Matej Zagar: Mój przyjazd do Leszna miał charakter treningowy

Matej Zagar powrócił na tor po upadku w lidze brytyjskiej, w którym nabawił się kontuzji nadgarstka. W niedzielnym meczu przeciwko leszczyńskiej Unii zdobył sześć punktów. Słoweński żużlowiec w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przyznał, że jego występ miał charakter treningowy przed prawdopodobnym spotkaniem z Unią Leszno w fazie play-off.

Jadący w niedzielnym meczu z niezaleczoną do końca kontuzją Słoweniec nie miał łatwego zadania. W swoim pierwszym starcie zmierzył się z parą leszczynian, która w tym sezonie myli się wyjątkowo rzadko. Janusz Kołodziej i Damian Baliński nie dali szans rywalom, a Matej Zagar nie dojechał do mety z powodu defektu motocykla na czwartej pozycji. W biegu szóstym obcokrajowiec Stali Gorzów prowadził przez większą część wyścigu, ale ostatecznie na ostatnim łuku minął go Leigh Adams. Wyższość Australijczyka, dla którego bieżący sezon jest ostatnim w karierze, Matej Zagar musiał uznać jeszcze dwukrotnie. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl słoweński żużlowiec przyznał, że jego występ miał charakter treningowy przed prawdopodobnym spotkaniem z Unią Leszno w fazie play-off. - Jestem zadowolony ze swojej postawy, ponieważ nie sądziłem, że zdobędę tyle punktów. Trzy tygodnie temu złamałem kość nadgarstka i z moją ręką nadal nie wszystko jest w porządku. Jak wiadomo, tego typu kontuzje są bardzo uciążliwe dla żużlowców. Potrzebuję jeszcze trochę czasu i ćwiczeń, żeby dojść do pełnej sprawności. Dzisiaj jechało mi się ciężko. Nie mogłem wystąpić w ostatnim swoim starcie, ponieważ odezwał się ból i nie dałbym rady prowadzić motocykla tak jakbym sobie tego życzył. Po kontuzji odbyłem tylko jeden trening w piątek i na nim również odczuwałem ból. Gdyby dzisiejsze zawody były finałem, najprawdopodobniej nie wystąpiłbym, ponieważ nie mógłbym walczyć na 100 proc. Mówiąc szczerze mój dzisiejszy przyjazd do Leszna miał charakter treningowy, ponieważ możliwym jest, że z Unią spotkamy się w finale.

Zagar podkreślił także osłabienie Stali, które jego zdaniem było decydującą przyczyną tak wysokiej porażki. - Przede wszystkim chciałbym pogratulować drużynie leszczyńskiej. To najlepszy zespół na tą chwilę, choć Stal Gorzów jeszcze przed tym meczem była liderem tabeli. Dzisiaj nie mógł jechać Nicki Pedersen i Przemek Pawlicki, a to z pewnością wpłynęło na przebieg spotkania. Kiedy oni dołączą do zespołu, a ja wyleczę się do końca, wynik może być całkiem inny.

Źródło artykułu: