oraz Denisem Tueartem. Do Griffithsa biegłem z każdym najmniejszym urazem. Zajęcia zaczynały się o dziewiątej rano, a kończyły nie wcześniej niż o pierwszej po południu. Uwielbiałem te treningi i nie zrezygnowałem z nich nawet po 1972 roku, kiedy to odszedłem z Belle Vue. Najsprawniejszym żużlowcem w historii tego sportu byłem jednak zanim jeszcze zacząłem ćwiczyć z piłkarzami City. Miałem swój własny zestaw ćwiczeń, odpowiednio się odżywiałem, dobrze spałem i nie piłem alkoholu - kontynuował legendarny jeździec.
Nowozelandczyk w swojej karierze reprezentował barwy Belle Vue Aces, Newcastle Diamonds, Wimbledon Dons, Eastbourne Eagles, Exeter Falcons, Rye House Rockets oraz Hull Vikings. W latach 1970-1972 Mauger poprowadził Asy z Manchesteru do trzech tytułów Drużynowego Mistrza Wielkiej Brytanii z rzędu. - Jednym z powodów, dla których zdecydowałem się zostać zawodnikiem Belle Vue było to, że miałem mieć pewien wpływ na życie zespołu. W moim poprzednim klubie, Newcastle, było to niemożliwe. Udzieliłem kilku wskazówek promotorowi i tym sposobem trzy razy z rzędu wygraliśmy ligę. Byłem zwolennikiem dania szansy Peterowi Collinsowi. Pozostali jeźdźcy Asów byli sceptycznie nastawieni do tego pomysłu i nikt nie chciał jeździć z nim w parze. W końcu młodziutki Peter został moim partnerem i muszę powiedzieć, że radził sobie wyśmienicie. Zresztą wywalczony przez niego w 1976 roku tytuł mistrza świata świadczy o tym, że to był talent czystej wody. Kogoś takiego Brytyjczycy nie mieli od czasu tragicznej śmierci Petera Cravena - zakończył Mauger.
Warto dodać, że Ivan Mauger brylował nie tylko w Indywidualnych Mistrzostwach Świata oraz lidze brytyjskiej. 70-latek to również czterokrotny Drużynowy Mistrz Świata, dwukrotny Mistrz Świata Par oraz trzykrotny IMŚ na długim torze.
Nowozelandczyk jest także założycielem "Ivan Mauger Academy of Excellents", mającej swe siedziby w jego ojczyźnie, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, gdzie talenty szlifowało wielu późniejszych mistrzów świata.
Ivan Mauger tak jak wielu innych żużlowców miał swój wzór do naśladowania. Był nim jego trener - Australijczyk Jack Young, IMŚ z lat 1951 i 1952. Po prostu czasami uczeń przerasta mistrza...