Prywatna wojna państwa Gollobów, ich burzliwy rozwód, ciężkie oskarżenia pani Brygidy Gollob pod adresem swego męża wzbudzają niezdrowe zaciekawienie w całej Polsce. Ja rzetelnie postanowiłem dowiedzieć się u źródła, o co w tym wszystkim chodzi. Co prawda, jest takie staropolskie powiedzenie, że jak nie wiadomo o co chodzi, to pewnie chodzi o pieniądze, ale...
Przeprowadziłem więc dla naszego branżowego pisma żużlowego wywiady z Tomkiem Gollobem i jego żoną Brygidą. Zanotowane przeze mnie wypowiedzi Tomasza zrobiły furorę w wielu gazetach i były tam cytowane. Wychodzę jednak z założenia, że bardzo wielu kibiców żużlowych zagląda głównie na "Sportowe Fakty", więc mogli się na owe wywiady nie natknąć. A warto się z nimi zapoznać, gdyż wiele wyjaśniają. Generalnie, środowisko speedwayowe i kibole stoją tu murem za Tomkiem. Ja też, a dodatkowo podziwiam go, że on to wszystko tak spokojnie wytrzymuje. Poczytajcie, bo warto. Zaczniemy od kobiety, czyli pani Brygidy Gollob, bo tak przecież wypada.
Brygida Gollob: Ja niestety znam innego Golloba niż kibice
Pani Brygido, jak się poznaliście z Tomkiem Gollobem?
- Myślałam, że ta rozmowa będzie o tej obecnej sytuacji w naszej rodzinie, a nie o przeszłości...
Od przeszłości nie zawsze da się uciec. Chodzi mi o to, że w środowisku żużlowym, czy szerzej: sportowym, od 15 lat uchodziliście za zgodne, kochające się małżeństwo, a tu teraz taka wojna na całego.
- Rzeczywiście, Tomek był miłością mojego życia, ale zamienił mi to życie w piekło. Nie tylko mnie, lecz także naszej córeczce Wiktorii. Ja dla niego zrezygnowałam ze swoich pasji. Poświęciłam się. Można powiedzieć, że w małżeństwie postawiliśmy na lepszego konia. I on wykorzystywał tę moją słabość. Ja dawałam, on brał. Przecież to ja go dopingowałam, żeby mocno skupiał się na cyklu Grand Prix, bo jeśli zostanie indywidualnym mistrzem świata to spełni się jako sportowiec. A jego ojciec raczej namawiał go, by skupiał się na ligach i ciułaniu pieniędzy po różnych turniejach. Grand Prix miało być tak przy okazji. Jeździłam z mężem na zawody i początkowo spaliśmy na parkingu w busie razem z mechanikami, bo nie było nas stać na hotel. Powiem tak: nie wiem, co się z Tomkiem stało w ciągu ostatnich 5 lat. Agresję przenosił z toru żużlowego do domu.
Czy te słowa oznaczają, że w państwa domu, w rodzinie, dochodziło do aktów przemocy?
- Oczywiście, łącznie ze słynnym już straszeniem mnie bronią na oczach naszej córeczki. Dlatego męża oskarżyłam o znęcanie się psychiczne i fizyczne nade mną i nad Wiktorią. Wniosę o sprawę karną z tego tytułu. Jestem to winna sobie, córce, ale i wszystkim kobietom, które padają ofiarą przemocy domowej. Tak, zawalczę również o nie. Gollob dlatego, że jest Gollobem nie może być bezkarny. Kibice naprawdę nie znają prawdziwego Golloba. Ja niestety znam.
W związku z tymi smutnymi sprawami, w które naprawdę aż trudno uwierzyć, postanowiła się pani wyprowadzić z waszego domu?
- Córeczka od kilku lat spała przytulona do mnie, bo bała się ojca. Że będzie jakaś awantura, pistolet... W lutym więc uciekłyśmy z tego domu.
