Kacper Gomólski (Start Gniezno): Szkoda tego pierwszego biegu. Gdybym zmierzył się z Piotrkiem Pawlickim i Sławkiem Musielakiem trochę później, byłoby może inaczej. Ustawiliśmy inne przełożenia, nie wiem czemu takie, chcieliśmy spróbować i wyszło tragicznie. Nawet na szpryce nie mogłem się złapać. Start przegrany i wszystko zaważyło. Kolejne biegi już wszystko było tak jak być powinno i myślę, że było dobrze.
Leon Kujawski (trener Startu Gniezno): Muszę pochwalić moich zawodników. Tak akurat sobie zaplanowałem, że troszeczkę za mało biegów pojechał Oskar Fajfer. Mogłem go bardziej wykorzystać, ale w następnych zawodach pojedzie więcej biegów. Chcę rozdawać mniej więcej równo, akurat na niego przypadło dzisiaj mniej, a jechał bardzo dobrze. Wydaje mi się, że dzisiaj widzieliśmy super zawody, wielka rywalizacja, chłopacy pokazali na co ich stać.
Marcin Wawrzyniak (Start Gniezno): Przyjechaliśmy tu, chcieliśmy się pokazać, zajęliśmy drugie miejsce i myślę, że cała drużyna pojechała dobrze. Co do mojego występu, pierwsze dwa biegi zawaliłem. Po pierwszym biegu wziąłem drugi motor i już było lepiej. W drugim biegu jechałem pierwszy, ale był upadek i w powtórce już nie miałem tak dobrego startu. Walczyłem na trasie, ale nie wyszło. Ostatnie dwa wyścigi mogę zaliczyć na 2+. Celujemy w finał, to jest w naszym zasięgu, mamy bardzo zdolna młodzież i myślę, że damy radę. Na takim torze jak dzisiaj da się jechać i na twardym i na przyczepnym, pierwsze biegi można było jechać tylko przy krawężniku, a potem zrobiły się tam koleiny i trzeba było jechać środkiem toru, kto jechał mądrze, ten dojechał do mety szczęśliwie i zdrowo.
Michał Rowiński (Betard WTS Wrocław): Z wyniku drużyny jestem zadowolony, ale swój mógłbym jeszcze poprawić. Tor na początku był trochę za twardy, jednak preferuje tory bardziej przyczepne, jak na niedawnych zawodach Śląskiej Ligi Młodzieżowej i świetnie tam mi się jechało, zrobiłem dziewięć punktów. Dzisiaj pod koniec zawodów tor się zrobił dziurawy, przyczepny i wtedy mi się dobrze jechało. Pierwszy upadek wynikał z tego, że gdy jechałem swoim torem młodszy z braci Musielaków poszerzył swój tor jazdy i nie zauważył mnie. Ja już nie miałem możliwości pojechać szerzej, po prostu to się stało bardzo szybko i to nie była moja wina, starałem się jeszcze wybronić, ale to uderzenie było takie mocne, ze już nie dałem rady.
Patryk Kociemba (Betard WTS Wrocław): Dzisiaj podszedłem do zawodów na luzie. Tor był w miarę dobry, później się trochę rozsypał. Popełniłem trochę błędów. Ostatnio już było dobrze, tych upadków nie było, dzisiaj niestety znowu się stało.
Patryk Malitowski (Betard WTS Wrocław): Jest coraz więcej jazdy i to procentuje. Jeszcze dzisiaj byliśmy na swoim torze, dopasowani, a niektórzy rywale nie radzili sobie tutaj. W pierwszych biegach byłem szybki, potem coś nie zagrało, a następnie znowu się dopasowaliśmy i mamy wynik dobry. Upadki wynikały z tego, że porobiły się duże koleiny i chłopaki szli w kontakcie. Wystarczyło, że jednemu "skleiło" i leżeli. Tor był ciężki, jak ktoś nie trzymał motocykla na nodze, to leżał na torze.