Cały sprzęt zakupiliśmy sami - rozmowa z Markiem Łozowickim, juniorem Kolejarza Rawicz

Marek Łozowicki to wychowanek klubu z Wrocławia. W trakcie sezonu 2010 zdecydował się na rozwiązanie umowy ze swym macierzystym klubem i przeszedł do Kolejarza Rawicz. Ten bardzo ambitny junior wytrwale trenuje, by wywalczyć sobie uznanie w oczach trenera Henryka Jaska i w konsekwencji, miejsce w składzie RKS-u.

Jarosław Handke: W ostatnim czasie sporo trenujesz w różnych ośrodkach żużlowych w Polsce.

Marek Łozowicki: Staram się trenować jak najwięcej. W tym tygodniu akurat nie trenowałem nigdzie poza Rawiczem. Wcześniej jeździłem na kilku treningach we Wrocławiu, w Rawiczu. Teraz planuję wyjechać trochę dalej, "uderzyć" na Rzeszów. Muszę tam jechać z silnikami do mechanika. Po drodze "zahaczę" może o Rybnik.

Włodarze tych klubów nie robią ci żadnych problemów?

- Tam, gdzie jeżdżę, nie mam takich problemów. Znam dobrze albo trenera albo prezesa.

Nie wiadomo czy w Rawiczu zostanie na przyszły sezon Tobiasz Musielak. Czy to objeżdżenie pomoże ci w zajęciu jego miejsca w przyszłym roku??

- Bardzo się o to staram. Chciałbym jeździć jak najwięcej w każdym meczu. Chciałbym być podstawowym juniorem. W celu osiągnięcia tego założenia trzeba jeździć.

Czy sądzisz, że w którymś z czterech tegorocznych meczów jesteś w stanie "wygryźć" Tobiasza ze składu?

- Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze w tym sezonie pojechać w lidze. Może nie "wygryźć" Tobiasza, ale pojechać pod numerem siódmym? Ciężko mi jest na razie odpowiedzieć na to pytanie. Z tego, co trener mówi, to na pewno jeszcze pojadę. Ale jak i kiedy, tego na razie nie wiadomo.

Rawicki tor do łatwych nie należy, mimo tego radzisz sobie na nim dużo lepiej niż 4-5 miesięcy temu. Masz jakiś motocykl przygotowany typowo na ten tor?

- Mam dwa motocykle, które są przygotowane na ten tor, w zależności od tego, czy jest on bardziej twardy czy przyczepny. Te motocykle są naprawdę nieźle spasowane do tego toru. Poza tym nie sprawia mi problemów ten tor, od początku mi ich nie sprawiał. Dużo tutaj trenuję. Jest w porządku.

Jak wygląda u ciebie sytuacja sponsorska?

- Na razie sponsorują mnie rodzice, za co bardzo im dziękuję. Szczególnie jestem wdzięczny tacie, który we wszystkim mi pomaga. Cały sprzęt zakupiliśmy sami. Trzeba inwestować, żeby w przyszłości odnotować jakieś zyski.

Jak oceniasz okres spędzony w klubie z Wrocławia? To chyba dobrze, że się stamtąd "wyrwałeś"? Tam twa kariera nie miałaby szans rozwoju.

- Tak, tam moja kariera raczej nie miałaby szans na rozwój. Przed sezonem nie sądziłem, że uda mi się stamtąd odejść. Dogadałem się z panią prezes w taki sposób, że oni nie zrobią żadnych problemów. Zerwałem kontrakt za porozumieniem stron. Zadzwoniłem do trenera Jaska, nie było żadnego problemu, bym jeździł w Rawiczu. Cieszę się, że przeszedłem do Kolejarza, bo we Wrocławiu siedziałbym na ławce.

Przykład Macieja Janowskiego wskazuje jednak, że we Wrocławiu junior też może się wybić.

- We Wrocławiu junior też może się wypromować, ale to już musi być junior klasy Maćka. Nie ma się co oszukiwać, Maciek ma naprawdę talent. Znam go dobrze, wiem, że ta jazda po prostu mu "idzie". Ja muszę trochę więcej trenować.

Jak oceniasz szanse Kolejarza na zajęcie trzeciego miejsca w lidze w tym sezonie?

- Wiadomo, że pierwsze i drugie miejsce są poza naszym zasięgiem. Natomiast uważam, że stratę do klubu z Ostrowa jesteśmy w stanie odrobić. Uważam, że trzecie miejsce byłoby dobrym wynikiem.

Bliska ci na pewno wciąż drużyna z Wrocławia zmierzy się w półfinale Speedway Ekstraligi z klubem z Zielonej Góry. Jakie rozstrzygnięcia przewidujesz?

- Myślę, że wrocławianie pojadą dobrze. Na razie radzą sobie oni "w kratkę", raz lepiej, raz gorzej. Myślę, że dadzą sobie radę. Jestem cały czas za tym zespołem, kibicuję mu, w końcu to mój pierwszy klub.

Źródło artykułu: