To oczywiste, że chciałbym startować w lidze polskiej - rozmowa z Krzysztofem Nowackim, zawodnikiem AK Slany

Krzysztof Nowacki to postać nieco zapomniana przez polskich kibiców. Dziś ten sympatyczny zawodnik ściga się w lidze czeskiej z tamtejszą licencją. Jak przyznaje jednak w rozmowie z naszym portalem, chętnie powróciłby do ścigania na polskich torach w II lidze. Ponadto "Wieszak" odnosi się między innymi do początków swej kariery.

Jarosław Handke: Czym obecnie zajmuje się Krzysztof Nowacki?

Krzysztof Nowacki: Obecnie mam małą firmę transportową Martin-Trans i pomału wszystko idzie do przodu.

Na co przeznaczasz czas poza sportem żużlowym i prowadzeniem swej firmy?

- Tak, jak wspominałem na początku, mam swoją małą firmę transportową "Martin-Trans" i nią się zajmuję. Ponadto mam dwóch synów: Martinka i Alana. Martinek już teraz bardzo interesuje się wszystkim, co robię przy swoim sprzęcie, bardzo lubi myć ze mną motocykl oraz stara się mnie naśladować we wszystkim, co robię przy sprzęcie. Ma już zakupiony taki malutki motorek i uwielbia na razie na nim siedzieć, więc nie wiadomo może kiedyś będzie jeździł następny Nowacki na polskich torach.

Dlaczego zostałeś żużlowcem?

- Kiedy miałem zaledwie rok, tata zabrał mnie na pierwsze żużlowe zawody. Był to mój pierwszy kontakt ze sportem żużlowym. Kilka lat później postanowiłem nie ograniczać się tylko do kibicowania - zacząłem pomagać przy sprzęcie najpierw Tomaszowi Łukaszewiczowi, a następnie Damianowi Balińskiemu. Świat speedway'a wciągnął mnie na tyle, że sam postanowiłem spróbować swoich sił. Do uprawiania sportu żużlowego nikt mnie nie namawiał. Lubię rywalizację oraz ryzyko, żużel ma to "coś". Rodzice nie robili problemu z moim zapisem do szkółki żużlowej, chociaż mama trochę obawiała się o mnie.

Jakie masz wspomnienia z egzaminu na licencję żużlową?

- Certyfikat żużlowy: nr 331, uzyskałem go 7 października 2003 roku w Rawiczu. Pamiętam, że w tym dniu prawie cały czas padało, ale zdołano zorganizować egzamin. Wygrałem swój pierwszy wyścig w czterech bez problemu. Obecnie już żaden z kolegów, który zdawał ze mną egzamin nie jeździ. Pozostałem sam z tego okresu.

O ile dobrze pamiętam, to w jednym z meczów Ekstraligi przed kilkoma laty trener Cieślak nakazał ci celowo upaść na tor. Przybliżysz kibicom tę sytuację?

- Trener Cieślak niczego mi nie nakazywał podczas tego meczu w Bydgoszczy w 2004 roku. Te insynuacje to wymysł redaktora "Panoramy Leszczyńskiej", Mariusza Cwojdy, gdyż w odpowiednim miejscu usunięto wyraz "nie" i wyszło coś odwrotnego niż moja wypowiedź. Ale już o tym zapomniałem.

Dlaczego zdecydowałeś się na ściganie w Czechach?

- W Czechach postanowiłem startować, gdyż po ciężkiej kontuzji, której doznałem przed sezonem 2007, miałem spaloną nogę w 30. proc. oraz poparzone całe ciało. Startowałem w tym okresie w KSM-ie Krosno. Wystąpiłem tylko w kilku imprezach, więc w następnym sezonie trudno było mi znaleźć klub w Polsce.

Kiedy rozmawiałem ostatnio z Lukasem Drymlem i Adrianem Rymelem, obaj stwierdzili, że speedway w Czechach upada. Czy zgadzasz się z tą opinią?

- Ja myślę, że mają trochę racji, gdyż na zawody przychodzi mało kibiców, ale ogólnie to nie narzekam.

Język czeski do polskiego jest podobny, więc z komunikacją pewnie problemów nie masz?

- W komunikacji z zawodnikami i kibicami nie mam raczej żadnych problemów, rozumiemy się doskonale.

Czy w perspektywie kilku najbliższych lat planujesz powrócić do ścigania w polskiej lidze?

- Oczywiście, że chciałbym startować w lidze polskiej. Byłbym zadowolony, gdybym mógł chociaż reprezentować klub z II ligi, ale jedynie pod jednym warunkiem - jakby było możliwe startowanie z licencją czeskiej federacji ACCR. Ale z tego co się orientuję, jest to obecnie niemożliwe, gdyż ponoć przepisy nie pozwalają mieć dwóch licencji. Chociaż znam przypadki zawodników, którzy mają więcej licencji niż jedna i zawodnicy ci startują.

Możliwe, że w tegorocznym finale Speedway Ekstraligi spotkają się dwa twoje byłe kluby, a więc zespoły z Wrocławia i Leszna. Czy wierzysz w taki scenariusz i czy właśnie tym drużynom najbardziej kibicujesz?

- Bardzo bym chciał, aby był finał ligi Leszno - Wrocław, ale zobaczymy, co pokaże rzeczywistość.

Jeśli porównasz stawki za punkt w lidze czeskiej i drugiej lidze polskiej, to procentowo jak przedstawia się różnica?

- Na to pytanie trudno mi odpowiedzieć, gdyż każdy zawodnik ma podpisany inny kontrakt.

Kilka lat temu doznałeś poważnej kontuzji, mianowicie miałeś oparzoną znaczną część ciała. Czy do dziś odczuwalne są ślady tego oparzenia?

- Tak, zgadza się. Kontuzję miałem na początku sezonu 2007 i leczyłem się bardzo długo, gdyż można powiedzieć, że dopiero w tym roku wszystko wróciło do pełnej sprawności. Po poparzeniu została mi tylko "pamiątka" na nodze. Na koniec chciałbym pozdrowić swoją rodzinę i kolegów z drużyny AK Slany i wszystkich kibiców z Polski i Czech. Zapraszam wszystkich na swój oficjalny serwis www.speedwayknowacki.pl.tl oraz mam prośbę: Jeśli ktoś chciałby mnie wspomóc finansowo w zamian za reklamę, to poproszę o kontakt pod adresem mejlowym: krzysztof_nowacki5@wp.pl

Komentarze (0)