- Startowałem w wielu miejscach, widziałem wielu fanów w Polsce, ale kibice Falubazu są naprawdę niesamowici - przyznaje Amerykanin. - Wspierają klub więcej niż w stu procentach, tak tylko, jak jest to możliwe. Czy wygrywamy czy przegrywamy, oni cały czas nas dopingują. Zdecydowanie motywują nas do dalszej jazdy i do jeszcze lepszych wyników. Wielkie słowa uznania dla nich - mówi Hancock, który naprawdę nie mógł wyjść z podziwu dla oprawy fanów Falubazu we Wrocławiu.
Co natomiast lider Falubazu sądzi o rewanżu półfinałowej rywalizacji? - Było naprawdę ciężko. Zaczęliśmy całkiem nieźle, ale Wrocław szybko powrócił - opowiada. - Patrzyliśmy z niepokojem na ostatnie dwa biegi, co się tam przydarzy. Szczęśliwie dla nas, w przełomowym wyścigu czternastym, wygrał Rafał Dobrucki i mogliśmy cieszyć się z awansu - przyznaje Hancock.
Dużo kontrowersji przysporzył pierwszy mecz. Zielonogórzanie złożyli protest i sędzia odjął punkty zdobyte przez Piotra Świderskiego. - Zasady to zasady i po prostu musimy ich przestrzegać. Bardzo mi przykro z powodu Piotrka, bo jestem pewny, że spadła na niego ogromna fala krytyki niemal z każdej strony. Ale co można zrobić? - retorycznie pyta Amerykanin. - Taki jest regulamin. To jest wyraźnie zaznaczone. Naprawdę, szkoda mi go, ale taki jest speedway - dodaje.
W ostatniej rundzie Grand Prix Hancock nie zachwycił. Skąd taka nagła obniżka formy? Przecież nie tak dawno w Gorican Amerykanin pewnie zwyciężył. - Cały sezon mam trudności z dopasowaniem się do torów w Grand Prix. W Gorican tor był moim sprzymierzeńcem, a w Vojens... Cóż, kolejna ciężka noc, miałem problemy z motocyklami - wyjaśnia. Turniej na Chorwacji odbył się wczesnym popołudniem, podczas gdy pozostałe zawody rozgrywane są w godzinach wieczornych. Może po prostu Amerykanin lubi startować wcześniej? - Może faktycznie potrzebuję jeździć w dzień. Jestem za stary na żużel w nocy, moje oczy nie są już tak dobre - śmieje się zawodnik. Ale mówiąc szczerze, to już nieco frustrujące, każdy pyta o to samo. Gdybym wiedział co dokładnie jest nie w porządku, to nie byłoby tych słabszych rezultatów - tłumaczy.
Już w niedzielę, rozpocznie się batalia o finał CenterNet Mobile Speedway Ekstraligi. W niej Falubaz zmierzy się z Unią Leszno. - Mamy spore szanse - przyznaje Hancock. Nikt nie wątpi, że Leszno to bardzo silny rywal. Musimy być pewni siebie i dać z siebie wszystko. Nie będzie łatwo, ale nikt nie obiecywał, że tak właśnie będzie - kończy Amerykanin.
Greg Hancock we Wrocławiu był liderem Falubazu