Ale o ile wiem, decyzję o rozstaniu podjęła pani wcześniej.
- Ta trauma ciągnie się już od grudnia. Kiedy zobaczyłam swój sfałszowany podpis na umowach kredytowych, poczułam ogromny ból. Zdałam sobie sprawę, że osoba mi najbliższa potrafiła posunąć się do tego stopnia, żeby podrabiając podpisy pod umowami kredytowymi narazić na ryzyko z tym związane mnie oraz pracowników banku.
Tomasz już od lat uchodzi za jednego z najlepiej zarabiających polskich sportowców. To po co mu te kredyty?
- Sporo ludzi w Bydgoszczy wie, że chodził po kasynach, że grał na giełdzie i stracił tam mnóstwo pieniędzy. I dlatego brał kredyty. A ja powtarzam: nie chciałam tego. Nie uwierzycie, lecz jako rodzina Gollobów żyliśmy na gorszym poziomie niż wielu zawodników z niższych lig żużlowych!
Ale dlaczego ta sprawa wybuchła z taką siłą w mediach dopiero teraz, gdy Tomasz jest niemal na ostatniej prostej do zdobycia upragnionego tytułu indywidualnego mistrza świata?
- Sprawa w mediach pojawiła się, ponieważ dziennikarze przyszli do mnie w sytuacji, która dla mnie była już zbyt skrajną, żeby trzymać to dalej w tajemnicy. A do rozwiązania polubownego mogło dojść już przed obecnym sezonem żużlowym. Mimo że posiadałam tak mocne argumenty w wyżej wymienionych tu sprawach, Tomek i jego prawnik w irracjonalny sposób zbywali mnie i w poniżający dla mnie sposób prowadzili "negocjacje".
Jak to, Tomasz mówił, że przekazuje pani co miesiąc jakąś kwotę na utrzymanie, że nie zostawił pani bez środków do życia, a wszelkie sprawy finansowe ureguluje sąd podczas waszej październikowej sprawy rozwodowej.
- Te pieniądze dla nas są ściągane przez komornika, co rzuca nowe światło na rzekomą troskę Tomasza o córkę, o której tak wylewnie wypowiada się w mediach. Ja uważam, że na miłość dziecka nie ma ceny. Jesteśmy zadłużone, ale bezpieczne!
A jaka to suma?
- Nie mogę jej ujawnić, lecz zapewniam, iż nie jest to dużo, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że przez cztery miesiące nie dawał nic. Te pieniądze to renta alimentacyjna do momentu rozwodu, wywalczona przez mojego prawnika, za co panu mecenasowi bardzo dziękuję. Teraz łatam codzienne życie z oddawaniem długów.
Czyli Tomek miał rację, że za panią stoi ktoś trzeci.
- Oczywiście, że ma rację. Ale tu chodzi o przyjaciół, którzy pomogli mnie i córce po prostu przeżyć – wiem, że to brzmi banalnie dla niektórych, ale ja jestem moim przyjaciołom bardzo wdzięczna!
Czy pani gdzieś pracuje?
- Tomek nigdy nie pozwolił mi pracować, ponieważ jak sam mówił: "to wstyd, żeby żona mistrza pracowała". Jeszcze nie pracuję. Wiktoria potrzebuje obecnie szczególnej opieki. Ja też muszę dojść do równowagi emocjonalnej. Wiktoria miała teraz świadectwo z czerwonym paskiem dzięki temu, że byłam przy niej i odwracałam jej uwagę od tego, co działo się w domu.
Gdzieś czytałem, iż Tomasz zarzuca pani, że utrudnia mu pani kontakty z córeczką.
- Tak, on się żali, że nie widział się z nią od pół roku. Ale nic nie zrobił w tym kierunku, żeby się z nią zobaczyć, a mieszkamy teraz tylko dwie przecznice dalej.
