Nie mam prawa być niezadowolony - komentarze po meczu Orzeł Łódź - Ostrovia Ostrów Wlkp.

- Wierzyliśmy, że będzie to lepsze spotkanie niż w rundzie zasadniczej - mówił po przegranym 59:30 meczu z Orłem Łódź zawodnik Ostrovii Robert Sawina, który w spotkaniu zdobył zaledwie pięć punktów. Najskuteczniejszym ostrowianinem był Mariusz Staszewski, a w Orle najlepiej punktował Jacek Rempała. Bardzo udany występ zaliczył też Emil Idziorek.

Mariusz Staszewski (Ostrovia Ostrów): Mój występ podobny jak poprzednio. Było dziesięć w pięciu, teraz trzynaście ale w sześciu. Drużyny też podobne, także ze stranieri czy bez zawodników zagranicznych jedziemy na jednakowym poziomie. Łódź od początku sezonu jest najwyżej w tabeli. Początek był może słabszy w ich wykonaniu ze względu na tą nerwówkę, bo czują oddech Lublina na plecach. Są zdecydowanie lepszym zespołem od nas. Dalszy ciąg sezonu jedziemy bez presji. Osobiście wolę jak jest jakieś ciśnienie i jedzie się o coś. Dużo łatwiej wydobyć z siebie adrenalinę i agresję na torze. Zawsze się jedzie na swoje nazwisko, jeśli się wyzeruje mecz, to wyzeruje się swoje nazwisko, także trzeba trzymać gaz. Na pewno będziemy starali się godnie pożegnać z kibicami, czyli wygrać dwa ostatnie mecze.

Robert Sawina (Ostrovia Ostrów): Wierzyliśmy, że będzie to lepsze spotkanie niż w rundzie zasadniczej. Bardzo nam przykro, że tylko dwóch zawodników dopasowało się formą i poziomem do drużyny przeciwnej. Mam tu na myśli Daniela Pytela i Mariusza Staszewskiego. Niestety cała reszta nie do końca dopasowała się, łącznie ze mną. Drużyna łódzka nie jest przeciętnym zespołem w drugiej lidze, ale to nie znaczy, że pojedynczych wyścigów nie mogliśmy wygrać. Drużynę prowadził dzisiaj przede wszystkim prezes z kierownikiem drużyny. Ja tylko mogę doradzać jeżeli ktoś mnie o to pyta. Z uwagi na to, że dysponuję odpowiednimi uprawnieniami, klub postanowił z nich skorzystać.

Krystian Klecha (Ostrovia Ostrów): Nawaliły mi dzisiaj obydwa motocykle, miałem problemy i stąd tak kiepski wynik. Brakowało przede wszystkim moich punktów, bo tak nie może być. Ale to siła wyższa, nikt w tym nie siedzi. Na pewno każdy z nas jest ambitny i chce zrobić jak najwięcej dla drużyny, żeby pokazać się z jak najlepszej strony. Nie myślę jeszcze o przyszłym sezonie. Skończmy ten z dobrymi rezultatami indywidualnymi, bo drużynowo już o awansie nie ma co mówić. Na pewno muszę podnieść moją średnią biegopunktową. Dzisiaj nie zabłysłem i mam apetyty na większą zdobycz punktową.

Marcin Jędrzejewski (Orzeł Łódź): Jestem zadowolony z postawy kolegów. Mimo naszego trudnego początku chłopaki się dograli i jechali. Ze swojego występu nie jestem zadowolony. Nie wiem czy to ja nie zagrałem czy motory. Na pewno w tym tygodniu muszę zrobić coś ze sprzętem i ze sobą, żeby w Ostrowie było bardzo dobrze. Z braćmi Pulczyńskimi zmówiliśmy się, bo odwołali im mecz ze względu na Grand Prix i przyjechali ze mną czysto towarzysko. Przy okazji pomogli trochę przy motocyklach, koło wyczyścić, coś tam dokręcić. Chciałbym im podziękować. Myślę, że jeżeli wszyscy się zmotywujemy, to damy radę wygrać w Ostrowie. Lublin potrafił tam wygrać, to dlaczego my byśmy nie mieli? W fazie zasadniczej był remis, ale teraz musimy wygrać, żeby awansować. Nie ma innej opcji.

Emil Idziorek (Orzeł Łódź): Nie mam prawa być niezadowolony. Wszystko było naprawdę dobrze. Przed tym meczem robiłem silnik u mechanika pana Andrzeja Szczepaniaka, za co mu serdecznie dziękuję. Odkąd z nim współpracuję wszystko trzyma się kupy. Jestem zadowolony ze współpracy z tym mechanikiem. Bardzo się cieszę, że dostałem nagrodę od kibiców, to takie wyróżnienie, ale już przed meczem byłem sam w sobie zmobilizowany, żeby dobrze pojechać. Byłem przygotowany na ten mecz jak na każdy inny. Nie przygotowywałem się jakoś szczególnie. W środowym finale MDMP interesuje mnie tylko medal. Nic innego. Przyjedziemy tu z kolegami tylko po medal.

Stanisław Burza (Orzeł Łódź): Występ nie był najgorszy, poza moim drugim biegiem, kiedy wyjechałem po równaniu toru i było polane i ślisko. W tym biegu tor nie nadawał się do walki. Po przegranym starcie nie byłem w stanie nic zrobić. W pozostałych biegach przywoziłem dwójki, ale z bonusami. Nie walczyłem o pierwszą pozycję tylko jechałem, żeby dojechać ładnie parowo z zawodnikiem ze swojej drużyny, żeby nie przeszkadzać sobie. To było najważniejsze, żeby przywieźć 5:1.

Fotorelacja z Łodzi - foto.sportowefakty.pl

Komentarze (0)