Alan Marcinkowski: Bałem się zajrzeć pod kombinezon

W wygranym meczu Kolejarza Rawicz ze Speedway Polonią Piła, Alan Marcinkowski zdobył sześć punktów w pięciu startach. Jego zdobycz punktowa mogłaby być z pewnością bardziej okazała, gdyby nie problem z obolałą nogą. Podczas niedzielnego spotkania doszło kilka razy do spięć na linii kibice - zawodnik.

Pierwsza faza meczu nie układała się dla Kolejarzy najlepiej. Alan Marcinkowski także miał problem w swoim pierwszym starcie i dojechał do mety ostatni. Później było już lepiej, jednak m.in. upadek na drugiej pozycji pozbawił go kilku punktów. - Początek był tragiczny. Spodziewałem się, że ten tor będzie trochę bardziej trzymał, ale znowu te pierwsze biegi pomyłka. Był bardzo twardy z początku, potem zaczął się trochę rozrywać, rozsypywało się, stawał się przyczepniejszy i korzystny dla nas. Trochę pechowe zawody dla mnie, bo znowu strzaskane kolano, w piątek w meczu też strzaskane, ale cieszę się, że weszliśmy do rundy finałowej. Mamy jeszcze sześć meczów, jest okazja, żeby się wykazać i może powalczyć o coś więcej.

Już przed meczem Marcinkowski miał problemy z kolanem i w parku maszyn, jak też na prezentacji, mocno utykał. Dwa upadki w trakcie spotkania jeszcze pogorszyły sytuację z kontuzjowanym kolanem i zawodnik po meczu ledwo chodził. - Po piątkowym meczu już noga nieciekawie wyglądała. Przez sobotę próbowałem przywrócić ją do dobrego stanu, cały czas robiłem okłady z lodu i wcierałem maści. Dało to na tyle dobry skutek, że mogłem wsiąść na motor. Po dwóch upadkach w Pile bałem się zajrzeć pod kombinezon. Teraz zostały nam dwa tygodnie przerwy i myślę, że ten przez ten pierwszy sobie odpocznę, noga dojdzie do pełni sprawności i za dwa tygodnie będę gotowy do walki.

W niedzielę na pilskim torze było sporo dziur i część zawodników miała z nimi problem. To tego grona nie zalicza się Alan Marcinkowski. - Tor był bardzo fajny, trzeba było troszeczkę uważać na siebie i kolegów, ale można było się ścigać. Lepszy taki jak był, niż twardy jak w pierwszej fazie zawodów, bo było dobre widowisko i dobry tor do ścigania.

Przed meczem zaiskrzyło na linii pilscy kibice - Alan Marcinkowski. Pilskim fanom nie spodobała się wypowiedź zawodnika, zaprezentowana na łamach naszego portalu, w której mówił o pilskiej drużynie m.in. - Jadą "na kredyt", tylko nie wiem po co. Można domyślać się jaka była reakcja kibiców na pilskim stadionie, a Marcinkowski za każdym razem, gdy przejeżdżał obok pilskiego fan clubu, machał w jego stronę. - Ja nigdy do nikogo nic nie mam. Zawsze kibicom pomacham, a to co oni sobie o mnie myślą, to niech sobie myślą. Ścigamy się na żużlu, ja ryzykuję życie i jeżdżę dla nich, a jak im się nie podoba jak jeżdżę i moja osoba, to jest już ich prywatna sprawa.

Kolejarz do rundy finałowej przystąpi z czwartej pozycji, ze sporą stratą do dwóch pierwszych zespołów. Alan Marcinkowski zapowiada, że ambicji w finałach im nie zabraknie. - Teraz na spokojnie usiądziemy sobie całą drużyną, przeanalizujemy wszystko i zobaczymy na co nas stać. U siebie możemy wygrać wszystkie mecze, a na wyjazdach będzie ciężko, ale to jest żużel i wszystko może się zdarzyć. W Pile zabrakło trochę moich punktów, bo wynik też byłby pewnie wtedy lepszy. Sebastian wraca po kontuzji i będzie jechał teraz lepiej, a więc i cała drużyna będzie silniejsza.

Komentarze (0)