Przepraszam za nadmierną ciekawość, ale na forach internetowych ludzie piszą, że ma pani dziecko z poprzedniego związku. Jeśli tak, to co się z nim dzieje?
- Urodziłam dwoje dzieci, za które jestem odpowiedzialna. W tej obecnej, trudnej sytuacji mój syn z poprzedniego związku jest dla mnie ogromną podporą, nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla Wiktorii.
Tomasz na ogół bez napastliwości, spokojnie odrzuca wszystkie pani oskarżenia. Mówi, że jest niewinny, że jest uczciwym człowiekiem. Nie stwarza wrażenia jakiegoś potwora. I rzeczywiście, bez pani jest jakiś rozluźniony, wesoły, inny niż kiedyś. Życzliwy ludziom. Gdyby obawiał się tych obiecywanych mu przez panią spraw karnych (za znęcanie się, za sfałszowanie pani podpisu pod umową kredytową), to chyba nie byłby taki radosny i skoncentrowany na żużlu?
- Poproszę o takie same stymulatory - a Tomek ma dobrych lekarzy wokół siebie - które pomogą mi w taki sam sposób kreować siebie, ale tak naprawdę to... ja tego nie potrzebuję.
Czy nie ma już żadnych szans na polubowne zakończenie tej "wojny państwa Gollobów"? Czy nie zapali się jakieś zielone światełko w tunelu, które pozwoliłoby wam na bardziej cywilizowane stosunki (przepraszam za słowo) rodzinne?
- Tak naprawdę, to zielone światło zapaliło się dla nas w momencie, w którym z córką miałyśmy możliwość odsunięcia się od człowieka, który swoją postawą odciąłby nas od racjonalnego postrzegania cywilizowanych stosunków w rodzinie.
Dziękuję za rozmowę.
Od autora: Pani Brygida Gollob na swoje życzenie autoryzowała powyższy wywiad. I niestety, w stosunku do jego pierwotnej wersji zmieniła kilka swoich wypowiedzi (stąd pewne "chropowatości") oraz usunęła z niego parę ciekawych, a nawet frapujących, czy bulwersujących wątków, które poruszyła w telefonicznej rozmowie ze mną. Zdradzę, że jasno mówiła, iż Tomek rzekomo potrafił ją uderzyć, że to nie ona zdradzała męża, tylko on ją, że Gollob mocno schudł, bo tak naprawdę, choć na zewnątrz się uśmiecha, to jednak dusi w sobie obawy przed sprawami karnymi, które obiecuje mu zafundować pani Brygida. Skoro pani Gollob potem - już przy autoryzacji tego wywiadu - wycofała się z tych wątków, to może nie wszystko jest prawdą? Może zorientowała się, że dużo w tym jej rozgoryczenia (być może rzeczywiście w sporej mierze słusznego) i zbyt subiektywnej oceny? Tak się tylko zastanawiam, z całym szacunkiem dla pani Brygidy i jej dramatu.
A teraz Tomek.
Tomasz Gollob: Jestem prawym człowiekiem!
Dlaczego Tomku akurat teraz, kiedy wciąż jesteś faworytem do upragnionego tytułu indywidualnego mistrza świata ukazują się w mediach, zwłaszcza w pewnym tabloidzie, wypowiedzi twojej rodziny, które przedstawiają cię w bardzo niekorzystnym świetle, wręcz jako potwora?
- Widać, ktoś myśli, że to najlepszy czas, aby to zrobić. Może ktoś chce mnie rozbić psychicznie, żebym zamiast jeździć na żużlu, zajął się odkręcaniem tej całej sprawy?
W tabloidzie nawet twoja córka mówi, że nie chce, byś zdobył mistrzostwo świata...
- Chyba nie spodziewasz się, że będę na łamach mediów polemizował z własną dwunastoletnią córeczką. Uważam, że to wszystko jest zmanipulowane. Ale przykro czytać, że własne dziecko tak mówi. Nie, nie wierzę, że ona to powiedziała.
Jednej z gazet powiedziałeś, że za tym stoi ktoś trzeci. Kto? Prawnik? Jakiś przyjaciel żony?
- Myślę, że ktoś za tym wszystkim stoi, ale nie potrafię sprecyzować kto. Sądzę, że moja żona nie do końca panuje nad tą sytuacją i nie do końca się kontroluje. Przecież w naszym małżeństwie było zdecydowanie więcej dobrych rzeczy, a nie złych.
Pani Brygida oskarża cię w mediach, że przystawiłeś jej pistolet do głowy, by wymusić od niej podpis pod umową kredytową. Masz pistolet?
- Mam od 20 lat. I posiadam na niego pozwolenie. Używam go do celów sportowych. Lubię sobie postrzelać na strzelnicy i nie uważam, żeby to było coś nagannego. Ale nie przystawiam go nikomu do głowy, z uwzględnieniem mojej żony.
Ja też lubię sobie postrzelać do tarczy. Hobby jak każde inne. Pani Brygida oskarża cię też o sfałszowanie jej podpisu pod dokumentami i w sumie o wyłudzenie 2 mln kredytu, a to już gruba sprawa.
- Nie było kredytu na taką kwotę. To wydumana suma. Żona już wcześniej złożyła doniesienie w tej sprawie. Bada je prokuratura, policja, zapewne i bank przeanalizował dokumenty. A ja wciąż jestem na wolności, funkcjonuję. Oznacza to, iż jestem uczciwy i nic nie zawiniłem. Przekrętu, ani wyłudzenia nie było. Nie będę się więc tu tłumaczył. Nie ma z czego. Zresztą, o ile mi wiadomo, wszelkie umowy kredytowe podpisuje się w banku w obecności jego pracownika.
I na ogół bez pistoletu...
- Raczej bez (śmiech).
Według tabloidu ponoć dwa razy wyrzuciłeś żonę na ulicę w samych majtkach. Przyłapałeś ją na czymś? A może na kimś?
- Bartek, to nie ten poziom dyskusji.
Pewnie się na mnie obrazisz, ale na forach internetowych ludziska, głównie z Bydgoszczy, piszą, że masz większe rogi niż wszystkie jelenie w tamtejszych lasach.
- Nie zaglądam na fora internetowe, bo wiesz co tam się dzieje. A z tymi rogami to bzdura. Przecież nie mógłbym założyć kasku (śmiech).
Teraz na poważnie. Nie jest ci przykro, że obcy ludzie robią za "materace" i na wspomnianych forach internetowych taplają w błocie twoją żonę, wytykają jej jakieś rzekome romanse i po prostu niszczą ją jako człowieka?
- Nie mam na to wpływu, ale prosiłbym wszystkich, żeby zostawili prywatne sprawy i problemy rodziny Gollobów w spokoju. I moją żonę także. Nie zamierzam jej obrażać i proszę, by nikt tego nie czynił. Powtarzam: w naszym małżeństwie było więcej dobrych niż złych chwil. Szkoda, że ludzie na owych forach internetowych bywają tak bezwzględni.
Witaj Tomku w klubie. Moja żona przeprowadziła ze mną rozdzielność majątkową. To jeszcze nie podział majątku, ani nie rozwód. Wiele małżeństw teraz tak robi. Problem w tym, że według mojej żony rozdzielność majątkowa (a potem zapewne i podział majątku) polega na tym, że ona ma majątek, a ja nie.
- He, he (długo się śmiał). To może u mnie jest tak samo? A kiedy Ci się to przytrafiło?
Dwa tygodnie temu. Mniemam, że jesteśmy w tym kraju w jednym klubie z kilkuset tysiącami facetów w podobnej sytuacji. Jedne gazety piszą, że zostawiłeś żonie 5 mln zł na odchodne, a inne, że mieliście tak podpisaną intercyzę, iż pani Brygida na otarcie łez dostanie od ciebie 1,5 mln zł.
