Zbigniew Wojciechowski: Nasz sen, nasze marzenie spełni się!

Przed Lubelskim Węglem KMŻ jeden z najważniejszych meczów w sezonie - spotkanie z liderem II ligi, Orłem Łódź. O nadchodzącej konfrontacji, sukcesie Tadeusza Kostro w MIMP oraz planach KMŻ na przyszłość mówi prezes klubu, Zbigniew Wojciechowski.

Wypożyczony do Lublina przed rozpoczęciem sezonu z ekstraligowej drużyny Tauron Azotów Tarnów Tadeusz Kostro ze znakomitej strony pokazał się w półfinale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski rozegranym na lubelskim owalu. Dyspozycja jednego z najlepszych polskich juniorów II ligi bardzo cieszy prezesa Lubelskiego Węgla KMŻ, Zbigniewa Wojciechowskiego. - Bardzo gratuluję Tadziowi i ogromnie cieszę się z jego sukcesu. Przykład choćby tych zawodów pokazuje, że postawiliśmy na właściwego młodego człowieka. Staramy się go wspierać w jak największym stopniu i widać efekty. Muszę przyznać, że to był nasz transferowy strzał w dziesiątkę - powiedział prezes KMŻ.

Drużyna Lubelskiego Węgla KMŻ znacznie różni się personalnie w porównaniu z poprzednim sezonem. Także w trakcie trwających rozgrywek władze lubelskiego klubu nie próżnowały na rynku transferowym, mądrze wydając pieniądze ofiarowane przez nowego strategicznego sponsora. - Nie tylko Tadek Kostro jest udanym tegorocznym transferem. Podobnie jest z Lukasem Drymlem, Adrianem Rymlem, czy Richardem Sweetmanem. Przed sezonem niewielu spodziewało się także tak dobrych występów Mariusza Puszakowskiego. Sezon 2010 uznajemy za bardzo udany pod tym względem - twierdzi Wojciechowski.

W najbliższą niedzielę, 22 sierpnia ekipę "Koziołków" czeka bardzo trudny sprawdzian, mający zweryfikować możliwość awansu lublinian do I ligi. W Kozim Grodzie pojawi się bowiem lider tegorocznych rozgrywek II ligi, Orzeł Łódź. - To będzie prawdziwy mecz na szczycie. Wierzę, że zwyciężymy, i to zdecydowanie. Daj Boże, abyśmy powtórzyli taką wygraną w Łodzi. Jeśli to się uda, a mocno w to wierzę, wówczas automatycznie wejdziemy do I ligi i ten nasz sen, nasze marzenie spełni się! Zapraszam serdecznie wszystkich kibiców, którzy mogą przyjść na niedzielny mecz, bo doping jest bardzo potrzebny zawodnikom. Chłopcy powiedzieli mi, że zrobią wszystko ze swojej strony, żeby zwyciężyć, w miarę możliwości znacząco. Nie ukrywam, że im więcej osób pojawi się na stadionie, tym łatwiej będzie z wypłatami dla zawodników. Staramy się wypłacać wszystko na bieżąco. Jesteśmy jednym z lepiej wypłacalnych klubów, co przysparza nam dobrej opinii - zaznacza prezes drugiej drużny w tabeli najniższej klasy rozgrywkowej.

Od kiedy sponsorem lubelskiej ekipy został Lubelski Węgiel, o KMŻ jest głośno w całej żużlowej Polsce, nie tylko ze względu na głośne transfery i dobre wyniki sportowe. Wielu zawodników z ciekawością przygląda się klubowi z Koziego Grodu. Lubelscy fani liczą na powrót do "Koziołków" byłych jeźdźców z Lublina, między innymi Daniela Jeleniewskiego, czy Dawida Stachyry. - Nie ukrywam, że zgłaszają się już do nas nawet zawodnicy ekstraligowi zainteresowani bronieniem barw Lubelskiego Węgla na pierwszoligowym froncie. Dopóki jestem prezesem tego klubu zawsze priorytet w rozmowach z nami będą mieli wychowankowie oraz byli zawodnicy - zapewnia Wojciechowski.

Obecnie jedynym w kadrze KMŻ, obok debiutującego niedawno juniora Arkadiusza Jendreja, wychowankiem lubelskiego klubu jest Tomasz Piszcz. Zawodnik ten wrócił do jazdy po kontuzji, której nabawił się na początku sezonu. Jednak w ostatnim spotkaniu wyjazdowym z Holdikom Ostrovią Ostrów Wlkp. Piszcz zaprezentował się bardzo słabo. Jest to spory problemem dla Lubelskiego Węgla, ponieważ to właśnie Tomasz Piszcz miał zastąpić nieobecnego w meczu z Orłem Adriana Rymla. - Nie wiadomo, czy Piszcz pojedzie. Znów ma kłopoty ze zdrowiem, po ostatnim meczu chyba odnowiła mu się kontuzja, ale to musi zbadać lekarz. Trener odpowiada za skład i w zależności od tego, jak Tomek będzie się czuł to Rafał Wilk po rozmowie z zawodnikiem zdecyduje o tym, kto wystąpi przeciwko Łodzi. Mi bardzo zależy na tym, żeby Tomek się odnalazł i znów jeździł na dobrym poziomie, ale wszyscy wiemy po jak poważnej jest on kontuzji, sądzę że czeka go jeszcze poważny zabieg. Ale bądźmy dobrej myśli - kończy Zbigniew Wojciechowski.

Komentarze (0)