W tegorocznym cyklu Grand Prix Jason Crump był liderem tylko po pierwszej rundzie mistrzostw w Lesznie, gdzie wygrał jedyne w tym sezonie zawody. W kolejnych, nawet jeśli aktualny mistrz świata awansował do finału, musiał uznawać wyższość albo reprezentantów Polski albo - jak w Cardiff - swojego rodaka w Chrisa Holdera. Wszystko wskazuje na to, że Australijczyk utrzyma fantastyczną passę i w klasyfikacji generalnej po raz dziesiąty zajmie miejsce na podium. Czy jednak będzie to medal z najcenniejszego kruszcu? - Teoretycznie wszystko się jeszcze może zdarzyć, aczkolwiek w tym sezonie Polacy są niesamowici - zaznacza Crump.
Australijczyk, który zajął w Malilli drugie miejsce wciąż liczy się w walce o najwyższe laury w tym sezonie. W Szwecji jeździł w kratkę i dobre wyścigi przeplatał z mniej udanymi. Po raz trzeci z rzędu awansował jednak do finału i tym razem zakończył zawody z dorobkiem 15 punktów. - Staram się walczyć każdych zawodach na sto procent swoich możliwości. W Malilli w finale Rune Holta okazał się lepszy i to on jest największym szczęściarzem w ten sobotni wieczór - mówił po zawodach Crump.
Trzykrotny mistrz świata docenia w tym sezonie klasę Polaków i choć nigdy się nie poddaje doskonale wie, że ciężko będzie mu doścignąć biało-czerwonych. Odrobił co prawda 5 punktów do Jarosława Hampela, ale stracił kolejne dwa do Tomasza Golloba. - Polacy są w świetnej formie i są piekielnie szybcy. Cieszę się, że udało mi się awansować do finału. W półfinale musiałem ścigać się z dwójką Polaków. Dałem radę ich rozdzielić, ale w finale pokrzyżował mi plany Rune Holta - powiedział Crump.