- Sprawa rozwodowa jest w toku i to sąd zadecyduje, ile zapłacę mojej żonie i kiedy będę mógł się widywać z Wiktorką.
A kto w waszym związku podjął decyzję o rozstaniu?
- To była decyzja mojej żony. Podjęła ją kilka miesięcy temu.
Nie ściemniasz? Fora internetowe aż huczą, że masz nową dziewczynę, podobno 23-letnią Paulę, czy jakąś inną, jak tam wyczytałem.
- He, he, to kolejna bzdura. Spokojnie możesz napisać, że jestem solo. Nie mam żadnej dziewczyny.
Nie obawiasz się, że jakiś lub jakaś młoda pani prokurator zechce dzięki tobie zrobić medialną karierę i na podstawie oskarżeń twojej żony przymknie cię na 24 godziny np. tuż przed GP w Bydgoszczy?
- Śpię spokojnie. Niczego złego nie zrobiłem. Jestem prawym i uczciwym człowiekiem, więc nie mam się czego obawiać. Mam zasady w życiu prywatnym, a swoją jazdą na żużlu chcę ludziom dawać radość. Tak, zdecydowanie mogę o sobie powiedzieć, że jestem dobrym człowiekiem. Naprawdę życzę wszystkim dookoła jak najlepiej. Spokojnie patrzę w lustro.
Nie wierzę, że ubierasz kask, wyjeżdżasz na tor i odcinasz się od tego zamieszania, które teraz za sprawą twojej żony i mediów panuje wokół ciebie.
- Ależ ta sprawa ciągnie się już od dłuższego czasu i ciągle z tym jeżdżę. Myślę, że swoimi wynikami pokazuję, iż potrafię oddzielić sprawy prywatne od żużla. Ścigam się na luzie, a poza torem też zachowuję się normalnie.
To czy doczekamy się w tym roku mistrza świata Tomka Golloba?
- Przed nami jeszcze cztery ciężkie turnieje. Będę walczył o koronę do końca. Nie dam się złamać.
A więc powodzenia Tomku. Jesteśmy z tobą!
Od autora wywiadu, czyli od waszego Bartka Czekańskiego:
Rozwód to traumatyczne przeżycie dla każdego, kto kochał. Szkoda, że nie zawsze przebiega w cywilizowany sposób. Najgorzej, gdy w spory dorosłych angażowane są dzieci, jak 12-letnia córeczka Tomasza Golloba – Wiktoria. One przez rozstanie rodziców cierpią najbardziej. To co zrobił tabloid, publikując gorzkie słowa Wiktorii o swoim ojcu, to było ohydne. Czasem wstydzę się, że jestem dziennikarzem. Tomek nie wierzy, że córka mogła tak powiedzieć. To już inny Gollob niż dawniej. Dawniej bywał mrukiem, często nieprzychylnym dziennikarzom i rywalom z toru. Teraz dojrzał. Jest jak do rany przyłóż. Uczestniczy w wielu akcjach charytatywnych (ostatnio wylicytował motocykl żużlowy, by kupić osuszacze dla powodzian z Bogatyni!). Pomaga więc ludziom w potrzebie. Jest prawdziwym kapitanem każdej drużyny, w której startuje. Dla wszystkich znajduje czas na rozmowę. I jest najlepszym żużlowcem na świecie. Nie pozwólmy unurzać go w błocie. Ani jego samego, ani jego rodziny. Trzymaj się Tomku! Jesteśmy z Tobą!
Bartłomiej Czekański
PS Powtarzam: powyższe moje wywiady były już publikowane gdzie indziej, ale powyższy felieton skompilowałem dla tych, którzy wiedzę o żużlu czerpią nie z tabloidów i innych źródeł, a jedynie ze "Sportowych Faktów", a takich kibiców są setki tysięcy!